„Mistrz i Małgorzata” to jedna z najbardziej rozpoznawalnych powieści w klasyce rosyjskiej literatury, napisana przez Michaiła Bułhakowa. Pierwsze wydanie książki miało miejsce w 1966 roku, jednak zostało poddane cenzurze. Dopiero w 1973 roku ukazała się pełna wersja dzieła. Akcja rozgrywa się w Moskwie lat trzydziestych XX wieku, ale w narracji zawarta jest również historia Poncjusza Piłata. Wątek ten jest spleciony z motywem wizyty Szatana w Związku Radzieckim. Pierwotnie książka miała inny tytuł, lecz Bułhakow, niezadowolony z rezultatu, zniszczył pierwszą wersję i rozpoczął pisanie od nowa. Pierwsze polskie tłumaczenie opierało się na ocenzurowanej wersji rosyjskiej.
Spis treści
W Moskwie, na skwerze zwanym Patriarsze Prudy, Michał Aleksandrowicz Berlioz, przewodniczący organizacji literackiej, oraz poeta Iwan Bezdomny, rozpoczynają dyskusję na temat istnienia Boga i najnowszego poematu jednego z nich. Nagle do ich rozmowy dołącza tajemniczy mężczyzna, który przedstawia się jako profesor czarnej magii i historyk. Oświadcza, że zaprzeczenie istnienia Boga i Jezusa jest niemożliwe, a następnie przepowiada Berliozowi śmierć tego samego wieczoru, ostrzegając, że straci głowę przez kobietę. Dodatkowo, zapowiada, że dzisiejsze spotkanie Massolitu nie odbędzie się z powodu rozlania oleju przez Annuszkę. Profesor dzieli się także historią o Jeszui i jego skazaniu na śmierć przez Poncjusza Piłata. Spełnia się przepowiednia - Berlioz umiera, a Iwan Bezdomny, próbując wyjaśnić sytuację i złapać sprawców, trafia do szpitala psychiatrycznego.
Iwan, ścigając trzech nieznajomych po Moskwie, ląduje nad rzeką, gdzie traci ubranie. Następnie wkracza do Gribojedowa, powodując zamieszanie, i zostaje przewieziony do szpitala psychiatrycznego. W szpitalu stara się wyjaśnić lekarzom, co się wydarzyło i jak zginął Berlioz. Tymczasem Woland i jego świta wyrzucają Lichodiejewa, współlokatora Berlioza, z mieszkania, a dziwaczne zdarzenia zaczynają mieć miejsce w teatrze Variétés, gdzie dyrektor Lichodiejew zostaje pozbawiony mieszkania i wysłany do Jałty. Iwan Bezdomny, nadal w szpitalu, nie potrafi zrozumieć swojej własnej opowieści.
W teatrze odbywa się pokaz czarnej magii, co wywołuje chaos na ulicach: ludzie płacą fałszywymi pieniędzmi i chodzą w bieliźnie. Następnego dnia ustawiają się do teatru kolejki. Pojawia się również Mistrz, autor powieści o Poncjuszu Piłacie, który rozmawia z Bezdomnym w klinice. Pracownik teatru, Rimski, zostaje zaatakowany, ale uratowany przez pianie koguta i świt. W klinice Bosy śni o przesłuchaniu związanym z walutą, opisane zostają wydarzenia związane z Nagą Górą i śmiercią Jeszui.
Księgowy teatru zostaje wrobiony w posiadanie obcej waluty, a wuj Berlioza oraz bufetowy Sokow mają problemy z Wolandem. W książce przedstawiona jest również Małgorzata, kochanka Mistrza, oraz ich związek. Azazello spotyka Małgorzatę, daje jej magiczny krem, pozwalający jej latać na miotle. Małgorzata, jako gospodyni balu Wolanda, wita gości i poznaje tragiczną historię dzieciobójczyni Friedy.
Woland spełnia życzenie Małgorzaty, ratując Friedę, a Małgorzata, w zamian za bycie gospodynią na balu, uwalnia swojego ukochanego z kliniki. Opowiedziana jest również historia Piłata, który chce ocalić Judę, ale Juda ginie, a Jeszua Ha-Nocri zostaje pochowany w zbiorowej mogile.
