„Żabusia” to dramat autorstwa Gabrieli Zapolskiej, po raz pierwszy wystawiony w 1897 roku. Tragifarsa stanowi przykład relacji damsko-męskich w ramach małżeństwa i pomimo upływu czasu niesie ze sobą uniwersalne przesłanie o kwestii uczciwości, krzywdy i egoizmu jednostki w skomplikowanych strukturach społecznych.
Spis treści
W swym mieszczańskim salonie Bartnicki kołysze śpiącą córkę, Jadwinię. Rozmawia z Franciszką, służącą, o swojej żonie, Żabusi. W odwiedziny przychodzi Maniewiczowa, sąsiadka. Rozmawiają o niezwykłych cechach żony Bartnickiego, choć kobieta sugeruje kłamliwość jako jej naturę. Do domu przychodzi siostra gospodarza, Marja, która krytycznie ocenia zachowanie Żabusi. Mężczyzna stara się bronić Żabusi, przedstawiając ją jako idealną matkę i żonę. Marja nazywa brata „Rakiem”, podporządkowanym żonie. Przyznaje, że sama planuje małżeństwo z młodym, ambitnym mężczyzną. Rozmowę przerywa przybycie rodziców Żabusi. Milewski żartuje z Marji, za to oboje idealizują swoją córkę. Wtem Żabusia dynamicznie wchodzi do salonu. Wita Jadwinię i obsypuje ją pieszczotami.
Innym razem Żabusia planuje wizytę innego mężczyzny, Juljana, gdy Maria jest w pokoju Jadwigi, a ona rozmawia z sąsiadką. Scena kończy się, gdy Żabusia przygotowuje się na jego przybycie. Marja wraca z pokoju dziecinnego. Bartnicki przychodzi. Poruszają temat jej narzeczeństwa, a Marja reaguje płaczem. Żabusia odprowadza Bartnickiego i Marję, żartując z ich spóźnienia. niecierpliwością czeka na Juljana, który w końcu przychodzi, jest oprowadzany po domu. Nagle kobieta widzi nadchodzącego męża, co zmusza ją do ukrycia Juljana na balkonie. W tym momencie Bartnicki i Marja wracają. Są zaskoczeni obecnością Juljana na balkonie, który rzekomo został tam zepchnięty przez Maniewiczową. Marja rozpoznaje Juljana, ale zaprzecza, że go zna. Bartnicki wyprowadza Juljana. Marja oskarża Żabusię o romans i wpada w gniew. Scena kończy się szarpaniną między kobietami.
Para dyskutuje o biednej Mani. Bartnicki obwinia narzeczonego Mani i wyraża determinację, by go odnaleźć i ukarać, co wzbudza obawy Żabusi przed odkryciem jej tajemnicy. Później dochodzi do konfliktu między Bartnickim, Żabusią i Maniewiczową, która zostaje oskarżona o niemoralne zachowanie. Żabusia stara się załagodzić sytuację, obawiając się skandalu. Milewski odwiedza Bartnickiego, oferując pomoc w odnalezieniu narzeczonego Mani. Bartnicki, mimo sugestii o skupieniu się na codziennych sprawach, pozostaje zdeterminowany, by ukarać winnego zdrady. Żabusia tłumaczy mężowi swoje zmartwienia o córkę, która długo nie wraca z niańką, a mąż wyraża nadzieję na lepszą przyszłość po pozbyciu się Maniewiczowej. Kobieta, zaniepokojona nieobecnością niańki i Jadzi, rozważa możliwe wyznanie sekretów. Zamyślona i osamotniona, cierpi na ból głowy i popada w coraz większy lęk.
