Dzieci z Bullerbyn – streszczenie

Autorem streszczenia jest: Grzegorz Paczkowski.
Autor Inny

Dzieci z Bullerbyn to powieść napisana przez Astrid Lindgren, która do dzisiaj jest uważana za klasykę literatury dziecięcej. Utwór ten zawładnął wyobraźnią wielu pokoleń dzieci i młodzieży na całym świecie. Jest rzeczywiście coś niezwykłego w tej cudownej i idyllicznej opowieści o szóstce dzieciaków z malutkiej wioski na szwedzkich peryferiach. Coś wzruszającego, coś rozśmieszającego, coś, co powoduje, że chcemy wracać do własnego dzieciństwa i przypomnieć sobie wszystkie najszczęśliwsze chwile. Sprawia, że chcemy chociaż trochę zmienić nasze własne życie w taki sposób, by dawało nam więcej radości i spokoju. Dzieci z Bullerbyn, mimo że ich bohaterami są dzieci, to lektura dla czytelnika w każdym wieku. Dla czytelnika wrażliwego, który nie boi się wzruszeń i przypomnienia sobie tego, jak to jest patrzeć na świat z perspektywy dziecka – prostodusznej osóbki niewiedzącej jeszcze o życiu zbyt wiele, ale również takiej, która łatwo wybacza, widzi dookoła siebie piękno i kieruje się sercem. 

Spis treści

Dzieci z Bullerbyn – streszczenie krótkie

Dzieci z Bullerbyn autorstwa Astrid Lindgren to powieść, która opowiada o bardzo małej szwedzkiej wiosce, w której żyją zaledwie trzy rodziny. Mieszka tam sześcioro dzieci, rodzeństwo Lisa, Lasse i Bosse Erikson, siostry Anna i Britta Andersson, a także chłopiec imieniem Olle, któremu potem rodzi się siostrzyczka, Kirsten. Fabuła skupia się na życiu codziennym tej niewielkiej społeczności, na opisie dorastania dzieci i ich przygód na przestrzeni kilkunastu miesięcy (około dwóch lat). Bullerbyn jest bardzo malowniczo położonym miejscem, w pobliżu którego znajdują się rozległe pola, las, jezioro i wzgórza. Wszystko to jest dla dzieciaków wielkim placem zabaw, które niekiedy przyprawiają o gęsią skórkę,ale dużo częściej o uśmiech i tęsknotę za dzieciństwem. W powieści pojawiają się również inni bohaterowie, rodzice dzieci, dziadziuś, służba w domu Lisy, ale także staruszka Kristin z Zagajnika, szewc Grzeczny, Jan z Młyna, sprzedawca Emil czy nauczycielka ze szkoły w Wielkiej Wsi, do której długą drogę dzieci muszą przebywać każdego dnia i którą potrafią urozmaicać sobie na wiele sposobów. 

Autorka przeprowadza czytelnika spokojnie przez to, jak wyglądają w Bullerbyn wszystkie pory roku i związane z nimi zwyczaje, a także jakie i w jaki sposób obchodzone są święta. Widzimy więc przygotowania i obchody Bożego Narodzenia, Wielkiej Nocy czy Nocy Świętojańskiej, ale także urodzin poszczególnych członków rodzin. W Bullerbyn ważne są również prace w polu, w których pomagają dzieci od najmłodszych lat, jak sianokosy czy plewienie grządek z rzepą. Ta praca to jednak bardziej zabawa, choć podkreśla ona, jak blisko natury oraz w jakim szacunku do niej żyją obywatele Bullerbyn. 

Całe życie niewielkiej szwedzkiej miejscowości jest bardzo spokojne, harmonijne i w idylliczny sposób szczęśliwe. Jedynymi problemami są tutaj wybryki dzieci, które jednak zawsze kończą się pomyślnie i nikt nie gniewa się na nich długo. Zauważalna jest również różnica płci u dzieci pod względem preferowanych zabaw oraz zachowania. Lisa, Anna i Britta dużo częściej bawią się np. w dom lub w inne typowo dziewczęce zabawy, natomiast chłopcy bawią się w polowania, w Indian, w pościgi lub w piratów. Nie oznacza to jednak wyraźnego podziału, cała szóstka bardzo często bawi się razem. Chłopcy jednak mają tendencję do próbowania udowadniania dziewczynom, że są od nich lepsi, albo że posiadają jakąś wiedzę, do której one nie mają dostępu. Kończy się to przeważnie jednak utarciem im nosów przez dziewczyny, które znajdują „ukryte wielkie skarby” i chłopięce kryjówki bez większego problemu. 

Bardzo dużym szacunkiem w Bullerbyn obdarza się zwierzęta. Szczególnie wzruszająca jest historia o tym, jak Olle zdobył przyjaźń i zaufanie swojego psa, który wcześniej należał do złego szewca nadużywającego alkoholu albo o tym, jak Lisa zaopiekowała się umierającym jagniątkiem i uratowała je przed pewną śmiercią. W powieści pojawiają się również konie, króliki, owce, baran, a nawet szczury, które jeden z chłopców łapie i próbuje hodować. To jeszcze raz podkreśla nad wyraz silny związek mieszkańców Bullerbyn z naturą – ich symbiozę i harmonijną koegzystencję. 

Bullerbyn przez swój mały rozmiar wydaje się jakąś uniwersalną przestrzenią, w której zatrzymał się czas. Ludzie żyją tam powoli w zgodzie i poszanowaniu praw przyrody, która odwdzięcza się im plonami oraz znakomitym klimatem do życia. Wychowywanie dzieci w takich warunkach jawi się jako raczej proste zadanie, ponieważ wszystko działa tutaj zgodnie z najbardziej tradycyjnymi wyobrażeniami na temat rodziny idealnej. 

