Dzień dobry jeszcze ci zasyłam, pani!
Miej ten ostatni już ode mnie bilet.
Ach, co ja słyszę? serce tkliwe rani
Okropny sztylet.
Słyszę, iż moja (już nie moja, widzę)
Korynna czyni zdradę mej czułości.
Innemu sprzyja! Już po naszej lidze,
Już po miłości!
Któżby się tego spodziewał nareście,
Aby umiała twarz zdradzać niewinna?
By mogła o mnie tę puścić po mieście
Bajkę Korynna?
Cóż teraz pocznę? Co za sposób może
Służyć na folgę i żalu, i męki?
Cofnę się rychło, i, kiedy chcesz, złożę
Natychmiast dzięki.
Co mam się lękać nowej sercu wojny,
I w podejrzeniu mieć chęci niepewne, -
Wolę raz uśpić umysł niespokojny
I czucia rzewne.
Wolę raz przykrość odżałować ciosu,
Niżeli, zajrząc, ból odnawiać srogi.
Bym więcej tego nie doświadczył losu,
Rzucam twe progi.
Rzucam twe progi; niechaj będą temu
Otwarte, co jest milszy ci nade mnie.
Już mię nie ujrzą więcej. A to czemu?
Zdradzam wzajemnie.
Cóż to? Korynno! uwierzyłaś, sądzę?
Ach błądzisz, pani, jako i ja błądzę.
Oto masz dzisia dzień pierwszy Apryla,
Co nas omyła.