Marja konfrontuje Żabusię, oskarżając ją o romans z jej narzeczonym i niszczenie ich związku. Żąda od Żabusi wyznania prawdy mężowi i ostrzega ją przed kłamstwami wobec córki. Po burzliwej wymianie zdań Żabusia zgadza się na szczerość wobec męża. Wyznaje mu zdradę, co prowadzi do jego załamania. Marja nagle wyjawia, że cała sytuacja była żartem, co kończy się śmiechem jej brata. Rodzina i znajomi zbierają się, by wspólnie zagrać w loteryjkę i spędzić czas przy herbatce. Marja opuszcza towarzystwo, ironicznie stwierdzając, że musi nauczyć się kłamać, by czerpać radość z życia, a zabawa trwa dalej w wesołej atmosferze.
Scena I. Scena ma miejsce w salonie mieszczańskiego, warszawskiego domu Bartnickich. W pokoju znajdują się japońskie wachlarze, garniturki, fotografie rodzinne oraz inne drobiazgi wykonane ręką kobiecą. Panuje ciepła, komfortowa atmosfera. Jan Bartnicki siedzi na fotelu, kołysząc na kolanach śpiącą córkę, Jadwinię. Do pokoju wchodzi Franciszka, przynosząc gazetę. Bartnicki prosi służącą, by położyła ją na stoliku, nie na krześle, ponieważ jego żona nie lubi, gdy rzeczy są porozrzucane. Między nimi dochodzi do drobnych nieporozumień dotyczących porządku w domu, co Franciszka komentuje z lekką ironią. Bartnicki rozmawia z Franciszką o zdrowiu swojej żony, Żabusi (Helena Bartnicka), która wyszła na spacer mimo złej pogody. Służąca sugeruje, że Bartnicki powinien zabronić ukochanej spacerów. Bartnicki prosi Franciszkę o przygotowanie samowaru i zakupienie cytryny dla Żabusi, która skarżyła się na ból głowy. Po tej rozmowie Franciszka wychodzi, a Bartnicki pozostaje z dzieckiem, zastanawiając się nad sytuacją.
Scena II. Bartnicki czeka w salonie na powrót Żabusi. Rozważa wyjście na kawę do cukierni, ale rezygnuje. Gdy rozmyśla o polityce i bieżących sprawach, w tym momencie pojawia się Maniewiczowa, sąsiadka, która przyszła na prośbę żony Bartnickiego, aby dotrzymać mu towarzystwa. Rozmowa zaczyna się od przesadzonych pochwał pod adresem Żabusi. Maniewiczowa podkreśla jej wyjątkowość, szczerość i troskliwość, co Bartnicki z dumą potwierdza. Mężczyzna jest przekonany, że jego żona nigdy nie kłamie, a on sam potrafi natychmiast wyczuć fałsz u innych, co popiera przykładami ze swojego życia. Maniewiczowa sugeruje, że kobiece kłamstwa bywają delikatne i trudne do wykrycia. Bartnicki jednak nie dopuszcza myśli, że Żabusia mogłaby być nieuczciwa. Dalsza rozmowa dotyczy dawnego życia Bartnickiego, które porzucił na prośbę żony. Wyznaje, że początkowo tęsknił za wsią i dawnym zajęciem, ale z czasem przyzwyczaił się do miejskiego życia i pracy biurowej. Maniewiczowa, mimo pozornie neutralnych uwag, zaczyna sugerować, że niańczenie dziecka może nie być wystarczającym zajęciem dla mężczyzny. Nawiązuje do literatury, wspomina Baudelaire’a, zachęcając Bartnickiego do refleksji nad własnym sercem i uczuciami. Atmosfera staje się napięta. Maniewiczowa wspomina o własnym nieszczęściu, co wprawia Bartnickiego w zakłopotanie. Próbuje zakończyć rozmowę, ale Maniewiczowa nie ustępuje, kontynuując swoje zwierzenia. Bartnicki staje się coraz bardziej zdezorientowany i przytłoczony sytuacją.