W międzyczasie mieszkanie świty Wolanda zostaje spalone, a Gribojedow umiera, podpalony przez Behemota i Korowiowa. Decyzja o losie Mistrza i Małgorzaty zostaje podjęta, Azazello podaje im truciznę w winie. Małgorzata i Mistrz zostają zabrani do Wolanda, gdzie znajdują spokój poprzez wspólną śmierć i wspólne miejsce w piekle.
W Moskwie zaczyna panować dziwna atmosfera niepokoju i oczekiwania na coś nieokreślonego. Pewnego wieczoru, na placu Patriarszych Prudach, dwóch mężczyzn, Michał Aleksandrowicz Berlioz, przewodniczący literackiego stowarzyszenia Massolit, oraz poeta Iwan Nikołajewicz Ponyriow, znany pod pseudonimem Iwan Bezdomny, spotyka się, by podyskutować o istnieniu Boga. Wieczór jest upalny, a literaci siedzą na ławce, pijąc napój morelowy z budki z napojami. W trakcie rozmowy, która obejmuje także poemat o Jezusie stworzony przez Iwana, Berlioz wyraża swoją dezaprobatę i życzy sobie, by ktoś napisał dzieło dowodzące nieistnienia Jezusa.
Podczas ich dyskusji na niebie pojawia się tajemnicza postać, którą dostrzega Berlioz. Mężczyzna początkowo myśli, że to halucynacje, odgania wizję i kontynuuje rozmowę. Nagle do ich rozmowy dołącza obcokrajowiec. Przedstawia się jako niemiecki profesor czarnej magii i historyk. Mężczyzna twierdzi, że zaprzeczanie istnieniu Boga i Jezusa jest błędne i przytacza pięć dowodów świętego Tomasza oraz jeden dowód Kanta na potwierdzenie istnienia Boga. Przepowiada również Berliozowi, że jeszcze tego wieczora straci głowę, i informuje, że zebranie Massolitu nie odbędzie się, ponieważ Annuszka rozlała olej. Cudzoziemiec kończy rozmowę, zapewniając, że Jezus istniał naprawdę. Berlioz i Bezdomny są zszokowani i zaczynają podejrzewać, że mężczyzna może być szpiegiem obcego mocarstwa. Równocześnie opowieść cudzoziemca wprowadza wątek o Poncjuszu Piłacie.
Poncjusz Piłat zmaga się z silnym atakiem migreny, sprawiającym mu ogromne cierpienie. Przed nim staje Jeszua Ha-Nocri, człowiek skazany na śmierć przez Sanhedryn. To Piłat ma ostatecznie wydać prawomocny wyrok. Oskarżenia przeciw Jeszui pochodzą od Judy z Kiriatu, zarzucającego mu podburzanie ludu i sprzeniewierzanie się władzy cesarskiej. Mimo że Jeszua wydaje się przerażony, nie przyznaje się do zarzutu, jakoby planował zniszczyć świątynię jerozolimską. Twierdzi, że Mateusz Lewita zapisuje jego słowa, które tak naprawdę nigdy nie zostały wypowiedziane i które ludzie potem powtarzają.
Piłat, coraz bardziej wyczerpany migreną, marzy o powrocie do swojej komnaty, zanurzeniu obolałej głowy w zimnej wodzie i spędzeniu czasu ze swym psem, rozważając nawet możliwość użycia trucizny. Jeszua, ku zdziwieniu Piłata, odgadł wszystkie jego myśli, co sprawia, że Piłat pyta, czy Jeszua jest lekarzem, na co Ha-Nocri odpowiada przecząco. Opowiada o podstawach swojego nauczania, przekonując, że wszyscy ludzie są z natury dobrzy, a ich złe zachowanie można poprawić.
Pomimo chęci ułaskawienia Jeszui i odesłania go do swojej prywatnej rezydencji, Piłat zauważa na pergaminie, na którym opisano oskarżenia, dodatkowy zarzut obrazy majestatu. Jeszua przyznaje, że powiedział Judzie z Kiriatu, iż nadejdzie czas, kiedy władza cesarska przestanie istnieć. Te słowa sprawiają, że Piłat musi podjąć decyzję o wykonaniu wyroku śmierci na Jeszui, który ma zostać ukrzyżowany na Nagiej Górze.
