„Trzy po trzy” to pamiętniki znanego komediopisarza doby romantyzmu, czyli Aleksandra Fredry. Wspomina w nich między innymi swoje dzieciństwo i okres służby wojskowej, kiedy to był między innymi częścią sztabu przybocznego samego Napoleona.
Spis treści
18 lutego 1814 roku Aleksander Fredro towarzyszy Napoleonowi podczas zwycięstwa pod Montereau. Oburza go nagradzanie bohaterstwa pieniędzmi. Następuje dygresja o Onufrym i prawdzie, wspomnienie bójki w Dreźnie oraz konfliktów z mieszkańcami Saksonii. Fredro wspomina też, że ciągle miał kłopoty z pieniędzmi, co utrudniało mu życie.
Opisane zostają wydarzenia bitwy pod Lipskiem, gdzie Polacy uświadamiają sobie klęskę swojej ojczyzny, Onufry ma kłopoty z koniem, a Fredro przedstawia obraz sztabu Napoleona, a także spory między piechotą a kawalerią. Pod Hanau ginie koń Fredry, a on sam jest przez to narażony na kpiny ze strony. Oficerowie działają parami, by chronić ekwipunek.
Polscy oficerowie przechodzą pod władzę rosyjską, a Konstanty obejmuje dowództwo nad wojskiem. Krukowiecki wznosi nieszczery okrzyk na cześć cesarza. Fredro wspomina śniadanie u Krasińskiego i misję z przekazaniem informacji. Opisuje też podróż do generała France, który znał trochę język polski, a także późniejsze zniszczenia w Troyes.
Cztery razy Fredro ociera się o śmierć: pod Lipskiem, we Frejbergu i w innych starciach, zawsze w pobliżu Napoleona. Wspomina tragiczny los jeńców w Wilnie, czyli mróz, głód, tyfus i śmierć tysięcy. Opowiada o pomocy oficerów i lekarza, ucieczce z niewoli, eskortowaniu króla saskiego i anegdotach z podróży.
Przytacza obserwacje o Francuzach, wspomina pobyt w Micherach i własną brawurę wobec Kozaków. Po kapitulacji Paryża opisuje niechęć do służby sztabowej, swój awans w 1812 roku, zemstę proboszcza z Sokala i zmianę orzełka polskiego na francuską wersję. Po wyjściu z niewoli otrzymuje order Virtuti Militari, podróżuje Sekwaną, zastanawia się nad losem koni i dostarcza list do Fontainebleau.
Fredro żałuje niektórych czynów, przykładowo uderzenia Onufrego. Wspomina nauczycieli i początki twórczości, czyli komedię „Strach przestraszony”, tragedię „Rzeź Pragi” i wierszyki wojskowe. Opisuje siebie, naukę rysunku i tańca. Cofa się do dzieciństwa, wspomina Nienadową, Beńkową Wisznię, rodzinne uroczystości, podróże z ojcem do Cisny i fabrykę żelaza. Przywołuje postać Krzyżanowskiego, opowieści o niedźwiedziach, historię Kitajgrodzkiego i Wulfa. W wieku trzynastu lat traci matkę, a ojciec-patriota wysyła go do wojska.
W aneksach opisuje epizod z kampanii roku 1813, czyli wizję mnicha w opuszczonym domu i refleksję o polskiej szlachcie, o jej zaletach, ale też licznych przywarach.
18 lutego 1814 roku na białym koniu jechał człowiek, a za nim podążała druga osoba. Pierwszy z tych jeźdźców to sam Napoleon, a drugi Aleksander Fredro. W oddali rozbrzmiewają armaty, a wkrótce dochodzi do starcia, które kończy się zwycięstwem pod Montereau. Cesarz strzela, lecz chybia. Jeden z oficerów, Polak, zdobywa sztandar i przynosi go, za co otrzymuje krzyż oraz pieniężną nagrodę. Fredro jest oburzony faktem, że bohaterstwo wynagradzane jest pieniędzmi.
Rozpoczyna się opowieść o Onufrym, czyli dygresja o prawdzie, o tym, czy należy ją zawsze mówić i czy istnieje jej obiektywność. Wspomina, jak pewien rzekomy przyjaciel utwierdził go w przekonaniu, że jest powszechnie nielubiany. W Dreźnie dochodzi do bójki Onufrego z kobietą, która uderza go świecznikiem. Fredro przebywa wówczas na górze z Maciejowskim, gdy nagle wpada zakrwawiony Onufry, a za nim Niemcy, czyli prawdopodobnie właściciele gospody. Wywiązuje się następna bójka. Sasi nie cierpieli Francuzów ani wojsk, które nieustannie nawiedzały ich Saksonię.
