Róże, jacynty, lilije!
Komuż z was wianek uwiję?
W czyje bym go ręce data,
Ja bym wiedziała.
Kwitnij, mówiłam tej róży:
Może ci szczęście posłuży,
Ze będziesz na skroń włożona
Mego Filona!
On tego nie wie zapewne,
Co mię kosztują łzy rzewne;
Które się przeto sączyły,
Że mi jest miły!
Nieraz od zmroku do rana,
W tęsknicy mej obłąkana,
Próżnym się gnała myśleniem
Za jego cieniem.
Ja nie zmrużyłam powieki,
Gdy on ode mnie daleki
Spał, albo w myśli niewinnej
Tęsknił do innej.
Mylną on drogą pojechał,
A prostej ścieżki zaniechał.
Krok tylko jeden, wzrok tkliwy..
I już szczęśliwy!