Dzieci z Bullerbyn to również wielka powieść na temat szczęścia, choć nie jest to wątek dostrzegalny na pierwszy rzut oka. Mieszkańcy Bullerbyn są szczęśliwi, chociaż nie są wcale zamożni, żyją w odosobnieniu, nie mają dostępu do wielkomiejskich rozrywek, a droga na przyjęcie do cioci Jeny jest długa i wyczerpująca. Skąd więc biorą radość życia? Z prostych rzeczy – z pracy, z natury przede wszystkim jednak z tego, że mają siebie nawzajem i wszyscy pracują na to, by całej społeczności żyło się dobrze. Rodziny pomagają sobie nawzajem i właściwie tworzą przez to jedną wielką rodzinę. Znamienity pod tym względem jest sam koniec powieści, kiedy tatusiowie z dziećmi wracają do domu po łowieniu raków. Lisa mówi do siebie wówczas, że jest bardzo zmęczona, głodna i że jest jej bardzo zimno, ponieważ jej buty przemokły od porannej rosy w lesie. W dodatku przed nią jeszcze długi marsz, zanim znajdzie się w ciepłym i bezpiecznym domu. Mówi jednak, że mimo to w tamtym momencie czuła się naprawdę szczęśliwa. Stało się tak dlatego, że towarzyszyli jej bliscy i otaczała ją natura, spokój i bezpieczeństwo.

Dzieci z Bullerbyn – streszczenie szczegółowe

Część I: My – dzieci Bullerbyn 

Bullerbyn to mała wioska w Szwecji. Mieszkają tam tylko trzy rodziny, w trzech gospodarstwach, które posiadają łącznie sześcioro dzieci. W gospodarstwie środkowym mieszka aż trójka rodzeństwa – Lasse, Bosse i Lisa Erikson; w tym położonym na północy – Britta i Anna Andersson, a w południowym – Olle

Rodzeństwo Lisy przez długi czas mieszkało w jednym pokoju. Lasse bardzo często opowiadał przed snem historie, również te przerażające o duchach i straszył dziewczynkę, ponieważ za pomocą sznurka poruszał meblami w ciemności. Bosse z kolei często snuł wizje o byciu indiańskim wodzem. Na dłuższą metę jednak mieszkanie w jednej izbie z braćmi stawało się coraz bardziej uciążliwe. Dom ten stał tak blisko domu Ollego, że kiedy Bosse i Lasse chcieli go odwiedzić, zamiast chodzić dookoła, przechodzili z okna do okna po gałęziach rozłożystej lipy rosnącej pomiędzy domostwami. 

Lisa wspomina swoje ósme urodziny. Dzień zaczął się od tradycyjnego złożenia jej życzeń, kiedy leżała jeszcze w łóżku po przebudzeniu. Było jej miło, ale lekko zaskoczył ją brak tradycyjnych prezentów. Potem jednak okazało się, że prezentem miał okazać się jej własny pokój, w którym dotychczas mieszkała jej babcia. Cała rodzina pracowała nad tym, by doprowadzić pokoik do nowej formy i by dziewczynka miała wreszcie kawałek własnej przestrzeni. Po południu Lisę odwiedziły inne dzieci i spędziły z jubilatką podwieczorek. Okazało się, że okno nowego pokoiku Lisy wychodzi naprzeciwko okna pokoju Britty i Anny, więc dziewczynki opracowały specjalny system na to, by mogły przesyłać sobie wiadomości i komunikować się ze sobą bez wychodzenia z domu. 

Nadeszło lato i skończyły się lekcje w szkole do której chodziły dzieci, a do której musiały przebywać bardzo daleką drogę. Zakończenie roku szkolnego było bardzo uroczyste, szkołę odwiedzili nawet rodzice i słuchali jak dzieci prezentują zdobytą wiedzę oraz śpiewają piosenki. 

Na początku wakacji dzieci zostały zobligowane do tego, by plewić grządki rzepy. Praca z początku nawet ciekawa szybko zaczęło się młodym nudzić, dlatego też szukali dodatkowych rozrywek. Zarówno chłopcy, jak i dziewczynki zaczęły wymyślać nowe słowa, niezrozumiałe dla drugiej płci. Powstawały z tego niemal całe nowe języki, którymi dzieci rozmawiały, zapewniając sobie dużo rozrywki. Pewnego dnia, gdy plewiły grządki bardzo daleko od domu, niesamowicie szybko rozpętała się ogromna burza. Przestraszone dzieci wiedziały, że nie dadzą rady wrócić do domu, więc postanowiły szybko pobiec do domku Kristin – samotnej staruszki mieszkającej w chatce w zagajniku. Kobieta przyjęła dzieci do siebie, poczęstowała je gorącą kawą i pozwoliła wysuszyć ubrania na piecu. Okazało się również, że kotka staruszki właśnie się okociła i pozwoliła dzieciom zabrać po jednym młodym do domu. Ich rodzice zareagowali na to pozytywnie. 