Po wyprowadzeniu Jeszui, Piłat spotyka się z arcykapłanem Józefem Kaifaszem, przewodniczącym Sanhedrynu, aby omówić, jakiego więźnia uwolnić z okazji Święta Paschy. Choć Piłat opowiada się za uwolnieniem Jeszui, Kaifasz domaga się uwolnienia Bar Rawana. Piłat ogłasza wyrok publicznie, co kończy jego postępowanie.
Po zakończeniu swojej opowieści, zagraniczny profesor sprawił wrażenie osoby obłąkanej w oczach Berlioza. Profesor oznajmił, że podczas pobytu w Moskwie zamierza zatrzymać się przy ulicy Sadowej, w mieszkaniu Berlioza, i próbował przekonać swoich rozmówców do wiary w istnienie szatana, skoro odrzucili Boga. Dodał także, że ma dowód siódmy, który zaraz przedstawi Berliozowi.
Berlioz, zaniepokojony dziwacznym zachowaniem cudzoziemca, postanowił powiadomić biuro turystyki zagranicznej o sytuacji. Zatelefonował z zamiarem zgłoszenia, że obcokrajowiec zachowuje się podejrzanie i znajduje się na Patriarszych Prudach. Kiedy Berlioz próbował przejść przez torowisko tramwajowe, aby dotrzeć do budki telefonicznej, zauważył nadjeżdżający tramwaj, poślizgnął się i upadł na tory. Kierująca tramwajem kobieta mocno szarpnęła hamulec, ale nie zdążyła wyhamować. Tramwaj uderzył w Berlioza, a jego odcięta głowa potoczyła się na bruk. Przepowiednia profesora się spełniła.
Iwan Bezdomny usłyszał, jak kilka kobiet rozmawia o śmierci jego znajomego. Mówiły one o Annuszce, która rano miała rozlać olej na szyny tramwajowe. Kobiety spekulowały, że to olej sprawił, że Berlioz się poślizgnął. Iwan zaczął łączyć te informacje z zapowiedzią dziwnego profesora, który twierdził, że dzisiejsze zebranie Massolitu się nie odbędzie, ponieważ Annuszka rozlała olej. Wydarzenia przebiegały zgodnie z jego przepowiednią, a częścią tego było również to, że Berlioz miał stracić głowę, co rzeczywiście miało miejsce.
Zdeterminowany Iwan postanowił ruszyć w pościg za profesorem. Po drodze zauważył, że cudzoziemcowi towarzyszy dwóch osobników – jeden w kraciastej marynarce, dżokejce i binoklach, a drugi to ogromny czarny kot chodzący na dwóch łapach. Pomimo że Iwan niemal biegł, dystans między nimi wciąż się powiększał, a wkrótce mężczyźni się rozdzielili. Iwan zdecydował się ścigać kota, ale zwierzę wskoczyło na tylny zderzak tramwaju i zniknęło z jego oczu. Poeta próbował jeszcze znaleźć profesora, ale ten już zniknął w labiryncie uliczek.
Zagubiony, Iwan wszedł do przypadkowego mieszkania i wystraszył kobietę biorącą prysznic. Zabrał stamtąd święty obrazek i świecę, a następnie udał się nad rzekę, mając nadzieję, że profesor tam się udał. Nad brzegiem oddał swoje ubranie pod opiekę nieznajomego, a potem wszedł do wody. Gdy wyszedł, odkrył, że jego ubranie zniknęło, a jedyne, co znalazł, to brudna koszula i para kalesonów. Po rozczarowaniu, Iwan ubrał się w znalezione rzeczy i postanowił szukać profesora w Gribojedowie.
Gribojedow to nazwa budynku, pochodząca od nazwiska znanego rosyjskiego twórcy, który rzekomo mieszkał w tym miejscu. Znajdowała się tam siedziba Massolitu oraz znana w całej Moskwie restauracja serwująca znakomite jedzenie w rozsądnych cenach. Mogli się tam stołować tylko członkowie Massolitu oraz ich goście.
W dniu, gdy Berlioz zginął pod tramwajem, dwunastu członków zarządu Massolitu czekało na jego przybycie. Po półtorej godziny oczekiwania, zniecierpliwieni literaci poszli do restauracji, gdzie właśnie grał znany zespół jazzowy. Wkrótce dotarła wiadomość o śmierci Berlioza, co wstrząsnęło wszystkimi obecnymi. Wkrótce potem, na progu budynku pojawił się również Iwan, bez butów, ubrany w pasiaste kalesony i podartą koszulę, do której agrafką przypiął święty obrazek. W ręku trzymał świecę, a na policzku miał ranę.