Pod drzwiami kwatery zbiera się tłum uzbrojony w kije. Fredro wychodzi i oświadcza, że poskarży się komendantowi za napaść na żołnierzy. Kieruje się do Błeszczyńskiego, który właśnie się goli. Ten radzi mu, by sprawę załagodził, bo jeśli skarga dotrze do cesarza, konsekwencje okażą się poważne. Wydano bowiem nakaz, by wojsko dobrze obchodziło się z mieszkańcami. Fredro jednak nie ma czym zadośćuczynić oberżyście, bo jak zawsze jest bez grosza przy duszy.
Następnie zostają opisane wydarzenia z czwartego dnia bitwy pod Lipskiem. Przez Onufrego mógłby trafić do niewoli lub nawet zginąć. Polacy zdają już sobie sprawę z klęski i utraty ojczyzny. Onufry ma kłopoty z koniem, ponieważ jego klacz jest narowista i nie daje się dosiąść. Gdy wreszcie udaje się na nią wsiąść, dochodzi do wypadku. Fredro opisuje też sztab Napoleona, ludzi z nim związanych, wyróżniających się umundurowaniem. Często dochodziło do sporów między piechotą a kawalerią. Jedni musieli maszerować, drudzy mieli konie i podróżowało się im wygodniej.
Pod Hanau pocisk armatni trafia konia Fredry. Ten żegna go ze łzami w oczach. Na drugim, narowistym wierzchowcu mija kolumnę piechoty, która śmieje się z jego kłopotów. W sztabie oficerowie trzymali się parami, gdy jeden był wysyłany z rozkazem, drugi pilnował ekwipunku.
Polscy oficerowie trafiają do St. Denis, aby przejść pod władzę rosyjską. Wielki Książę Konstanty obejmuje naczelne dowództwo nad wojskiem polskim. Generał Krukowiecki wznosi okrzyk na cześć cesarza, lecz jest on nieszczery i spotyka się z chłodnym przyjęciem.
Fredro wspomina śniadanie u generała Krasińskiego, w którym uczestniczył także wielki książę. Opowiada, jak został wyznaczony do przekazania ważnych informacji. Wyruszył kolasą, lecz nie zastał generała i musiał szukać go po wsiach. Wziął konia, a pocztylion drugiego. Obaj byli zmęczeni, lecz w końcu wrócili w dobrej komitywie. Innym razem wysłano go do Troyes do generała France. Ten znał trochę polski, więc porozmawiali. France nie bał się kozaków. Jednak później, gdy Fredro wrócił w to miejsce, z probostwa pozostał zaledwie komin. Stwierdza, że Słowianie nie potrafią się pastwić, ale Francuzi rabują sto razy gorzej niż Kozacy.
Cztery razy śmierć stanęła Fredrze przed oczami. 16 października pod Lipskiem, gdy niósł rozkaz do cesarza, kula armatnia zabiła dwóch żołnierzy obok niego. Później, 18 października, inna kula ochlapała go błotem. Zawsze działo się to w pobliżu Napoleona, zatem spotkania z nim nie wróżyły mu szczęścia. 22 października we Frejbergu spadały granaty. Po raz czwarty Fredro niemal zginął, gdy stracił klacz, a cesarz go minął. Wtedy znów spotkały go nieszczęścia. Dawniej nie lubił o tym mówić, lecz po latach chętnie wspomina Napoleona i opowiada rodzinie.
Następnie opisuje los jeńców wojennych, szczególnie tragiczny w Wilnie podczas odwrotu. Panował straszny mróz. Niektórzy rozpalali ogniska, ale nie chcieli się dzielić. Ludzie zamarzali, silniejsi zabijali słabszych dla wierzchowca czy ubrania. Znajomy, który niegdyś podarował Fredrze futro, teraz mu je zabrał, a wkrótce sam zmarł. Szerzył się także tyfus. Całe Wilno było pełne zwłok, a dopiero wiosną ukazał się ogrom śmierci.
Fredro wspomina ludzi, którzy mu pomogli, czyli oficerów i lekarza. Opowiada o ucieczce z niewoli. Eskortował króla saskiego z Krakowa do Warszawy, a także rozmawiał z królewną. We wsi Perthe słyszał anegdotę o plebanie, który mówił tylko wierszem. Grenadierzy gwardii wpraszali się na noclegi, rabowali i napadali na kwatery oficerów.
