W świecie, daleki od świata,
Gdy mój nim umysł pomiata,
Za cóż to myślisz tak sobie,
Że nic nie robię?
Pracuję i ja, mój Pietrze.
Celem tej pracy powietrze,
Ziemia i niebo, co świeci,
Pełza i leci.
Bywa, że czasem na chwilę
Pomiędzy tłum się wychylę,
Ten mię w bok trąci, ten uszy
Krzykiem ogłuszy.
Ojczyzna ginie! czcze imię:
Ten się syn kłóci, ów drzymie.
Na toż wynieśli swe dzieło
Piast i Jagiełło?
Zrazi mię szelest przechodni
Niewoli środkiem i zbrodni,
Wracam z miłością swobody
Do mej zagrody.
Tu jedną u mnie Bóg wiarą,
Moje mu serce ofiarą.
Dola czy z nami niedola,
Bądź Jego wola!
Cnocie hołd płacę, jej szczera
Brzmi moja na zawsze lira.
Kraszę ten ołtarz bogaty
Świeżymi kwiaty.
Tu mile przyjaźń odkryta
W sercu jej ufność wyczyta,
Z nią swoje uczucia dzieli,
Z nią się weseli.
Błyśnie Fortuna koło mnie,
Nadzieja coś chciała skromnie...
Ale to posąg, co łudzi
I cnotę trudzi.
Świetniejszą ja mam zabawę:
Chciałbym zarobić na sławę.
Co, rzeczesz? próżna to praca.
Takaż i płaca.