I tuś, i ówdzie skrzydełka kołysał;
Już dla cię i łąk, Motylu, nie stało.
I też, i tamte kwiatki powysysał:
Jeszcze ci mało.
Dla ciebie róża ze wstydu się płoni,
Lilijka blednie i jacynt omdlewa;
Ty jednak szukasz gdzieś innej ustroni,
Lecisz na drzewa.
Pajdę za tobą... Cóż widzę nowego?
Do suchej Motyl gałązki przysiada.
Cóż dalejs? Strząsł się. Ach! po życiu jego.
W krzaki zapada.