Po przybyciu do Gribojedowa, Iwan zaczął szukać dziwacznego profesora i opowiadał wszystkim o wydarzeniach, jakie miały miejsce na Patriarszych Prudach. Mówił o przepowiedni cudzoziemca, historii Poncjusza Piłata, dużym kocie na dwóch łapach i swoim nieudanym pościgu. W pewnym momencie, Iwan wszczął bójkę z jednym z gości restauracji, który próbował namówić go, by odpoczął i położył się do łóżka. Iwan został obezwładniony, związany prześcieradłem i wysłany do szpitala psychiatrycznego.
Iwan trafia do kliniki psychiatrycznej, gdzie przyprowadził go poeta Riuchin. Bezdomny opowiada lekarzom o wydarzeniach z Patriarszych Prudów oraz o swoich nieudanych próbach schwytania profesora. Prosi o możliwość wykonania telefonu i dzwoni na milicję, żądając, by na miasto wysłano opancerzone wozy z karabinami maszynowymi w celu schwytania przestępcy. Kiedy dowiaduje się, że musi pozostać w szpitalu, próbuje wyskoczyć przez okno, ale jego ucieczka kończy się niepowodzeniem. Iwan otrzymuje zastrzyk uspokajający, a lekarz podejrzewa, że może cierpieć na schizofrenię.
Rano Stiopa Lichodiejew, dyrektor teatru Variétés, obudził się z kacu w mieszkaniu przy ulicy Sadowej 302-A m 50, które dzielił z Berliozem. Mało pamiętał z poprzedniego dnia i z trudem wstał z łóżka. Zauważył obok siebie obcego mężczyznę, który przedstawił się jako Woland, specjalista od czarnej magii. Woland poinformował go, że dziś ma wystąpić w teatrze Variétés.
Dla Stiopy było to całkowicie nowe i zaskakujące. Zaczął się zastanawiać, jak mocno musiał się upić, skoro niczego nie pamiętał. Woland pokazał mu podpisany kontrakt, co wzbudziło w Stiopie dodatkowe wątpliwości. Dla pewności postanowił zadzwonić do teatru, gdzie dyrektor finansowy Rimski potwierdził, że występ maga jest zaplanowany na ten dzień. Zdezorientowany Stopa rozejrzał się po mieszkaniu i zauważył czarnego kota pijącego wódkę z kieliszka oraz mężczyznę w kraciastej marynarce i binoklach. Woland oznajmił, że mieszkanie jest potrzebne jemu i jego świcie. Wkrótce potem Stiopa znalazł się w Jałcie.
W szpitalu Iwan odzyskał przytomność. Został zaproszony na rozmowę z doktorem Strawińskim. Iwan starał się przekonać lekarza, że jest całkowicie zdrowy i że ktoś próbuje go oszukać, aby uznano go za szaleńca. Doktor jednak uświadomił Iwanowi, że to właśnie on potrzebuje leczenia w klinice. Radził mu, aby nie podejmował osobistej próby ścigania profesora, lecz zamiast tego przygotował formalne zgłoszenie i złożył je na milicji.
Prezes spółdzielni mieszkaniowej w tarapatach. Nikanor Iwanowicz Bosy, prezes spółdzielni mieszkaniowej, której lokal 302-A przy ulicy Sadowej należał wcześniej do Berlioza, miał poważne problemy. Śmierć Berlioza przyciągnęła liczne telefony i odwiedziny od osób związanych ze zmarłym. Niektórzy byli zainteresowani mieszkaniem po Berliozie. Bosy postanowił osobiście sprawdzić lokal, złamał pieczęcie i wszedł do środka.
W mieszkaniu spotkał mężczyznę w kraciastej marynarce, dżokejce i z binoklami, który przedstawił się jako Korowiow, tłumacz obcokrajowca, tymczasowego lokatora mieszkania Berlioza. Korowiow przekonywał go, że Stiopa sam zgodził się odstąpić mieszkanie Wolandowi podczas pobytu w Jałcie i pisał o tym do prezesa.
