„Pan Jowialski” to komedia, której autorem jest Aleksander Fredro, którą po raz pierwszy wydano w roku 1832. Opisuje ona pewne wydarzenia z życia rodziny Jowialskich, w której spotykają się trzy kolejne pokolenia, a najważniejszą sprawą okazuje się wydanie za mąż Heleny. Wszystko zmienia się, gdy w ich domu pojawia się tajemniczy Ludmir.
Spis treści
Ludmir i Wiktor po męczącej pieszej wędrówce odpoczywają w ogrodzie. Wiktor, po wypiciu zbyt zimnej wody, proponuje wynajęcie wozu i koni, by szybciej wrócić do domu, wspomina też o chęci ożenku. Ludmir odmawia powrotu i zachęca go do dalszej wędrówki. Rozmawiają o wpływie głodu na nastrój i o poszukiwaniu przez Ludmira czegoś wśród ludu wiejskiego, co prowadzi do kłótni o sens podróży. Po pożegnaniu Ludmir prosi o ryciny do powieści, a sam, rozmyślając, decyduje się opuścić bogactwo dla prostoty życia. Rozważa ludzką skłonność do noszenia masek, wspomina Moliera i udaje sen, by podsłuchać rozmowę Janusza i Szambelanowej o Helenie, która nie może zdecydować się na małżeństwo z Januszem. On chwali się urodzeniem i majątkiem, ona twierdzi, że Helena potrzebuje romantycznego kochanka. Rozmowa schodzi na rodzinę Jowialskich. Pan Jowialski lubi słuchaczy swoich przysłów i bajek, Pani Jowialska śmieje się z jego żartów, Szambelan jest dobry, lecz bez własnego zdania. Janusz chce zażartować ze „śpiącego” Ludmira, przebierając go i wprowadzając do domu Jowialskich, co na Ludmir potajemnie zgadza się w duchu. Helena waha się, doceniając stabilność finansową Janusza, lecz marząc o kimś z romantyczną duszą. Szambelan nie umie jej w tej kwestii poradzić. Pan Jowialski odpowiada bajki o ośle i sowie, co irytuje Szambelanową. Radzi on też wnuczce postąpić, jak jej się podoba. Wraca Janusz, opowiada o wędrowcu i planuje przebrać go za sułtana. Helenę to oburza, lecz Jowialski nakazuje rodzinie przywdziać tureckie stroje.
Ludmir, obudzony w ogrodzie Jowialskich, udaje zdezorientowanego i przedstawia się jako szewc Ignacy Kurek. Domownicy nadają mu tytuł mirzy Ali Mustafy Tambambuktuhanu. Z entuzjazmem Ludmir wchodzi w rolę, wydaje polecenia Januszowi, by przyniósł jedzenie i picie, co bawi, ale i irytuje pomysłodawcę zabawy. Szambelanowa znużona sytuacją wychodzi, a Janusza dodatkowo drażnią docinki Ludmira, który porównuje go do małpy z pudła widzianej w Krakowie. Jowialski wyznacza role na dworze mirzy. Janusz zostaje ochmistrzem, Szambelan ma zajmować się kuchnią i wojną, a kobiety mogą być żonami władcy. Ludmir deklaruje, że chce tylko jednej kobiety i każe wszystkim wyjść, by zostać sam na sam z Heleną. Wyjawia jej prawdę o udawaniu szewca, rozmawiają też o Januszu i o swoich rodzinach. Okazuje się, że Ludmir nie zna swoich rodziców. Wraca Janusz, oburzony samotnym spotkaniem Heleny obcym, lecz zostaje wyproszony. Helena i Ludmir żartują z niego, ale kontynuują grę dla Jowialskiego. Na zewnątrz podgląda ich zazdrosny Janusz, który skarży się kolejno Szambelanowej i Szambelanowi, ten ostatni jednak bardziej zajmuje się ptakami. Szambelanowa wspomina powódź z 1807 roku, gdy straciła dziecko porwane z kołyski. Janusz alarmuje Jowialskiego, by zakończyć komedię, lecz ten przypomina, że to pomysł Janusza, i opowiada bajkę o małpie w kąpieli. W rozmowie z Ludmirem przedstawia też bajkę o kłótni małżonków. Ludmir przyznaje, że od początku wiedział, co się dzieje. Wreszcie lokaj przyprowadza Wiktora, zatrzymanego przez wójta za brak paszportu. Ludmir początkowo udaje, że go nie zna, po czym przedstawia go rodzinie. Jowialski zaprasza obu na kilka dni w gościnę.