Scena III. Scena trzecia rozpoczyna się od dzwonka do drzwi, co Bartnicki przewiduje jako powrót Żabusi, ale okazuje się, że to jego siostra, Marja, osoba poważna i bezkompromisowa, wyraźnie kontrastująca z frywolną Maniewiczową. Maniewiczowa, dotychczas flirtująca z Bartnickim i poddająca w wątpliwość jego prostolinijność, wyraża żal, że musi przerwać ich rozmowę. Wyznaje na stronie, że świetnie się bawiła. Przed odejściem czyni kilka subtelnych, ironicznych uwag, w tym mówi, iż kłamstwo bywa nie tylko usprawiedliwione, ale i pożyteczne. W rozmowie z Bartnickim wspomina, że spotkała Żabusię na ulicy Długiej, ale natychmiast sugeruje, że mogła skłamać lub się pomylić, podkreślając swoją lekkość w traktowaniu prawdy. W końcu wychodzi, a Bartnicki żegna ją mimo wszystko uprzejmie.
Scena IV. Marja, w rozmowie z niańką, stanowczo decyduje o położeniu dziecka spać, ignorując oczekiwania Żabusi, która pragnie bawić się z córką. Podkreśla, że dziecko to nie zabawka, co zdradza jej krytyczne podejście do powierzchownego stylu bratowej. Bartnicki komentuje dziwne zachowanie niańki, co staje się wstępem do rozmowy o kłamstwie i milczeniu wobec cudzych wad. W tej wymianie zdań wyraźnie zarysowują się różnice światopoglądowe między rodzeństwem – Marja krytykuje egoizm i brak głębszych wartości, podczas gdy Bartnicki broni postawy pragmatycznej. Rozmowa szybko zmierza ku wspomnieniom o przeszłości na wsi, którą oboje idealizują, choć w różny sposób. Marja tęskni za prostotą i moralnością życia wiejskiego, natomiast Bartnicki widzi w niej dowód na swoją pracowitość i zdolność do budowania stabilnego życia. Te wspomnienia stają się punktem wyjścia do krytyki obecnego życia w mieście, które, według Marji, niszczy ludzi, demoralizuje ich i prowadzi do płytkich relacji. Szczególnie napięta jest relacja między Marją a Żabusią. Brat zarzuca jej brak sympatii wobec Żabusi, która według niego jest idealną matką i żoną. Marja jednak otwarcie krytykuje jej powierzchowność i brak prawdziwego zaangażowania. W odpowiedzi Bartnicki broni żony, przedstawiając ją jako anioła i wzór dobroci. Marja na to nazywa brata „Rakiem”, wskazując na jego bezwolność i zależność od Żabusi. Bartnicki przypomina, jak troszczył się o siostrę w przeszłości, co ma ją skłonić do okazania większego zrozumienia wobec Żabusi. Marja jednak pozostaje nieugięta. Później informuje brata, że jest związana z młodym, ambitnym mężczyzną, który planuje osiedlić się na wsi. Podkreśla, że jej małżeństwo będzie inne niż relacja Bartnickiego z Żabusią. Scenę kończy przybycie rodziców Żabusi.
Scena V. Milewscy przynoszą dla Żabusi kwiaty – hiacynty i fiołki – jako niespodziankę. Atmosfera jest tylko pozornie serdeczna. Milewski, starając się być dowcipny i uroczy, rzuca lekkie żarty i przekomarza się z Marją, nazywając ją „kapryśnicą” po tym, jak wcześniej określił ją „sektunicą”. Marja odpowiada ironicznie, dystansując się od rozmówców. Milewscy idealizują Żabusię. Milewski, w rozmowie z Bartnickim, sugeruje, że Marja powinna jak najszybciej wyjść za mąż, by uniknąć stereotypowego losu „starej panny”. W scenie uwidacznia się także komiczny charakter samego Milewskiego, który szczypie niańkę w łokieć i szybko wymyśla usprawiedliwienia, udając, że chciał jej pomóc z filiżankami. Milewski podejmuje też decyzję o przygotowaniu niespodzianki dla Żabusi – kwiaty mają być ukryte pod serwetą. Kiedy wszyscy zastanawiają się nad miejscem pobytu Żabusi, rozlega się dzwonek, co zwiastuje jej powrót.