Bosy miał trudności w uwierzeniu w tę wersję, ale przypadkowo znalazł w swojej teczce list od Lichodiejewa. Po skontaktowaniu się z biurem turystyki zagranicznej, dowiedział się, że wszyscy tam są świadomi zameldowania Wolanda na ulicy Sadowej, co nieco go uspokoiło. Przyjął więc od Korowiowa opłatę za czynsz i łapówkę w wysokości 400 rubli, a następnie opuścił mieszkanie.
Gdy Bosy zniknął, Korowiow na zlecenie Wolanda poinformował telefonicznie, że Nikanor Iwanowicz Bosy jest zamieszany w spekulacje walutowe i że w jego toalecie znajduje się 400 dolarów. Wkrótce potem Bosy wrócił do swojego mieszkania i ukrył 400 rubli w przewodzie wentylacyjnym toalety. Kiedy miał usiąść do obiadu z żoną, do jego mieszkania wkroczyli agenci, którzy zapytali o toaletę i znaleźli ukrytą paczkę z dolarami. Agenci zabrali przerażonego Bosego.
W gabinecie dyrektora finansowego teatru Variétés, Rimskiego, znajdował się on sam oraz administrator Warionucha. Obaj bezskutecznie próbowali skontaktować się z dyrektorem teatru, Lichodiejewem, aby omówić kontrakt z magiem, który miał wystąpić tego dnia. Nagle do pokoju weszła kobieta w mundurowej kurtce, przynosząc depeszę od milicji z Jałty. Depesza informowała, że o wpół do jedenastej na komisariacie zgłosił się mężczyzna, podający się za Lichodiejewa, dyrektora teatru Variétés. Rimski odpowiedział, że Lichodiejew jest w Moskwie. Kobieta wróciła z nową depeszą, tym razem podpisaną przez samego Lichodiejewa, co potwierdzało, że rzeczywiście kontaktuje się on z Jałty.
Rimski i Warionucha byli zdumieni, że Lichodiejew mógł być w Jałcie o wpół do jedenastej, skoro dziesięć minut wcześniej rozmawiał z nimi z Moskwy. Zastanawiali się, jak dyrektor mógł pokonać tak dużą odległość w tak krótkim czasie. Ostatecznie doszli do wniosku, że Lichodiejew musiał być pijany i żartował sobie z nich. Rimski kazał Warionusze zanieść depesze na komisariat. Zanim jednak Warionucha wykonał polecenie, udał się jeszcze na chwilę do swojego gabinetu.
Nagle zadzwonił telefon, a głos w słuchawce nakazał Warionusze, aby nie zanosił depesz. Nieposłuszny administrator wybiegł z budynku na ulicę. Tam drogę zagrodził mu wielki, tłusty kot oraz mały, rudy człowieczek z wystającym kłem i atletycznymi barkami. Nieznajomi pobili Warionuchę, zabrali mu depesze i zabrali go do mieszkania na Sadowej, gdzie przywitała go zupełnie naga, ruda kobieta. Miała go pocałować, ale Warionucha zemdlał.
Iwan bezskutecznie próbował napisać zawiadomienie do milicji na temat przestępstw zagranicznego profesora. Nie potrafił znaleźć właściwych słów, aby opisać sytuację. W jego umyśle zaczęła się toczyć rozmowa między dwoma jego wersjami. Pierwszy z Iwanów nadal pragnął schwytać mordercę Berlioza, podczas gdy drugi zarzucał pierwszemu, że jego postawa jest coraz bardziej irracjonalna, a złoczyńców należy ścigać w inny sposób. W pewnym momencie Iwan dostrzegł na swoim balkonie nieznanego mężczyznę.
W teatrze Variétés przygotowywano pokaz czarnej magii, który miał być wykonany przez mistrza Wolanda i jego świtę. Zbliżał się czas przedstawienia, a Rimski był coraz bardziej zaniepokojony, ponieważ dyrektor Lichodiejew oraz administrator Warionucha nadal się nie pojawili.
Na scenie pojawił się znany moskiewski konferansjer Żorż Bengalski, zapowiadając występ Wolanda. Bengalski poinformował, że choć Woland nie jest prawdziwym magiem, to zaprezentuje szereg sztuczek, aby widzowie mogli się przekonać, że nie ma mowy o prawdziwej czarnej magii. Woland wszedł na scenę i zajął miejsce w fotelu.