Olle posiadał psa Svippa, z którym wiązała się ciekawa historia. Przy drodze do Wielkiej Wsi mieszkał kiedyś szewc Grzeczny, którego nazwisko w ogóle do niego nie pasowało, ponieważ był leniwy i wolał się upijać niż naprawiać buty na czas. Miał psa Svippa, którego źle traktował, trzymał go ciągle na łańcuchu i głodził, przez co zwierzę było agresywne. Pewnego razu Olle przyszedł oddać szewcu buty do naprawy. Pies oczywiście obszczekał go jak wszystkich innych gości. Olle jednak nie zniechęcił się do niego i przy okazji swoich kolejnych wizyt (musiał przychodzić do szewca kilkakrotnie, bo ten nie był w stanie wywiązać się na czas z zadania), przynosił psu jakieś smakołyki, przez co Svipp przekonał się do niego i przestał na niego szczekać. Kiedy szewc skręcił nogę i musiał pozostać bez ruchu, Olle zaoferował się, że zaopiekuje się psem. Nakarmił zwierzaka, napoił i ogrzał. Chodził z nim na długie spacery i troszczył się o niego. Później jednak szewc wyzdrowiał i odebrał psa chłopcu, mimo że obaj zdążyli się już zaprzyjaźnić. Widząc smutek syna, ojciec Ollego odkupił psa od szewca i Svipp pozostał u swojego nowego pana. Stał się bardzo przyjacielskim i troskliwym psem, jednak dom szewca Grzecznego omijał zawsze szerokim łukiem. 

W Bullerbyn było bardzo dużo zwierząt. Oprócz Svippa i kotków, Lisa miała również króliki którymi opiekowała się cały rok. Bosse kiedyś podmienił sowie mieszkającej na drzewie jajo z jajkiem kury, lecz później zorientował się, że sowie może się to nie spodobać.Z jajka wykluła się kurka, którą chłopak nazwał Albertyną. Lasse próbował hodować szczury i nawet udało mu się kilka złapać, ale następnego dnia uciekły.

Britta i Anna miały dziadziusia, którego za swojego uważały wszystkie dzieci w Bullerbyn. Staruszek często opowiadał im historie ze swojej młodości, albo słuchał jak czytają mu gazetę, której sam nie mógł już czytać ze względu na słaby wzrok. 

Nadeszła pora sianokosów, która dla dzieci była porą zabawy w ogromnych stogach siana. Urządziły sobie na przykład konkurs skoków, który wygrał Lasse. Dziewczynki zupełnym przypadkiem odnalazły tajemniczą polanę pokrytą krzewami pysznych poziomek. Postanowiły nie mówić chłopcom, gdzie znajduje się to miejsce. Chłopcy odwdzięczyli się tak samo i powiedzieli, że wydrążyli w stogach siana dziewięć grot, jednak nie można ich znaleźć bez mapy. Mapę przypadkowo znalazła Lisa w dziupli w lipie pomiędzy pokojem braci a domem Ollego. Dzięki temu z dziewczynkami zaskoczyły chłopców kryjących się w jednej z grot. Zdecydowały się również dać im pewne wskazówki co do położenia poziomkowej polany, lecz i tak nie wskazały im najlepszego miejsca. 

Pewnego razu dzieci postanowiły przespać się w stogach siana, które wcześniej zostały przygotowane przez tatusiów w czasie sianokosów. Mamy na początku protestowały przeciwko temu mimo wszystko dziwnemu pomysłowi, ale w końcu uległy. Dziewczęta zrobiły sobie zapas kanapek na noc i późnym wieczorem wraz z chłopcami poszły na pole. Nie mogły jednak zasnąć, ponieważ bały się, że jakiś włóczęga będzie chciał przenocować w tym samym miejscu. W dodatku chłopcy zaczęli je straszyć, udając wycie wilków. W końcu jednak wszyscy usnęli. Chłopcy obudzili się bardzo wcześnie,tak wcześnie, że nie spała wyłącznie Agda, służąca w domu Lisy. Dała dzieciom ciepłego mleka świeżo od krów i po bułce. Potem dzieci wróciły do swoich łóżek. 

Lisa i Anna postanowiły pewnego razu uciec z domu. Zainspirowały się opowieścią dziadziusia, który w dzieciństwie uciekł od rodziny zastępczej, w której był źle traktowany. Dziewczynki były w swoich domach traktowane dobrze, ale i ta postanowiły zaznać przygody. Anna poleciła Lisie, by ta przywiązała do palca u stopy sznurek, którego drugi koniec będzie miała ona.Gdy przyjdzie czas ucieczki Anna pociągnie za sznurek i obudzi Lisę, ponieważ ona nie będzie spała – położy pod poduszką gałązki jałowca. Następnego dnia Lisa obudziła się późnym porankiem. Okazało się, że Anna mimo swojego sposobu i tak zasnęła. 

Trzy dziewczynki znalazły sobie na pastwisku piękne miejsce do zabawy w dom. Na pagórku wśród skał urządziły sobie niewielkie prowizoryczne gospodarstwo, gdzie udawały dorosłe kobiety zarządzające domostwem. Miejsce to jednak wkrótce odkryli chłopcy, którzy zaczęli śmiać się z dziewczynek i zmusili je, by zamiast swojej zabawy poszły grać z nimi w piłkę nożną. 

Dziewczynki zauważyły w czasie swojej zabawy w dom, że chłopcy znikają gdzieś na całe dnie i doszły do wniosku, że ci mają przed nimi jakąś tajemnicę. Postanowiły wyśledzić ich przy pomocy psa Ollego – Svippa. Ten bez trudu odnalazł swojego pana i innych chłopców. Okazało się, że w zagajniku zbudowali ono sobie domek i bawili się w Indian. Dziewczynki otrzymały swoje pseudonimy i broń i dołączyły do zabawy. 

