Pośród ciemności starowiecznej nocy,
Co ciąży głowom na zgubą ich własną,
Mimo zdrad chytrej na serca przemocy,
Postrzegam zorzą ponad nami jasną.
Witaj, Ojczyzno! w każdej synów sprawie,
Co ku ich dniowi, ku twej dąży sławie.
Ich dowcip pierwszy przedrzeć się ośmielił
Przez twarde gnuśnych przesądów zapory;
On żywszych tobie promieni udzielił
Wzruszając umysł długim cierpem chory,
A przez to rucho w sercach rozogniałe
Cnotę dał uczuć i obudził chwałę.
Już myśl pracuje, a duch podniesiony
Leci, gdzie Prawdy czysta wiedzie droga.
I gdy nam teraz z każdej nieba strony
Błyśnie Opatrzność łaskawego Boga,
Wolności naszej w twoich synach ramię,
Ich cnota gore, zgoda trudy łamie.