Wkrótce Korowiow i kot Behemot zaczęli swoje przedstawienie. Nagle z kieszeni widzów zaczęły wypadać karty i dziesięciorublowe banknoty, które potem sypały się z sufitu. Widzowie zaczęli łapać pieniądze, co zdenerwowało Korowiowa. Ktoś z publiczności zasugerował, aby pozbyć się Bengalskiego, więc Behemot spełnił prośbę, odcinając mu głowę. Dopiero po obietnicy Bengalskiego, że przestanie wygadywać bzdury, Behemot przytwierdził mu głowę z powrotem. Korowiow następnie otworzył magazyn dla pań. Zaprosił kobiety do przymierzania wyczarowanych strojów i akcesoriów.
Widzów wzbudził Arkadiusz Apołłonowicz Siemplejarow, przewodniczący komisji akustycznej teatrów moskiewskich, kiedy zażądał zdemaskowania sztuczek Wolanda. Korowiow zapytał go, gdzie spędził ostatni wieczór, na co odpowiedziała żona Siemplejarowa, że mąż był na posiedzeniu komisji. Korowiow jednak stwierdził, że żadne posiedzenie się nie odbyło, a Siemplejarow spędził cztery godziny u artystki. Kuzynka przewodniczącego zaczęła bić Korowiowa parasolką, a ktoś wezwał milicję. Behemot dał sygnał orkiestrze, aby zagrała marsza. Milicja wkroczyła do teatru, wywołując chaos, a cała świta Wolanda nagle zniknęła, pozostawiając scenę pustą.
Nieznajomy wszedł przez balkon do pokoju Iwana, nakazując mu milczenie. Iwan opisał mu zdarzenia z Patriarszych Prudów, a przybysz słuchał z dużym zainteresowaniem, nie uznając go za wariata. Mężczyzna zdradził, że tego wieczoru spotkał samego szatana, choć Iwan miał trudności, aby w to uwierzyć. Przybysz wyjaśnił, że znalazł się w szpitalu z podobnych powodów co Iwan.
Rok wcześniej, ten tajemniczy mężczyzna napisał powieść o Poncjuszu Piłacie. Oświadczył, że nie ma nazwiska i kazał się nazywać Mistrzem. Opisał swoje życie – był historykiem i znał wiele języków. Po wygraniu dużej sumy na loterii, kupił mieszkanie i postanowił poświęcić resztę życia na napisanie wielkiego dzieła, powieści o Poncjuszu Piłacie. Spotkał pewnego dnia kobietę niosącą bukiet żółtych kwiatów. Oboje zakochali się od pierwszego wejrzenia i codziennie się widywali, choć kobieta była mężatką, więc ich relacja musiała pozostać tajemnicą.
Mistrz całkowicie poświęcił się pracy nad powieścią, która pochłonęła również jego ukochaną. Po zakończeniu prac zamierzał opublikować książkę, ale redaktor odrzucił ją, informując, że redakcja nie ma miejsca na nowe teksty przez dwa lata. Wkrótce w prasie ukazały się dwa artykuły krytykujące jego powieść – jeden autorstwa Łatuńskiego, drugi Mścisława Laurowicza.
Te wydarzenia pogorszyły stan zdrowia Mistrza. Jego ukochana doradziła mu wyjazd nad Morze Czarne, obiecując kupić bilet za ostatnie pieniądze z jego wygranej na loterii, i wrócić następnego dnia. Gdy Mistrz poczuł się źle, spalił niemal cały rękopis powieści. Kiedy ukochana wróciła, próbowała ratować kartki z pieca. Mistrz wyznał jej, że nienawidzi swojej powieści.
Kobieta zapewniła go, że pomoże mu się poprawić i że wkrótce odejdzie od męża. Obiecała wrócić rano, ale po jej wyjściu, niebawem pojawiły się osoby, które zajęły jego mieszkanie. Mistrz, przerażony i zziębnięty, postanowił udać się do kliniki, sądząc, że nie ma gorszego przypadku niż jego własny. Po tym wydarzeniu wrócił przez balkon do swojego pokoju.