Nadeszła jesień i dzieci musiały z powrotem zacząć chodzić do szkoły, do której musiały maszerować około godziny. Pewnego dnia szkoła jednak okazała się zamknięta, ponieważ nauczycielka zachorowała, o czym nikt nie miał jak powiadomić dzieci z Bullerbyn. Dzieci jednak odwiedziły nauczycielkę, która potrzebowała pomocy, ponieważ nie zjawiła się u niej zapowiedziana pielęgniarka. Dzieci posprzątały jej mieszkanie, przygotowały śniadanie oraz obiad na później. To samo stało się następnego dnia, co pomogło nauczycielce wyzdrowieć i szybciej wrócić do pracy. 

Pewnego razu podczas nieobecności rodziców. Lisa i Anna postanowiły przebrać się w stare ubrania dorosłych zalegające od dłuższego czasu na strychu. Wyglądały nieco komicznie, ale udało im się przestraszyć służącą Agdę. Gdy zobaczyli to chłopcy, sami wskoczyli w ubrania po swoich ojcach i razem ruszyli wystawić przedstawienie dla dziadziusia, który co prawda nie widział wiele, ale śmiał się i cieszył, że ktoś chciał sprawić mu przyjemność. 

Dzieci martwiły się, że śnieg w tym roku nie spada, mimo że był już grudzień. W końcu jednak spadł i to w takiej ilości, że nauczycielka bała się puścić dzieci w drogę powrotną do Bullerbyn. One jednak wiedziały, że gdyby zostały na noc u nauczycielki, rodzice bardzo by się martwili. Szły więc dzielnie, trzymając się za ręce, jednak dziewczynki bardzo szybko opadły z sił. Chłopcy wpadli na pomysł, by zatrzymać się u szewca Grzecznego. Ten nie był zadowolony z niezapowiedzianych odwiedzin i choć wpuścił przemarznięte dzieci do domu, nie poczęstował ich jedzeniem. Po pewnym czasie okazało się jednak, że ojciec Lisy wyjechał po dzieci pługiem śnieżnym i zabrał je z powrotem do domów, gdzie mogły się najeść do syta i wreszcie bezpiecznie ogrzać. 

Nadszedł świąteczny czas. Dzieci w szkole śpiewały świąteczne piosenki i czytały opowiadania o tematyce bożonarodzeniowej. W drodze powrotnej zakupiły różnokolorowy papier do pakowania prezentów. W Bullerbyn panował przedświąteczny rozgardiasz, pieczono potrawy, sprzątano. Dzieci wyniosły na dwór wiązki słoniny dla ptaków, a wieczorem u dziadziusia zebrały się wszystkie, żeby wspólnie kleić koszyczki bożonarodzeniowe pod choinkę. 

Część II: Jest już nas siedmioro w Bullerbyn. Kto mieszka w Bullerbyn

Ta część powieści zaczyna się od podsumowania stanu zamieszkania wszystkich gospodarstw w Bullerbyn oraz od informacji, że właśnie narodziła się malutka siostra Ollego, którą chłopiec od razu bardzo mocno pokochał. 

W Bullerbyn czas Gwiazdki był równoznaczny z czasem pieczenia pierników przez dzieci. Tylko Bosse zapomniał o tym zwyczaju i poszedł z ojcem do lasu po drewno. Lisa i Lasse w tym czasie wykorzystali dane im ciasto, a z reszty postanowili zrobić nagrodę w konkursie. Włożyli do pudełka trzysta dwadzieścia dwa ziarna grochu, a następnie kazali zgadywać wszystkim mieszkańcom Bullerbyn, ile ich jest. Zwyciężył dziadziuś, który powiedział, że ziaren jest trzysta dwadzieścia, za co otrzymał obiecany kawał ciasta. W dzień poprzedzający Wigilię dzieci i ojcowie wybrali się do lasu po choinki. Ścięli świerki również dla dziadziusia i Kristin z zagajnika, którą następnego dnia odwiedziły dzieci, zanosząc jej różne prezenty i wypieki. Wieczorem dzieci przebrały się za świąteczne skrzaty, a po pojawieniu się pierwszej gwiazdki wszystkie rodziny zasiadły do uroczystej kolacji. W domu Lisy panowała tradycja, że w kaszy ukryty był migdał, a kto pierwszy go znajdzie, ten w nadciągającym roku ożeni się lub wyjdzie za mąż. W tym roku migdał przepołowił się, a dwie jego połówki w swoich porcjach znaleźli służąca Agda oraz parobek Oskar. Po kolacji przeniesiono się do pokoju z choinką, gdzie tata Lisy odczytał fragment Biblii dotyczący Bożego Narodzenia, a następnie wszyscy rozdawali sobie prezenty. Później do ich domostwa przybyły również inne rodziny z Bullerbyn.

Po świętach nadeszła pora na korzystanie z zimy i zjeżdżanie na sankach. Dzieci używały do tego sań przeznaczonych do wożenia drewna. Niespodziewanie do ich zabawy przyłączyli się tatusiowie, którzy również chcieli się pobawić, więc trzeba było wyjąć z szopy drugie sanie. Tatusiowie wkrótce zostali przywołani do porządku przez mamy, lecz dzieci postanowiły zrobić wyścig dziewczynek z chłopcami. Skończyło się to wpadnięciem przez chłopców w zaspę i nabiciem sobie guza przez Lassego. 

Dzieci postanowiły w sylwestra czekać aż do północy, by godnie przywitać Nowy Rok. Mama Lisy zaopatrzyła je w różne przysmaki, a dziadziuś dał im kilka kulek ołowiu, by lejąc ołów mogły sobie powróżyć. Wieczorem wszyscy zgromadzili się w pokoju Lisy i zaczęły się wróżby. Potem zjedzono wszystkie przysmaki. Bosse nie wytrzymał do północy i zasnął na łóżku Lisy. Reszta dzieci doczekała, przywitała Nowy Rok, jednocześnie nie zauważając na zewnątrz niczego ciekawego. Dzieci przeniosły Bossego do jego łóżka, a potem rozeszły się, postanawiając za rok spędzić sylwestra w taki sam sposób. 