Scena VI. Wejście Żabusi jest dynamiczne – wbiega w rozpiętym żakiecie, rozrzuca kapelusz i parasolkę, a następnie wita się z bliskimi serdecznymi objęciami. Zaskakuje wszystkich swoim zachowaniem – przynosi gazetę „Figaro”, którą „ukradła”, co wywołuje zdziwienie Milewskiego i Milewskiej. Z radością zwraca uwagę na przyniesione dla niej kwiaty, które od razu rozpoznaje jako prezent od dziadka. Bierze Jadwigę na ręce i obsypuje pieszczotami. Zabawia męża i dziadka piosenką, którą wszyscy chórem powtarzają, tworząc atmosferę rodzinnej zabawy i lekkości. Jednak w tle tej radosnej scenerii pojawia się Marja, która obserwuje całą sytuację.
Scena I. Żabusia w różowym szlafroczku bawi się z córką Jadzią w salonie. Towarzyszy im niańka, zajęta cerowaniem pończoch. Dekoracja jest taka sama jak w akcie pierwszym. Żabusia z entuzjazmem i dziecięcą beztroską aranżuje zabawki, tworząc z nich mały świat z domem, drzewami, żołnierzami i owcami. Wprowadza do zabawy córkę, Jadzię, jednocześnie starając się porządkować zabawki według własnej wizji. W rozmowie z niańką, Żabusia wymaga od niej przerwania pracy nad pończochami, aby przynieść dziecięcy samowar, jaki ma posłużyć do dalszej zabawy. Zapowiada też plan dnia – spodziewa się męża („Raka”) wracającego z biura, który ma udać się z Manią do rejenta, a około wpół do czwartej planuje przyjąć Juljana. Scena kończy się tym, że stanowcze uwagi wobec córki prowadzą do płaczu dziecka.
Scena II. Maniewiczowa wchodzi przez drzwi balkonowe, pytając, dlaczego panuje taki hałas. Żabusia wyjaśnia, że to jej dziecko, Nabuchodonozor, sprawia kłopoty, a potem, z wybuchową czułością, zaczyna mówić o swojej miłości do małej Jadzi. Żabusia tłumaczy, że nie wyobraża sobie życia bez swojego dziecka i zareagowałaby gwałtownie, gdyby ktoś chciał je zabrać. W rozmowie z Maniewiczową mówi, że jest matką, która kocha swoje dziecko ponad wszystko. Kiedy Maniewiczowa pyta o jej męża, Żabusia potwierdza, że kocha Raka, ale podkreśla, że jest on wyjątkowy i nieporównywalny z Juljanem, choć dla niej Juljan to postać mniej ważna. Maniewiczowa jest zdziwiona takim podejściem do mężczyzn. W trakcie rozmowy Żabusia zaczyna mówić o samowarze, który chciała zaparzyć, ale Maniewiczowa odradza jej to, twierdząc, że może to być niebezpieczne. Mimo to, Żabusia upiera się przy swoim pomyśle. Maniewiczowa zauważa, że kobieta jest zbyt impulsywna i roztrzepana, co może narazić ją na kłopoty, a sama Żabusia broni się, tłumacząc, że jej postawa nie sprawia krzywdy innym, a jej bliscy są szczęśliwi. Rozmowa zmierza ku refleksji o jej małżeństwie i tym, jak Żabusia postrzega relacje z mężem. Mówi, że jej mąż, Rak, może robić, co chce, byleby ona była zadowolona. W końcu Żabusia stwierdza, że lubi tworzyć śmieszne sytuacje, nie przejmując się opinią innych. Scena kończy się wejściem Marji, którą Żabusia wyśmiewa za jej powagę.