Szambelan prowadzi z Heleną rozmowę, mylnie sądząc wcześniej, że chodzi jej o patyk do klatki na ptaki. Ponieważ Janusz nie lubi ptaków, mężczyzna sugeruje dziewczynie, by wyszła za Ludmira. Helena chce jednak lepiej go poznać. Tymczasem Janusz wyznaje Szambelanowi, że nie znosi zachowania Ludmira wobec Heleny i prosi, by ojciec przemówił jej do rozsądku. Ludmir zdradza Wiktorowi, że łatwo przekona do siebie Helenę, Wiktor odpowiada, że Ludwik nie jest romantykiem i przez swoje skłonności do komedii nie zdobędzie jej serca. Gdy Helena wraca z ogrodu, Ludmir prosi towarzysza o wyjście, lecz Wiktor zaczyna rozmawiać z panną i uprzedza ją, że przyjaciel udaje idealistę, by ją oczarować. Przybywa Szambelan, a Ludmir złośliwie przedstawia Wiktora jako malarza, który chętnie obejrzy jego obrazy i ozdobi ptasie klatki. Następnie wyznaje, że coś do Heleny czuje, lecz ona odbiera to jako zbędny komplement. W rozmowie z Jowialskim słyszy od niego, że szczęściem jest mieć taką żonę jak on, i może kiedyś sam taką znajdzie. Helena odrzuca uczucia Janusza. Dochodzi też do sprzeczki Janusza z Wiktorem o konie i wózek do najmu, podczas której Janusz nazywa obu gości awanturnikami. Szambelanowa, słysząc uwagi Wiktora o kłóceniu się przy damie, złości się na narzeczonego pasierbicy.
Ludmir ogląda prace Wiktora i zwierza się, że chętnie poślubiłby Helenę, lecz nie ma majątku. Prosi przyjaciela o jej portret, a Wiktor planuje stworzyć obraz całej rodziny z Jowialskim w centrum, ukazując ich cechy charakteru. Jowialski prosi Ludmira o lekturę jego utworu, a on obiecuje zadedykować mu swoje aktualne dzieło i spisać jego przysłowia, co sprawia staruszkowi wielką radość. W zamian opowiada on bajkę o Pawle i Galwe. Wiktor, żartując z Szambelanem, rozpuszcza plotkę, jakoby Ludmir był groźnym rozbójnikiem. Janusz ostrzega ojca Heleny przed rywalem, a Szambelan przestrzega wszystkich przed przybyszem. Szambelanowa radzi Januszowi sprowadzić żołnierzy dla sprawdzenia tożsamości wędrowców, sama zaś chce poinformować o tym Jowialskiego. Helena ostrzega Ludmira przed zdemaskowaniem przez Wiktora i wyznaje mu miłość. Szambelanowa wypytuje Ludmira o znamię na łopatce, dzięki temu rozpoznaje w nim porwanego w dzieciństwie syna, Karola, którego Cyganie porzucili chorego u pana Żaby na Litwie, a krzyżyk z inicjałami B.B. potwierdza jego pochodzenie. Deklaruje, że wyda go za Helenę, choć Jowialski pozostawia decyzję wnuczce. Wiktor wspomina o wylegitymowaniu przez kaprala, a Janusz złości się, że Szambelanowa woli za zięcia własnego syna. Janusz i Wiktor narzekają na brak szczęścia, a Jowialski opowiada bajkę o ziębie i czyżyku, podkreślając, że małżeństwo nie jest łatwe.
Ludmir i Wiktor zmierzają do ogrodu, w którym następnie wspólnie wypoczywają. Wcześniej wybrali się bowiem razem na pieszą wędrówkę, która ich znacznie zmęczyła. Wiktor pije zbyt zimną wodę, co powoduje u niego paraliż mózgu. W związku z tym Wiktor proponuje jeszcze, by nająć wózek wraz z końmi, ponieważ chciałby stosunkowo szybko wrócić do domu. Wspomina także o swojej chęci ożenku. Ludmir jednak nie przystaje na to i prosi swojego przyjaciela, by jeszcze poszli jednak dalej razem. Dyskutują też o tym, że głód powoduje zły humor. Z kolei pojawia się potem wątek tego, że Wiktor nie rozumie, czego Ludmir poszukuje wśród ludu wiejskiego. Przyjaciele zaczynają kłócić na temat sensu odbywania podróży. Gdy dyskusja między nimi dobiega końca panowie żegnają się ze sobą, natomiast Ludmir prosi jeszcze Wiktora o ryciny wykonane do swojej powieści. Ma on pamiętać o poprawieniu podbródka organiście.