W czasie ferii zimowych ciocia Jena zaprosiła rodziny z Bullerbyn do siebie na przyjęcie. Mieszkała daleko za Wielką Wsią, więc droga była naprawdę daleka i trudna do pokonania. Każda rodzina jechała własnymi saniami. Przyjęcie było wspaniałe, zwłaszcza, że ciocia miała trzy córki, które bawiły się z dziećmi. Najstarsza córka udawała złą czarownicę, a całe piętro było jej leśnym królestwem. Dzieci przenocowały u cioci i wszyscy wrócili do Bullerbyn dopiero następnego dnia, co bardzo podobało się Lisie, która miała nadzieję na powtórkę takiego przyjęcia za rok. 

Tatusiowie wyrąbali przerębel w niewielkim jeziorku w okolicy Bullerbyn. Mamy ostrzegały dzieci, żeby za nic nie pochodziły teraz do niego i nie ślizgały się po zamarzniętej tafli jeziora, ponieważ to bardzo niebezpieczne. Dzieci jednak tak długo namawiały i obiecywały ostrożność, że mama w końcu uległa. Lasse chciał popisać się przed resztą dzieci i ślizgał się bardzo blisko przerębla, aż w końcu w niego wpadł. Wszyscy wpadli w przerażenie, jednak dzieci zachowały trzeźwy umysł i kładąc się na lodzie wspólnymi siłami wyciągnęły Lassego na powierzchnię i szybko pomogły mu dojść do domu, gdzie mama ogrzała go, ale była bardzo zła. 

Dzieci wróciły do szkoły po feriach. Lisie bardzo się to podoba, ale chłopcy okropnie psocą. Pewnego razu przynieśli na lekcję piszczącą świnkę i przeszkadzali w lekcji, ciągle rozbawiając inne dzieci. Pewnego razu tak nabroili, że musieli siedzieć w szkole godzinę dłużej. Lojalne dziewczynki szły do domu bardzo powoli, by chłopcy mogli ich dogonić, ponieważ w tej sposób ich rodzice o niczym się nie dowiedzieli. 

Gdy przyszło Prima Aprillis, dzieci w szkole postanowiły wykręcić numer swojej nauczycielce. Umówiły się, że następnego dnia przyjdą do szkoły dwie godziny wcześniej, a Lasse przesunął wskazówkę szkolnego zegara o dwie godziny do przodu. Kolejnego dnia nauczycielka wpadła w popłoch i myślała, że zaspała na lekcję. Kawał wydał się dopiero po godzinie, kiedy w mieszkaniu nauczycielki na górze zadzwonił budzik. Dzieci tego dnia próbowały płatać sobie różne figle do wieczora. 

W Wielką Środę dzieci próbują naklejać sobie na plecy kartki ze śmiesznymi napisami. Lasse nakleja Agdze na plecy kartkę z napisem, że ta bardzo lubi Oskara, co wzbudza u wszystkich wesołość. Z kolei Lisa przykleja bratu do kurtki kartkę z napisem, że ten jest głupi, o czym Lasse również się nie orientuje przez długi czas. Wielki Czwartek był dniem, w którym dzieci przebierały się za czarownice i udawały, że latają na miotłach. W Wielką Sobotę dorośli poszli na uroczystość do pastora, a dzieci z nudów bawiły się przeróżnie. Urządziły konkurs na to, kto zje więcej jajek, który wygrał Bosse, a potem bawiły się w chowanego. Pod koniec dnia dziadziuś opowiadał o tym, jak wyglądała Wielkanoc, gdy on sam był jeszcze bardzo małym chłopcem. 

Pewnego dnia Lisa i Anna wybrały się do sklepu do Wielkiej Wsi. Obie mamy poprosiły, żeby te kupiły rzeczy dla całych rodzin, a one uparły się, że wszystko zapamiętają. By lepiej im to poszło ułożyły nawet piosenkę o tym, co mają kupić. Dotarły do sklepu, gdzie musiały czekać w bardzo długiej kolejce. W drodze powrotnej zaczęły sobie przypominać, czego zapomniały kupić i wracały do Wielkiej Wsi. Historia powtarzała się kilka razy, ponieważ dziewczynki ciągle sobie o czymś przypominały w drodze powrotnej. Sprzedawca śmiał się z dziewczynek i za każdym razem, gdy wracały częstował je cukierkami. W końcu udało się im kupić wszystko, a do domu udało im się wrócić wozem Jana z Młyna, który akurat przejeżdżał tamtędy. 

Tata Lisy postanowił pojechać do Jana i zemleć w jego młynie worek ziarna. Dzieci chciały mu towarzyszyć. W czasie pracy Jan opowiadał dzieciom historie o fantastycznych stworzeniach, które nawiedzają okolice młyna. Największą uwagę zwróciła postać Wodnika, który podobno nocami przesiadywał na pobliskim kamieniu i grał na skrzypcach. Po powrocie do domu dzieci postanowiły wybrać się do młyna w nocy, by ujrzeć fantastyczną istotę. Wymknęły się z domów, nie mówiąc nic rodzicom. Na początku szły w grupie, ponieważ zwłaszcza Lisa bardzo bała się iść przez las nocą. Gdy dotarli na miejsce, Lasse zgłosił się, że pójdzie pierwszy, by nie spłoszyć Wodnika. Długo jednak nie wracał i nie dawał znaku życia, więc reszta dzieci podążyła za nim. Usłyszeli nawet muzykę, lecz okazało się, że to Lasse siedzi na kamieniu i gra na grzebieniu. 