Rimski spędzał czas w swoim gabinecie w teatrze Variétés, podczas gdy na ulicy działy się dziwaczne rzeczy. Kobiety, które podczas spektaklu przymierzały różne suknie, nagle zostały w samej bieliźnie, gdyż ich ubrania rozpłynęły się w powietrzu. Rimski chciał zgłosić te nieprawidłowości odpowiednim służbom, ale nagle telefon zadzwonił i ktoś ostrzegł go, by nie dzwonił, bo mogłoby to przynieść kłopoty.
Noc zapadła, księżyc wisi na niebie, a Rimski w swoim gabinecie poczuł zapach wilgotnej zgnilizny. Zegar wybił północ, kiedy do gabinetu wszedł zaginiony administrator Warionucha. Mężczyźni zaczęli rozmawiać o zaginięciu dyrektora Lichodiejewa. Warionucha wyjaśnił, że Lichodiejew spędzał czas w knajpie „Jałta” w Puszkino, gdzie po pijanemu robili sobie żarty i wszystko było tylko zabawą.
Rimski był jednak sceptyczny wobec tych opowieści i miał wrażenie, że Warionucha zachowuje się dziwnie. Był blady, jego głos miał niski ton, a mimo gorącej nocy, nosił szalik. Nagle Rimski zauważył, że Warionucha nie rzuca cienia. Warionucha, widząc przerażenie Rimskiemu, szybko zbliżył się do drzwi i zaryglował je.
W tym momencie w oknie pojawiła się twarz nagiej dziewczyny. Kiedy wstąpiła do środka, Rimski zauważył, że jej ciało w niektórych miejscach było w stanie rozkładu. Nagle zapiał kogut, zapowiadając wschód słońca. Wówczas Warionucha i dziewczyna uciekli, a Rimski udał się taksówką na dworzec. Wsiadł do ekspresu do Leningradu i wkrótce potem zarówno pociąg, jak i Rimski zniknęli bez śladu w ciemności.
Nikanor Iwanowicz Bosy został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym w pokoju numer 119. Lekarze zapytali go o pieniądze znalezione w przewodzie wentylacyjnym. Nikanor upierał się, że nie miał dolarów, tylko czerwońce. Wskazał na Korowiowa, nazywając go prawdziwym diabłem. Personel poszedł sprawdzić, ale Korowiow zniknął. Bosy dostał zastrzyk uspokajający.
Następnie Nikanorowi przyśnił się sen, w którym trafił do luksusowego teatru i usiadł na podłodze. Na scenie występował aktor, żądający od Iwanowicza oddania obcej waluty. Bosy upierał się, że nie ma żadnej waluty. Publiczność krzyczała, że Bosy jest spekulantem walutowym. Aktor pozwolił mu wrócić na miejsce, a na jego miejsce zaprosił Sergiusza Gerardowicza Dunhilla. Dunhill odpowiedział na pytanie o walutę, mówiąc, że oddał już wszystko, co też potwierdziła jego żona.
Aktor pozwolił Dunhillowi odejść, ale potem zaprezentował widowni jego kochankę. Jako karę zapowiedział, że żona Dunhilla uczyni jego życie piekłem. Następnie na scenie pojawił się artysta Sawwa Potwapowicz Kurolesow, aby przedstawić fragmenty "Skąpego rycerza" Puszkina. Z widowni odezwał się głos, który chciał oddać walutę. Aktor zaprosił mężczyznę na scenę. Ten oddał pieniądze. Prowadzący sprawdził, czy wszystko zostało oddane, a następnie polecił Kanawkinowi Nikołajowi udać się do ciotki mężczyzny i nakazać jej oddanie pieniędzy.
Wtedy na salę weszli kucharze. Jeden z nich podszedł do Nikanora i cały czas mówił mu, by oddał pieniądze. Ostatecznie Bosy obudził się i zobaczył, że obok niego stoi Piaskowia Fiodorowna. Z pokoi 118 i 120 słychać było płacz. Lekarz szybko uspokoił wszystkich pacjentów. Ostatni w sen zapadł Iwan, któremu tym razem śniła się Naga Góra otoczona strażą.
Jeszua Ha-Nocri został ukrzyżowany na Nagiej Górze razem z trzema innymi przestępcami. Skazani zostali przywiezieni na miejsce wózkami. Straż porządkową nadzorował centurion Marek Szczurza Śmierć, lojalny człowiek Piłata. Tego dnia panowała skwarna pogoda, zaczynała się zbliżać burza.. Mateusz Lewita, uczeń Jeszui, usiadł pod drzewem w pobliżu miejsca egzekucji. Choć był tam już kilka godzin wcześniej, wrócił do miasta, gdzie ukradł nóż, mając nadzieję zabić Jeszuę przed ukrzyżowaniem, aby oszczędzić mu bólu. Jednak nie udało mu się to i Mateusz był w rozpaczy, przeklinając Boga i czekając na karę z nieba.