Scena III. Marja przychodzi do Żabusi, informując ją, że Janek jeszcze nie wrócił do domu. Żabusia zaprasza ją do zaczekania, a Marja siada, biorąc książkę do ręki. Rozpoczyna się niezręczna rozmowa. Kobiety próbują prowadzić konwersację, choć wyraźnie im brakuje tematów. Marja wspomina o teatrze, a Żabusia komentuje wygląd barytona, ale ich rozmowa staje się coraz bardziej sztywna. W międzyczasie, bratowa wychodzi do pokoju dziecka. Po chwili ciszy, Żabusia zaczyna zwierzać się Maniewiczowej, że Juljan przyjdzie dzisiaj do jej domu. Maniewiczowa jest zaskoczona, ponieważ wcześniej mówiła, że Juljan nie zna jej adresu. Żabusia wyjaśnia, że Juljan nie wie, gdzie jest, ponieważ obiecał, że nie będzie starał się dowiedzieć, u kogo jest. Maniewiczowa wyraża wątpliwości, ale Żabusia zapewnia, że może mu zaufać. W trakcie rozmowy, Żabusia opisuje Juljana jako osobę poważną, uczciwą i mądra, przypominającą trochę Marję. Maniewiczowa, nie kryjąc zdziwienia, pyta, jak taki rozsądny mężczyzna mógł się zakochać w takiej osobie jak Żabusia. Maniewiczowa pyta, po co zaprasza Juljana do domu. Kobieta wyjaśnia, że chciała mu pokazać, jak mieszka, i podkreśla, że czuje się niekomfortowo, przyjmując go w szlafroku, co wydaje jej się nieprzyzwoite. Maniewiczowa wychodzi przez balkon, a Żabusia przygotowuje się na spotkanie z Juljanem.
Scena IV. Marja wychodzi z pokoju dziecinnego, odczuwając ból głowy. Przekonuje siebie, że życie jest smutne, czuje się nieswojo. Wkrótce dzwoni dzwonek, a niańka otwiera drzwi, wpuszczając Bartnickiego, który wchodzi do pokoju. Bartnicki zauważa Marję i pyta, dlaczego nie poszła do Żabusi. Marja odpowiada, że woli spędzać czas z małą Jadzią, mimo że dziewczynka nie potrafi jeszcze mówić. Bartnicki zauważa, że Marja jest znów smutna, ale siostra zaprzecza, mówiąc, że nie ma powodu do złego humoru. Wtedy Bartnicki porusza temat jej ślubu, pytając, kiedy w końcu Marja zdecyduje się na małżeństwo i przedstawi swojego narzeczonego. Marja po chwili wahania mówi, że być może niebawem. Bartnicki wyraża zaniepokojenie, że ich narzeczeństwo trwa zbyt długo i jest zbyt tajemnicze, co może rodzić plotki. Marja reaguje, twierdząc, że nie zależy jej na opiniach innych ludzi, ale Bartnicki przekonuje ją, że Żabusia ma rację, mówiąc, że to nieprzyzwoite. Marja wybucha płaczem. Bartnicki, przejęty, stara się ją uspokoić, pytając, czy coś złego się wydarzyło z jej narzeczonym. Marja zapewnia go, że to tylko chwilowe wzruszenie, które już minęło, i proponuje, żeby udali się do rejenta. Zwraca uwagę na kwestie finansowe, sugerując, że skoro kobieta wychodzi za mąż, jej pieniądze będą potrzebne na wyprawę. Próbuje dowiedzieć się, co ją trapi, oferując pomoc Żabusi, ale Marja stanowczo odmawia.
Scena V. Żabusia w różowej sukience wita Marję i Bartnickiego, którzy przygotowują się do wyjścia. Żabusia zauważa, że są spóźnieni, pytając, która godzina, a Bartnicki stwierdza, że muszą się pospieszyć. Pomaga mężowi poprawić krawat, wyrażając lekką dezaprobatę, że wygląda jak "obdartus". Potem prosi go, by pocałował ją na pożegnanie, na co Bartnicki chętnie się zgadza. Żabusia zwraca się do Marji, by i ona pocałowała ją na pożegnanie. Marja, niechętna, odpowiada, że zamiast tego weźmie książki i zmieni je w czytelni, ponieważ od trzech tygodni czyta "Krwawą trucicielkę" Boisgobeya. Żabusia mówi, żeby Marja nie brała książek, bo sama ich nie czyta, choć je abonuje, raczej z przyzwyczajenia. Marja pyta, po co więc to robi, ale Żabusia wyjaśnia, że ma kurjerka (czasopismo), co jej wystarcza. Na koniec, Bartnicki ponownie pospiesza, by już wyjść, życząc Żabusi zdrowia.