Olle jest zachwycony swoją małą siostrzyczką, która jednak na reszcie dzieci zrobiła złe pierwsze wrażenie. Zwłaszcza nie podobała się chłopcom, którzy byli nieprzyzwyczajeni do widoku noworodka. Wielkie było zdziwienie wszystkich, kiedy doszło do chrzcin małej Kirsten i okazało się, że stała się bardzo ładnym niemowlakiem. Od tej pory dziewczynki bardzo chętnie przychodziły do mamy Ollego przypatrywać się opiece nad małą i pomagać w zmienianiu jej pieluch i wyprowadzaniu na spacery. Lisa uznała, że dobrze jest mieć braci ponieważ potrafią ją obronić i opowiadają ciekawe historie, ale jednak wolałaby wychowywać się z siostrami. 

Pewnego deszczowego dnia Lisa bardzo się nudziła. Mama poradziła jej, by upiekła ciasto i z jej pomocą placek udał się znakomicie. Lisa poczęstowała nim braci, a także Annę i Brittę, mimo że dzień wcześniej się z nimi pokłóciła. Nikt nie mógł uwierzyć, że to dzieło Lisy, a dziewczynki pobiegły od razu do domu, by ich mama również nauczyła je piec. Lisa znowu zaczęła się nudzić, więc mama poradziła, by przemalowała stolik na werandzie. Widząc, że i to udało jej się świetnie, Bosse i Lasse też zapragnęli malować, jednak szybko zaczęli chlapać się farbą i mama zabrała im pędzle. Chłopcy na strychu znaleźli stary list, który miał pochodzić rzekomo od poprzedniego właściciela domu. Było w nim napisane, że na wyspie pośrodku jeziorka opodal, ukryte są perły.Chłopcy natychmiast rzucili się do poszukiwań, dziewczynki natomiast uznały, że to kolejny żart chłopców i poddały autentyczność listu w wątpliwość. 

Dziewczynki mimo swoich podejrzeń zdecydowały się popłynąć na wyspę razem z chłopcami. Na miejscu chłopcy obiecali oddać perły dziewczynkom, jeśli je sobie same znajdą, oni zaś poszli kąpać się w jeziorze. Dziewczynki znalazły ukrytą puszkę, w której środku była kartka z napisem, że dziewczynki łatwo jest oszukać. Lisa, Anna i Britta postanowiły się zemścić. Pozbierały zaschnięte baranie bobki i włożyły do puszki. Następnie zawołały chłopców, mówiąc, że nie mogą znaleźć skarbu, a same się ukryły. Kiedy chłopcy odnaleźli puszkę i otworzyli ą, przestraszyli się, a dziewczynki wybiegły z ukrycia. Dzieci jeszcze cały dzień bawiły się na wyspie, a wieczorem Oskar przypłynął po nie łódką. 

Lisa i Anna postanawiają sprawić komuś przyjemność za namową nauczycielki w szkole. Nie wiedzą jak to zrobić. Nie udaje im się to w przypadku Agdy ani mamy Lisy. Zabierają dziadziusia na spacer, ale największą przyjemnością dla staruszka jest położenie się później we własnym łóżku. Dziewczynki dają kwiaty parobkowi Oskarowi, ale ten najpierw nie chce ich przyjąć, myśląc że to drwina, a potem je wyrzuca. Potem dziewczynki odwiedzają starą Kristin z Zagajnika, ponieważ słyszą, że jest chora. Nie przynoszą jej jednak żadnych prezentów, a jedynie śpiewają piosenki, co męczy staruszkę. W końcu udaje im się sprawić przyjemność koleżance ze szkoły, Marcie, która zachorowała, a którą odwiedzają i dają jej lalkę oraz książkę z bajkami. 

Pewnej niedzieli dziadziuś kończy osiemdziesiąt lat, co jest nie lada uroczystością dla lokalnej społeczności. Staruszek dostaje duszo listów z życzeniami i prezentów. Lisa postanawia nigdy nie opuścić Bullerbyn i razem z Anną planują swoje przyszłe małżeństwa z chłopcami z osady, by wszyscy mogli zostać tam już na zawsze. 

Część III: W Bullerbyn jest zawsze wesoło 

Pewnego dnia do Bullerbyn przyjeżdża bardzo elegancka kobieta z córką, Moniką, by podziwiać roztaczające się stamtąd widoki. Mama Lisy zaprasza je do swojego ogrodu na poczęstunek. Dla innych dzieci takie odwiedziny to sensacja, ponieważ mało kto przyjeżdżał do Bullerbyn. Lasse chciał nawet popisać się przed Moniką chodzeniem na szczudłach, ale potknął się i wpadł do wiadra z breją. Olle natomiast przyniósł swoją malutką siostrę, by pokazać ją dziewczynce. Również Anna i Lisa zaprzyjaźniły się z Moniką, a ta podarowała Lisie czerwoną broszkę. 

Na wiosnę w zagrodzie Lisy zdechło jedno nowo narodzone jagniątko, a jego braciszek był bardzo słaby. Dziewczynka postanowiła się nim zaopiekować. Z pomocą mamy małej Kirstin przygotowała mały smoczek z którego bardzo często karmiła baranka specjalnie przygotowanym mlekiem, a gdy była w szkole, robiła o za nią Agda. Lisa nazwała baranka Pontus i gdy podrósł zaczął rozpoznawać Lisę i reagować na swoje imię. 

