Wypędziło krówki w pole
Pacholę,
I płakało na sierocą
Niedolę.
W koszulinie, bez okrycia
Na głowie,
Nóżki bose, a szron siwy
W dąbrowie.
Siwe oczka, co tatusia
Nie znały,
I matusi, co są w grobie,
Płakały.
Idą krówki, porykują
Przez pole,
Zasnęło im przy dąbrowie
Pacholę.
Gospodyni leci w złości
Z zapałem,
Rózgą budzić to pacholę
Ospałe.
Stój, poczekaj! woła na nią
Ktoś z ludzi,
Już twa rózga pastuszęcia
Nie zbudzi.
Wszystkie rózgi, co na świecie
Tym rosną,
Nie zbudzą go umarłego
Pod sosną...