Scena VI. Żabusia nerwowo patrzy przez okno, czekając na przyjście Juljana. Potem biegnie do lustra, poprawiając szczegóły w swoim wyglądzie. Zastanawia się, czy rzeczywiście jej mieszkanie wygląda ładnie, poprawia wachlarz i decyduje się wyjść na balkon, by nie musiał dzwonić, bo nie chce, by służba widziała go przychodzącego. Obserwuje ulicę, a potem zauważa, że Juljan w końcu idzie w jej stronę. W końcu, gdy Juljan wchodzi do bramy, Żabusia pędzi do przedpokoju, by go przywitać.
Scena VII. Żabusia zaprasza Juljana do swojego salonu, który urządziła po japońsku, choć przyznaje, że jej mąż, Rak, nie angażuje się w dekorowanie. Żabusia pokazuje mu różne pomieszczenia, opisując, gdzie znajduje się pokój Nabuchodonozora, salon, jadalnia, kuchnia i balkon. Juljan, w lekkim tonie, żartuje, pytając o strych i piwnicę. W międzyczasie Żabusia prezentuje zdjęcie Nabuchodonozora z dzieciństwa i opowiada o kwiatach, które dostała od swoich dziadków. Chwilę później, kiedy Żabusia zbliża się do okna, zauważa męża. W pośpiechu wypycha Juljana na balkon, zanim Rak zdąży wejść do pokoju. W tym momencie do pokoju wchodzą Bartnicki i Marja.
Scena VIII. Bartnicki i Marja tłumaczą, że spóźnili się na spotkanie z rejentem. Następnie, Żabusia teatralnie zauważa, że ktoś znajduje się na balkonie. Tłumaczy, że mężczyznę na balkonie wepchnęła tam Maniewiczowa. Bartnicki początkowo myśli, że to złodziej, ale po wyjaśnieniu, że to pan Maniewicz, zaczyna się śmiać. Żabusia postanawia wyprowadzić mężczyznę z mieszkania, martwiąc się, że prawdziwy Maniewicz może czaić się w pobliżu. Marja, słysząc to, potępia oszustwa małżeńskie, ale Żabusia tłumaczy, że Maniewiczowa jest jej przyjaciółką i zasługuje na pomoc. Bartnicki zgadza się pomóc i wychodzi z Juljanem na balkon. Kiedy Juljan staje na progu, Marja szybko się odwraca i rozpoznaje go. Jednak, mimo wahania, zaprzecza, że go zna. Bartnicki proponuje, żeby Juljan poszedł z nim, zapewniając, że nic mu się nie stanie. Ostatecznie, Bartnicki i Juljan wychodzą razem.
Scena IX. Żabusia przez okno zauważa, że mężczyzna (Juljan) wychodzi z bramy. Wzruszona, biegnie do kuchni, aby wysłać Franciszkę do Maniewiczowej, by poinformować ją, że zaraz do niej przyjdzie. Franciszka informuje, że Maniewiczowa już wyszła na miasto, co zaskakuje kobietę. W międzyczasie Marja, widząc sytuację, wpada w szał. Oskarża Żabusię o romans i zarzuca jej, że to nie sąsiadka, a Żabusia ma kochanka. W szale gniewu chwyta bratową za ręce i wykrzykuje oskarżenia. Żabusia stara się uwolnić, ale Marja upada na ziemię, oszołomiona. Kobieta, klęcząc na kanapie, patrzy na nią w milczeniu. Tak kończy się Akt II.
Scena I. Żabusia przygotowuje małą Jadzię do wyjścia, instruując niańkę, by wróciła przed wieczorem. Daje jej pieniądze na dorożkę i zakupy dla siebie i dziecka, w tym karmelki dla Jadzi. Żabusia całuje córkę na pożegnanie i wychodzi na balkon, gdzie patrzy, czy niańce uda się znaleźć dorożkę.