Bracia dokuczali Lisie z powodu baranka jednak głównie dlatego że jej zazdrościli. Dziewczynka pewnego razu wpadła na pomysł, że zabierze Pontusa do szkoły, ponieważ miała się akurat odbyć lekcja na temat zwierząt hodowlanych. Nauczycielka była bardzo zdziwiona, jednak zgodziła się na pobyt baranka, chociaż zastrzegła, by inne dzieci nie przyprowadzały swoich zwierząt do szkoły. Baranek bardzo zmęczył się tym dniem i ożywił dopiero, kiedy wrócił na pastwisko. 

Pewnego razu mama poprosiła Lisę, by ta opowiedziała jej, co dzieci robią w drodze powrotnej ze szkoły, ponieważ ta zajmowała im dwa razy więcej czasu niż droga na lekcję. Lisa opowiedziała, że pewnego dnia chłopcy zaczęli wymyślać różne konkursy, np. kto dłużej utrzyma w ustach cukierka tak, by się nie rozpuścił, albo kto dłużej wstrzyma oddech. Później dzieci bawiły się w piratów na kamieniu pośrodku dużej kałuży, skąd musiał „uratować” ich szewc Grzeczny. Na kamieniu zostały jednak buty Agdy, po które dzieci musiały wrócić. Dodatkowo zatrzymywały się co chwilę, np. by oglądać jajeczka w ptasim gnieździe znalezionym przez chłopców. 

Ollemu zaczął ruszać się ząb, lecz bardzo bał się go wyrwać. Bosse i Lasse podsuwali mu różne pomysły na to, jak pozbyć się mleczaka, jednak ten obawiał się każdego z nich, a następnego dnia w szkole nauczycielka chciała zobaczyć go już bez ruszającego się zęba. Ostatecznie chłopcy pomogli Ollemu i gdy ten spał zakradli się do jego pokoju i pociągnęli na sznurek, który ten przywiązał sobie do ruszającego się zęba. Ząb wypadł, nie budząc przy tym nawet swojego właściciela. Następnego dnia Olle był wdzięczny swoim przyjaciołom za pomoc. 

Anna i Lisa bawiły się w swoim ulubionym rowie, czego nie mogła zrozumieć Britta. Dziewczynki złapały nawet żabę i pocałunkami próbowały ją przemienić w księcia,co jednak im się nie udało. Przyczyn tej porażki upatrywały w tym, że nie są one prawdziwymi księżniczkami. 

Również Lassemu i Bossemu zaczęły ruszać się zęby mleczne, jednak oni nie mieli takiego problemu z wyrywaniem ich jak Olle. Swoje utracone mleczaki chowali do pudełek po zapałkach i bawili się nimi grzechocząc w charakterystyczny sposób. Dali je w końcu do wspólnej skrzynki i ukryli pod obluzowaną deską w podłodze w pokoju Bossego i Lassego. Następnie zaczęli drażnić dziewczynki informacją, że są w posiadaniu Skrzynki Mędrców, ale że nie powiedzą im, gdzie jest schowana. Dziewczynki z początku ignorowały wygłupy chłopców, jednak z czasem ciekawość wzięła górę. Zobaczyły jak chłopcy bawią się skrzynią, gdy były na strychu. Gdy wyszli, postanowiły wykręcić im kawał. Odnalazły starą sztuczną szczękę Agdy i włożyły ją do skrzynki, a następnie sprowokowały chłopców, by zajrzeli do swojej skrzyni. Bosse, Lasse oraz Olle byli źli, że dziewczynki odnalazły ich skarb, ale złość nie trwała długo i wkrótce dzieci znowu bawiły się razem.

Pewnego razu dzieci popłynęły łódką na drugą stronę jeziora, by zwiedzić tzw. Góry Skaliste. Wędrowały po niebezpiecznych skałach, aż dotarły do groty, gdzie zrobili piknik. Po posiłku chłopcy zaczęli biegać po lesie i bawić się w ludzi pierwotnych, polujących na bawoły, dziewczynki zaś zajmowały się uprzątnięciem groty. Gdy ta zabawa się skończyła, dzieci postanowiły dostać się na wyspę na środku jeziora, która o tej porze roku wyglądała bardzo pięknie. Tam chciałby się wykąpać, ale woda okazała się jeszcze bardzo zimna. Wtedy zorientowały się, że na wyspie znajduje się agresywny baran, Ulryk, którego tatusiowie wywieźli tam ze względu na jego krnąbrną naturę. Baran zaczął gonić dzieci, a te ukryły się w krzakach i na drzewie. Tylko Lasse ukrył się w starej nieużywanej szopie, gdzie dopadł do baran. Jednak Sprytny chłopiec wspiął się na dach i zsunął po jego zewnętrznej stronie, a następnie zamknął barana w szopie. Reszta dzieci mogła bezpiecznie zejść z drzewa. Na końcu chłopak uwolnił barana, by ten nie zdechł z głodu zamknięty w szopie, a następnie szybko oddalił się i wskoczył do łódki, którą wykończone i głodne dzieci wreszcie bezpiecznie wróciły do domu

W Bullerbyn zaczęły się przygotowania do Nocy Świętojańskiej. Na środku wsi mężczyźni ustawili wielki słup, który kobiety przystroiły następnie wstążkami i kwiatami. Następnie rozpalono ognisko, tańczono, śpiewano i świętowano na różne sposoby. Agda powiedziała dziewczynkom, że jeżeli w milczeniu i bez śmiechu przejdą tej nocy przez dziewięć płotów, a następnie ułożą na poduszkach dziewięć różnych ziół, to przyśni im się ich przyszły mąż. Dziewczynki już dawno miały ustalone, która wyjdzie za którego chłopca, jednak i tak chciały spróbować. Chłopcy rozśmieszali je i rozpraszali jak tylko potrafili. Lisie nie udało się dochować milczenia w trakcie eksperymentu, jednak i tak położyła zioła na swojej poduszce. Ostatecznie nic to nie dało, ponieważ nic konkretnego jej się nie przyśniło, ale dziewczynka nie przejęła się tym ani trochę. 