Po odejściu Wiktora Ludmir dyskutuje sam ze sobą. Kłótnia z Wiktorem przejęła go, zastanawia się, czy nie potraktował przyjaciela zbyt ostro. Ludmir postanawia, że opuści złocone komnaty i zamiast tego przeniesie się pod skromne strzechy. Ludwik kontynuuje swoje rozważania, uznaje, że współcześni mu ludzie przybierają rozmaite maski, dlatego zatem powinni oni grać na dwóch scenach. Wszystko to przypomina mężczyźnie komedie Moliera. Wtedy też Ludmir zauważa przechadzającą się niedaleko parę. Chciałby przysłuchać się ich rozmowie, zatem postanawia udawać, że śpi. W tym czasie Janusz i Szambelanowa rozmawiają na temat pasierbicy kobiety, Heleny. Dziewczyna nie potrafi się zdecydować na zamążpójście. Szambelanowa zapewnia jednak Janusza na temat tego, że Helena zostanie ostatecznie jego żoną. Wcześniej Janusz zaczyna się przechwalać na temat swojego bardzo dobrego urodzenia, majątku, w którym ma on wieś, swojej domniemanej urody, a także mądrości. Żona Szambelana z kolei utrzymuje, że Helena potrzebuje kochanka jak z romansów, mężczyzny z rodzaju takich, o których czyta się w powieściach. Janusz jednak z tą kwestią się stanowczo nie zgadza. Kobieta rozpoczyna jeszcze opowieść o rodzinie Jowialskich. Pan Jowialski ma szukać tylko osób, które chciałyby słuchać jego licznych przysłów i bajek, ale też takich, które posiadają spory majątek. Pani Jowialska z kolei potrafi się tylko śmiać z żartów swojego męża, w którego wpatruje się jak w obrazek. Szambelan jest człowiekiem dobrym, ale też niestety nie za sprytnym, nie ma też na dodatek własnego zdania. Stanowi przeciwieństwo pierwszego męża Szambelanowej, majora Tuza. Helena z kolei to dziewczyna uparta, która ma zdecydowanie czytać zbyt wiele romansów.
Szambelanowa i Janusz spostrzegają śpiącego pod drzewem Ludmira, przy którego boku spoczywa pusta butelka. Biorą go zatem za jakiegoś przypadkowego wędrowca, a Janusz wymyśla, by zażartować sobie z mężczyzny. Chce przebrać go w strój teatralny, zabrać tak do domu Jowialskich i wmówić mu, że jest zupełnie kimś innym. W ten sposób ma on zyskać sympatię samego pana Jowialskiego. Pomysł ten jednak nie podoba się Szambelanowej. Tymczasem Ludmir wciąż udaje, że śpi, ale wszystko to słyszy i w duchu cieszy się, że weźmie udział w takim przedsięwzięciu. Słyszał bowiem, że u Jowialskich mieszkają same ciekawe osoby.
Helena wciąż nie potrafi się zdecydować, czy powinna wychodzić za Janusza za mąż. Uważa bowiem, że mężczyzna nigdy nie dorówna jej pod względem poziomu umysłowego. Dziewczyna wolałaby kogoś wyobcowanego z prawdziwie romantyczną duszą. Jest jednak mądra i dlatego rozumie też, że odpowiednio urodzony mąż ze sporym majątkiem zapewni jej w życiu odpowiednią stabilizację finansową. W związku z tym próbuje rozmawiać o tym z Szambelanem. Mężczyzna jednak wydaje się bardziej zajęty samotrzaskiem na ptaki niż problemami własnej córki. W związku z tym nie potrafi udzielić jej żadnej konkretnej porady w sprawie z Januszem, zatem zamiast tego radzi jej zwlekać z decyzją. Helena i Szambelan wspólnie opowiadają Panu Jowialskiemu o tym, że wciąż brak jest zdecydowania w sprawie małżeństwa Heleny. Staruszek natomiast w odpowiedzi przedstawia im bajkę o osiołku. Osiołek ten nie mógł się zdecydować, czy powinien zjeść owies czy siano i z tego powodu pada ostatecznie z głodu. W związku z tym Szambelanowa złości się na pana Jowialskiego, że ten się z niej naśmiewa, ponieważ tylko rzuca przysłowiami i nie bierze na poważne sprawy małżeństwa własnej wnuczki. Dodatkowo nazywa rodzinę Jowialskich głupimi. To z kolei przypomina staruszkowi na myśl bajkę o sowie. Sowa ta wywyższała się nad inne ptaki swoją mądrością, jednak w dzień pozostawała głupia. Niezdecydowanie wnuczki sprawia, że pan Jowialski radzi jej, żeby robiła to, na co ma ochotę. Wtedy też do domu wraca Janusz, który zaczyna opowiadać o wędrowcu, którego znalazł w ogrodzie. Wspomina, że chce przebrać go za sułtana, a pozostali mają udawać jego służbę. Propozycja ta oburza Helenę, ale Jowialski cieszy się z tego pomysłu i nakazuje rodzinie, by wszyscy przebrali się w tureckie stroje.