Scena II. Żabusia i Bartnicki rozmawiają o Mani, której stan zdrowia jest bardzo zły. Bartnicki wspomina, że doktor sugeruje długotrwałą rekonwalescencję i proponuje wyjazd na wieś lub w góry. Żabusia twierdzi, że choroba Mani to skutek nadmiaru literatury, jednak Bartnicki uważa, że winni są ludzie, a konkretnie narzeczony Mani, który ją zdradzał. Sądzi, że jej narzeczony to mężczyzna, którego wcześniej spotkał na balkonie i miał być winny rozpaczy Mani. Ujawnia, że odwiedził tego mężczyznę, ale ten uciekł, a teraz planuje go ścigać. Żabusia obawia się, że prawda na jej temat może ujrzeć światło dzienne i wywołać skandal. Bartnicki stawia na znalezienie mężczyzny i ukaranie go za krzywdy wyrządzone Mani.
Scena III. Dochodzi do konfrontacji między Żabusią, Bartnickim a Maniewiczową. Bartnicki oskarża ją o wprowadzenie nieszczęścia do ich życia i zarzuca jej nieuczciwe postępowanie, w tym wpuszczanie kochanków do domu podczas nieobecności męża. Maniewiczowa reaguje z ironią i lekceważeniem, a Żabusia stara się złagodzić sytuację, tłumacząc, że wszystko to jest nieporozumieniem i że wyprowadzają się stąd. Maniewiczowa, zdenerwowana, ostrzega Żabusię przed wplątaniem się w awanturę, kończąc rozmowę i wychodząc przez balkon.
Scena IV. Żabusia jest sama, przerażona i zaniepokojona. Rozmyśla o konsekwencjach swoich działań, szczególnie o możliwej reakcji Bartnickiego. Żabusia boi się, że Maniewiczowa wyjawi wszystko Rakowi, co może zniszczyć jej życie. Dodatkowo, martwi się o opóźnienie powrotu niańki, bo mała Jadzia może się przeziębić.. W końcu, wychodzi do swojego pokoju, pogrążona w lękach.
Scena V. Franciszka zaprasza Milewskiego do środka, a on, zdenerwowany, wyjaśnia, że przyszedł przez kuchnię, aby spotkać się z Bartnickim. Mówi, że rozdarł palto. Bartnicki informuje, że "szubrawiec", czyli narzeczony Mani, wyjechał, ale obiecuje go odnaleźć, a Milewski oferuje pomoc. W rozmowie między Bartnickim a Milewskim, Bartnicki wyraża swoje oburzenie zdradą narzeczonego Mani, który miał kochankę. Milewski stara się go uspokoić. Mówi, że ppowinien zająć się innymi rzeczami, jak np. kupnem obrączek. Bartnicki pozostaje jednak stanowczy, mówiąc "nigdy". Mimo to, Milewski, z przekonaniem o swojej racji, sugeruje, by się przeszli.
Scena VI. Żabusia rozmawia z Bartnickim, który pyta ją, czy płakała, zauważając, że ma czerwone oczy. Żabusia tłumaczy, że boli ją głowa, a Bartnicki zakłada, że zmartwiła się, bo wyrzucił Maniewiczową. Żabusia zapewnia, że to jej nie przeszkadza, ale martwi się, ponieważ niańka z dzieckiem jeszcze nie wróciła. Bartnicki uspokaja żonę, twierdząc, że Mania spędza czas z dzieckiem. Żabusia jednak wciąż wolałaby, żeby Jadzia już wróciła do domu. Milewski, patrząc na córkę, mówi, że wdała się w niego, zarówno pod względem charakteru, jak i wyglądu. Komentuje również, że mężczyznom wolno więcej, ale kobieta powinna być jak kryształ, tak jak Żabusia. Bartnicki mówi, że wyrzucił Maniewiczową bez pardonu i ma nadzieję, że wszystko będzie w porządku. Na zakończenie Żabusia, mimo łez, zapewnia męża o swojej miłości, a Milewski zaprasza ich na wieczór, by zagrali razem w loterię. Żabusia odprowadza ich do przedpokoju.