Pewnego razu Bosse przeczytał w gazecie, że w Sztokholmie litr wiśni kosztuje aż dwie korony. Skojarzył to z tym, że w Bullerbyn jest bardzo dużo drzewek wiśniowych, które w tym roku zaowocowały wyjątkowo obficie. Namówił resztę dzieci, by zawiązały spółdzielnię i zajęły się sprzedażą wiśni, na co wszyscy przystanęli z ochotą. Następnego dnia dzieci zerwały się o świcie, by zrywać wiśnie. Gdy już napełniły wszystkie kosze, udały się do wielkiej wsi i w sklepie zakupiły papierowe torebki. Jednocześnie dowiedziały się od sprzedawcy Emila, że w tych stronach litr wiśni kosztuje tylko jedną koronę. Dzieci udały się na drogę, jednak żadne auto nie chciało się przy nich zatrzymać. Jeden z chłopców wpadł na pomysł, żeby przenieść się za zakręt, gdzie samochody mimowolnie muszą zwolnić. Okazało się to bardzo dobrym pomysłem, ponieważ do wieczora dzieci sprzedały swój cały zapas wiśni. Zarobiły trzydzieści koron, którą to kwotą podzieliły się po równo. W drodze powrotnej do domu odwiedziły miejscową cukiernię, a resztę pieniędzy postanowiły zaoszczędzić. Gdy wróciły do Bullerbyn ich mamy były przerażone, ponieważ dzieci od stóp do głów pokryte były kurzem unoszonym przez samochody przy szosie, jednak mogły się wykąpać w fińskiej łaźni. 

Pewnego dnia pastor zorganizował przyjęcie dla dorosłych w Wielkiej Wsi, dlatego mama Ollego pozwoliła Annie i Lisie zająć się małą Kerstin w czasie jej nieobecności. Wytłumaczyła im dokładnie, co, jak i o której godzinie zrobić. Olle był zdania, że sam dałby radę zająć się malutką siostrzyczką, ale dziewczyny chciały same poćwiczyć, ponieważ w przyszłości zamierzały zostać piastunkami dzieci. Na początku zabrały niemowlaka na spacer, lecz Kerstin bardzo chciała wyjść z wózka, co sprawiało pierwsze kłopoty. Gdy dziewczyny jej na to pozwoliły, Kerstin niepostrzeżenie weszła do rowy i cała się zmoczyła. Olle postanowił ją przebrać, ale znalazł jedynie białą wyjściową sukienkę. Dziewczynki przygotowały posiłek dla maleństwa, lecz ono nie chciało jeść. Przy okazji ubrudziło całą białą sukienkę szpinakiem. Pozostało jedynie położenie dziecka do snu. Kerstin jednak wpadała w szloch za każdym razem, gdy zostawała w pokoju sama. Gdy w końcu Lisa i Anna były pewne, że śpi, wyszły, lecz po chwili z jej pokoju zaczęły dobywać się dziwne dźwięki. Okazało się, że Kerstin wstała z łóżeczka i zaczęła przy kominku bawić się czarną pastą do butów, którą cała się ubrudziła. Dopiero kiedy brat dziewczynki zajął się jej kąpielą i ułożeniem jej do snu, dziewczynka od razu zasnęła. Lisa i Anna przestały być pewne tego czy na pewno chcą opiekować się dziećmi.

Latem odbywało się tradycyjne łowienie raków. Tatusiowie zabrali więc swoje dzieci nad jezioro oddalone od Bullerbyn aż o pięć kilometrów, więc była to większa wyprawa na dwa dni. Każdy zabrał ze sobą mnóstwo bagażu i prowiantu. W końcu cała wyprawa doszła nad jezioro, a tatusiowie zainstalowali w nim specjalnie przygotowane w tym celu kosze. Następnie cała grupa rozbiła obozowisko i zbudowała szałasy na noc. Zjedzono pożywną kolację i zaczęto opowiadać sobie różnorodne historie. Lasse próbował nastraszyć dziewczynki opowieściami o chochlikach kryjących się wokół nich w ciemnościach, lecz dostał zakaz od swojego ojca, ponieważ ten zauważył, że dziewczynki rzeczywiście zaczęły się bać. Inni tatusiowie zaczęli zresztą żartować oraz opowiadać tak dowcipne i śmieszne historie, że po chwili wszyscy już zapomnieli o przerażających chochlikach. W końcu wszyscy ułożyli się do snu, ponieważ od wczesnego ranka czekała na nich praca. Tatusiowie od świtu wyciągali z jeziora przygotowane kosze pełne raków. Zjedzono śniadanie i wyruszono w drogę powrotną przez las. Lisa była bardzo zmęczona leśną wyprawą i było jej zimną, ponieważ przemoczyła buty w porannej rosie jednak mimo wszystko czuła, że w tym danym momencie, z tymi ludźmi i w tej chwili swojego życia jest bardzo, ale to naprawdę bardzo szczęśliwa


Przeczytaj także: Jak dzieci z Bullerbyn obchodzą gwiazdkę?

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.