Obudzony Ludmir udaje, że nie ma pojęcia, gdzie się znajduje. Podaje się za szewca, Ignacego Kurka. Potem rodzina Jowialskich mianuje go tytułem mirza Ali Mustafa Tambambuktuhanu. Ludmir z zapałem wczuwa się w tę rolę i nakazuje w związku z tym Januszowi, by ten przyniósł mu jedzenie i picie. To jednocześnie złości i bawi pomysłodawcę całego tego przedstawienia. Szambelanowa ma jednak dość tej zabawy i po prostu wychodzi. Janusza coraz bardziej złości to, jak zachowuje się przybyły gość, ponieważ Ludmir porównuje go do małpy z budy w Krakowie. Jowialski oznajmia, że na dworze mirzy piastuje urząd wielkiego kanclerza koronnego, a Janusz jest ochmistrzem i zajmuje się finansami sułtańskimi. Szambelan zostaje oddelegowana do zajmowania się kuchnią i wojną, kobiety zaś natomiast mogą być jego żonami. Ludmir jednak oznajmia, że chce tylko jednej żony i każe wszystkim wyjść. W ten sposób udaje mu się zostać sam na sam z Heleną, ponieważ Jowialski i Janusz faktycznie niechętnie wychodzą. Wtedy też Ludmir wyznaje Helenie prawdę na temat całego przedstawienia. Z sentymentalną manierą rozmawiają potem o Januszu, który ma być niegodny wspaniałej Heleny, wspominają też o swoich krewnych. Okazuje się, że Ludmir nie zna swoich rodziców.
Wraca Janusz, którego złości fakt, że Helena sama przebywa w towarzystwie nieznajomego. Pyta dziewczynę, czy podoba się jej Kurek i oznajmia, że ma już dość tego przedstawienia. Ludmir jednak każe mu wyjść. Helena i Ludmir razem śmieją się z Janusza, ale nie chcą przerywać zabawy ze względu na Jowialskiego. Ludmir i Helena wychodzą do ogrodu, gdzie podgląda ich dalej zazdrosny Janusz. Mężczyzna idzie do Szambelanowej, by poskarżyć się na tamtych, a ona każe mu zawołać ją do siebie. Janusz mówi Szambelanowi, by ten zakazał córce rozmów z nieznajomymi, ale ten znów bardziej interesuje się ptakami w samotrzasku, na co Janusz idzie poskarżyć się jego żonie. Szambelanowa opowiada Januszowi o tym, jak w roku 1807 razem z mężem przebywali w karczmie nad Wisłą. Powódź wdzierała się do środka, a służąca porwała kołyskę z ich synkiem, ale Szambelanowa nie ma pojęcia, co dalej się działo, gdyż zemdlała. Janusz udaje się zatem do Jowialskiego i oznajmia mu, że staruszek powinien przerwać trwającą komedię, gdyż jego wnuczka prowadzi się z tym prostakiem. Jowialski odpowiada, że wszystko to było pomysłem Janusza i opowiada mu jeszcze bajkę o małpie w kąpieli. Małpa kąpała się w wannie, a kiedy woda przelała się z wanny, to zwierzę uciekło, zadowolone z tego, że poparzyło jedynie palce. Ludmir rozmawia potem z Jowialskim, a ten z kolei opowiada mu bajkę o sprzeczce żony i męża na temat tego, że dzieci nie są do niego podobne. Następnie Ludmir przyznaje się do tego, że tylko udawał swoją nieświadomość odnośnie żartu.
Lokaj prowadzi Wiktora do domu Jowialskich i oznajmia, że tamten chciał we wsi nająć konie, ale nie pokazał Wójtowi paszportu, a tamten z tego powodu kazał go tu przysłać. Ludmir dla żartu zaczyna udawać, że nie zna Wiktora, ale później przedstawia siebie i swojego przyjaciela rodzinie. Pan Jowialski zaprasza ich na kilka dni do siebie, by ich ugościć.