Scena VII. Żabusia jest samotna i zaniepokojona, ponieważ wciąż nie wróciła niańka z dzieckiem. Patrzy przez okno balkonowe, nikt jednak nie nadchodzi. Żabusia zaczyna się martwić, że Mania mogłaby powiedzieć Rakowi o tym, co się wydarzyło. Postanawia zawołać Franciszkę, by zająć się czymś innym i oderwać od tych myśli, ale okazuje się, że kobieta wyszła, zostawiając drzwi otwarte. Żabusia siada w kąciku, owija się szalem, cierpi na ból głowy i zamyka oczy.
Scena VIII. Żabusia spotyka się z Marją, która przychodzi ubrana na czarno. Kobieta oznajmia, że Jadzia już nie wróci do domu Żabusi. Marja oskarża Żabusię o zdradę, mówiąc, że jej kochankiem był narzeczony Marji, co dowodzi, że Żabusia była odpowiedzialna za zniszczenie ich relacji. Żabusia początkowo się broni, tłumacząc, że nie wiedziała o zdradzie, ale Marja odrzuca jej wymówki, wytykając jej kłamstwa i podłość. Marja stwierdza, że Żabusia musi rozstać się z mężem i dzieckiem, a jeśli nie powie Rakowi prawdy, ona sama to zrobi. Żabusia błaga o pozostawienie jej dziecka, obiecując poprawę i szczerość. Marja zgadza się na to, by Jadzia pozostała z matką, ale tylko pod warunkiem, że Żabusia wyjawi mężowi całą prawdę o zdradzie. Na koniec Marja ostrzega, że jeśli Żabusia zacznie kłamać również córce, zabierze jej dziecko. Żabusia zgadza się powiedzieć Rakowi wszystko i biegnie do drzwi, by spotkać męża.
Scena IX. Żabusia, w stanie gorączkowym, wyznaje mężowi, Bartnickiemu, że miała kochanka. Jest to dla niego ogromny szok. Przerażony, początkowo myśli, że żona jest chora i że to nie może być prawda. Zaczyna panikować i obwiniać siebie, zastanawiając się, co teraz zrobi, gdyż jego świat zdaje się walić. Marja, która obserwuje tę sytuację, w końcu przerywa dramat i ujawnia, że wszystko było tylko żartem. Okazuje się, że cała ta dramatyczna scena była jedynie farsą, mającą na celu rozbawienie Bartnickiego. Marja wyjaśnia, że to był zwykły figiel, który obie kobiety postanowiły wykonać dla zabawy. Bartnicki, który przez chwilę był pewny, że jego życie legło w gruzach, teraz poczuł ogromną ulgę, ale także zaczyna się śmiać z własnej naiwności. Zastanawia się, jak mogły go tak oszukać i śmieje się z całej sytuacji. Chociaż poczuł się oszukany, nie może się powstrzymać od śmiechu, rozumiejąc, że to była tylko zabawa.
Scena X. Milewska przychodzi do Marji, przynosząc z sobą Jadzię. Żabusia, radosna, natychmiast rzuca się do dziecka. Milewski z kolei przynosi szkiełka do loteryjki i angielskie cukierki, a Milewska proponuje grę w loteryjkę i później herbatkę. W tym czasie Bartnicki zaczyna opowiadać o figlu, który spłatała mu Żabusia, ale dodaje, że nie był to przyjemny żart. Starzy przygotowują stół do zabawy, a Marja, zamierzając opuścić towarzystwo, oznajmia, że idzie się nauczyć kłamać, aby również móc się dobrze bawić. Scena kończy się, gdy zasłona opada, a Milewski wzywa wszystkich do gry w loteryjkę.
Aktualizacja: 2024-12-24 21:29:01.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.