Fredro zauważa, że Francuzi mają wrażliwsze nosy niż inne narody i ciągle cierpią na katar. Wspomina kolegę, który szukał konia, trafił do chaty i znalazł tam umarłego, zatem wydawało mu się, że oszalał. Dalej opowiada o pobycie w Micherach. Pewnej nocy wszyscy spali głęboko. Nad ranem ktoś krzyknął: „Kozacy!”. Porwali broń ze stajni, lecz opatrzność sprawiła, że wrogowie uciekli. Fredro stał się zuchwały, sam wystawił się na pole, by zająć przeciwników, podczas gdy koledzy uszli. Sam się uratował.
Paryż kapitulował. Fredro wspomina, że nie umie przyrządzać omletów. Nie lubił służby sztabowej. W 1812 roku awansował, lecz nie był zadowolony, bo musiał zdawać i pisać raporty, czego nie cierpiał. Opowiada historię, jak sokalski proboszcz zemścił się na mszy na armii Adama Potockiego. Zamiast odprawić mszę przy ołtarzu, udał się do kaplicy. Wspomina też zmianę orzełka polskiego na francuski. Różnice były tak subtelne, że tylko podpis zdradzał, iż to orzełek. Wojsko pozostawało pod dowództwem księcia Józefa Poniatowskiego, lecz nazywało się francusko-galicyjskie.
Po wyjściu z niewoli Fredro udał się do Drezna i otrzymał order Virtuti Militari. Płynął Sekwaną w czółnie i mijał obozy na brzegu. Trafił do Moret. Zastanawiał się nad złym traktowaniem zwierząt. Konie były żołnierzom niezbędne, a jednak nikt o nie nie dbał. Fredro jechał na żandarmskim dromaderze do Fontaineble, gzie dostarczył burmistrzowi list, przez co ten popłakał się z radości.
Fredro wspomina, jak uderzył Onufrego i miał z tego powodu wyrzuty sumienia, żałował bowiem, że wyładował się na kimś niewinnym. Następnie opisuje swoich nauczycieli. Pierwszym był Hekel Szwajcar, potem Płachetko, a na końcu Trawiński. Płachetko niczego nie wymagał, więc Fredro nie czytał książek, aż nagle napisał pierwszą komedię, czyli “Strach przestraszony”. Rękopis zaginął, ale autor przytacza jego treść. Dzieci organizują bal, a on sam, poważny, zwany “Staruszkiem”, uczynił z tego temat sztuki. Przeczytał ją nauczycielowi muzyki Mikołajowi Matłowskiemu, który bardzo się uśmiał. Zachęcony tym sukcesem Fredro rozpoczął tworzenie tragedii “Rzeź Pragi”, lecz skończyło się na spisie bohaterów. Później pisał wierszyki popularne w wojsku. Opisuje siebie, rude loki, naukę rysunku i tańca.
W 1809 roku, gdy wybuchła wojna, Fredro podróżował z nauczycielem. Spotykali furmanki wojskowe, rozmawiali z miejscowym Żydem, co prowadzi do refleksji o przedsiębiorczości i roli pieniądza. Fredro wspomina dzieciństwo w Nienadowej, majątku matki, gdzie mieściła się kaplica, którą później rozebrano. Pisarz urodził się w Surochowie, lecz najwięcej wspomnień ma z Beńkowej Wiszni, czyli domu rodziców, miejsca zamożnego, lecz bez zbytku. Dwa razy w roku odbywały się wielkie imieninowe uroczystości, a w niedziele jeździli do Rudek na msze. Ojciec posiadał fabrykę żelaza w Cisny, z której wysłał do Puław krucyfiks wyrzeźbiony z belki spalonego kościoła. Fredro wspomina podróż z ojcem do Cisny i rodzinne strony.
W domu bywał Krzyżanowski, mile wspominany przez autora. Myśliwi opowiadali o licznych niedźwiedziach. Fredro przytacza historię porachunków Kitajgrodzkiego i Żyda Wulfa, którego ostatecznie stracono. W wieku trzynastu lat stracił matkę. Bracia trafili do wojska, siostra wyszła za mąż, a ojciec przeniósł się do Lwowa i jako patriota wysłał Fredrę do armii.
W aneksach opisuje epizod z kampanii 1813. Został wysłany z rozkazem, nie znalazł generała, zatem wracał z maruderami. Jego klacz zgubiła podkowy, zatrzymali się w opuszczonym domu. Tam Fredro miał wizję obrazu mnicha, który zdawał się żyć i podchodził do jego łóżka. Zemdlał, a ocucił go Świderski. Na koniec dodaje refleksję, że polska szlachta łączy zalety i wady młodości, która jest skora do uniesień i poświęceń, jednak brak jej wytrwałości.
Aktualizacja: 2025-10-06 23:07:28.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.