Szambelan i Helena ponownie rozmawiają o Januszu, a mężczyźnie wcześniej wydaje się, że dyskutują o patyku do klatki. Janusz nie lubi ptaków, więc Szambelan mówi jej, by Helena wyszła za mąż za Ludmira. Dziewczyna chce jednak najpierw dowiedzieć się więcej na jego temat. Janusz oznajmia Szambelanowi, że nie potrafi znieść tego, jak Ludmir zaleca się do Heleny i prosi go, by ten porozmawiał z córką, jednak mężczyźni nie dogadują się pod tym względem. Potem Ludmir oznajmia Wiktorowi, że Helenę łatwo da się przerobić pod jego gust, chociaż trochę jej się namieszało w głowie. Wiktor twierdzi, że Ludwik nie jest typem romantycznym, gdyż wszędzie szuka komedii, zatem nie zdobędzie uczucia dziewczyny. Helena wraca ze swego ogrodu, a Ludmir prosi swojego towarzysza, by zostawił ich samych, ale ten jak na złość zaczyna rozmawiać z dziewczyną i oznajmia jej, że jego przyjaciel udaje sentymentalnego idealistę, żeby jej się przypodobać. Nadchodzi Szambelan, zatem Ludmir złośliwie mówi mu, że Wiktor to malarz i chętnie obejrzy jego obrazy, a także pomoże ozdobić jego klatki dla ptaków. Następnie stwierdza, że czuje coś do Heleny, a ona bierze to za niepotrzebny komplement. Jowialski rozmawia z Ludmirem i mówi mu, że to szczęście, gdy ma się taką żonę jak jego. Stwierdza też, że być może tamten też spotka kiedyś taką kobietę i razem będą dzielić życie. Janusz i Helena rozmawiają, a ona na jego wyznanie oznajmia, że go nie kocha i złości się, gdy Janusz stwierdza, że Ludmir Helenę bałamuci. Wiktor kłóci się z Januszem, ponieważ tamten zignorował jego pytanie dotyczące tego, gdzie można nająć konie i wózek, a tamten nazywa obu gości Jowialskiego awanturnikami. Nadchodzi Szambelanowa i słyszy, jak Wiktor mówi, że nie wolno się kłócić przy damie i złości się na niechcianego narzeczonego swojej pasierbicy.
Akt czwarty
Ludmir ogląda rysunki Wiktora i wyznaje mu, że ożeniłby się z Heleną, ale nie ma żadnego majątku. Chce też, by Wiktor namalował jego ukochaną, a ten odpowiada, że przygotuje alegoryczny obrazek przedstawiający rodzinę z Jowialskim w środku, który ma ukazać najważniejsze cechy ich charakterów. Jowialski prosi Ludmira, by ten przeczytał mu któryś ze swoich utworów, a on odpowiada, że dzieło, które właśnie tworzy, zadedykuje jego osobie i spisze też jego przysłowia. Bardzo to cieszy staruszka. Opowiada zatem Ludmirowi bajkę o Pawle i Galwe. Wiktor dyskutuje z Szambelanem i dla żartu kłamie na temat Ludmira i twierdzi, że ten jest niebezpiecznym rozbójnikiem. Janusz oznajmia Szambelanowi, że Ludmir może być dla niego prawdziwą konkurencją, a potem nadchodzi Szambelan i ostrzega wszystkich przed gościem. Szambelanowa doradza Januszowi, by udał się do kaprala po żołnierzy. Sprawdzą w ten sposób kim są wędrowcy, a ona sama ma iść powiedzieć o wszystkim Jowialskiemu. Helena przekazuje Ludmirowi, że powinien uciekać, ponieważ Wiktor zdradził jego prawdziwą tożsamość. Wyznaje mu też, że go kocha. Szambelanowa pyta Ludmira, czy na jego prawej łopatce znajduje się znamię, a on jej pokazuje swoją skórę w tym miejscu. Okazuje się, że w dzieciństwie porwali go Cyganie, a potem chorującego zostawili u pana Żaby na Litwie, skąd ma on krzyżyk z inicjałami B.B., czyli Barbara Bobkówna. Szambelanowa mówi mu, że Ludmir jest jej zaginionym synem Karolem i obiecuje mu, że ożeni go z Heleną. Pan Jowialski pod tym względem zostawia wnuczce wolny wybór. Wiktor oznajmia, że kapral go wylegitymował, Janusz jest z kolei zły na Szambelanową, że woli wydać pasierbicę za własnego syna. Janusz i Wiktor uskarżają się na fakt, że pozostali mają więcej szczęścia od nich. Jowialski opowiada bajkę o ziębie i czyżyku, która opowiada o tym, że małżeństwo nie jest wcale taką łatwą sprawą.
Aktualizacja: 2025-08-28 15:37:57.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.