Szczurza Śmierć nakazał jednemu z oprawców podanie Jeszui gąbki nasączonej wodą na końcu włóczni. Jeszua pił chciwie. Następnie oprawca zdjął gąbkę, zażądał od Jeszui wyśpiewania pochwał dla Piłata i przebił mu serce ostrzem. Taki sam los spotkał pozostałych skazańców.
Wkrótce z nieba zaczął padać deszcz, co zmusiło żołnierzy i obserwatorów do ucieczki z Nagiej Góry. Mateusz Lewita zdjął ciało Jeszui z krzyża.
Po wieczornym występie Wolanda w piątek rano przed teatrem Variétés ustawiła się długa kolejka. Ludzie dyskutowali o fascynującym pokazie czarnej magii i chcieli zdobyć bilety na kolejne przedstawienie. Kiedy jednak dowiedzieli się, że następne widowisko się nie odbędzie, rozeszli się do domów.
Do gabinetu Rimskiego przybyli funkcjonariusze milicji. Afisze zniknęły, a biuro turystyki zagranicznej i księgowość teatru nie miały żadnych informacji na ten temat. Milicja dowiedziała się, że Woland podobno zatrzymał się w mieszkaniu na Sadowej, lecz nikogo tam nie znaleziono.
Księgowy teatru Variétés, Łastoczkin, miał dwa zadania do wykonania. Najpierw musiał udać się do Komisji Nadzoru Widowisk i Rozrywek Lżejszego Gatunku, aby złożyć raport na temat wieczornych wydarzeń. Następnie miał udać się do kasy, by wpłacić wpływy z poprzedniego dnia. Kiedy Łastoczkin dotarł na postój taksówek, kierowcy odmówili mu kursu, narzekając, że pewne osoby zapłaciły mu czerwońcami, które później zamieniły się w osy i etykiety po wodzie mineralnej.
Ostatecznie Łastoczkin dotarł na miejsce, ale zastał tam zaskakującą sytuację. Kierownik biura zniknął, a w jego miejsce znajdował się jedynie garnitur bez właściciela. Pracownicy komisji śpiewali chóralnie pieśń „Morze przesławne”. Całe to zamieszanie było dziełem Korowiowa i Behemota.
Następnie Łastoczkin udał się do kasy, aby wpłacić pieniądze z wpływów za przedstawienie. Kiedy otworzył paczkę z pieniędzmi, okazało się, że zamiast gotówki znajdowała się tam obca waluta. Księgowy został natychmiast aresztowany.
Wuj Maksymilian Andriejewicz Popławski, krewny zmarłego Berlioza, podróżował pociągiem do Moskwy. Jako ekonomista z Kijowa, otrzymał przedwczoraj wieczorem niepokojący telegram: „przed chwilą na patriarszych prudach przejechał mnie tramwaj pogrzeb piątek godzina trzecia przyjeżdżaj berlioz”. Treść wiadomości wydawała się absurdalna – jak zmarły mógłby wysłać informację o swojej śmierci i zaplanować datę pogrzebu? Popławski uznał, że to musiała być pomyłka telegrafisty, który źle sformułował wiadomość.
Mimo to, Popławski udał się do Moskwy z nadzieją, że uda mu się przejąć mieszkanie siostrzeńca swojej żony. Nie był zadowolony z życia w Kijowie i marzył o przeprowadzce do bardziej prestiżowej Moskwy. Planował najpierw zameldować się tymczasowo w mieszkaniu Berlioza, co miało ułatwić mu zatrzymanie lokalu. Po przyjeździe udał się do administracji budynku przy ulicy Sadowej numer 302-A, gdzie dowiedział się, że zarówno prezes spółdzielni, jak i sekretarz są nieosiągalni.
Popławski poszedł więc do mieszkania numer pięćdziesiąt. Kiedy dotarł na miejsce, drzwi otworzył mu ogromny, czarny kot siedzący na krześle. Niedługo potem pojawił się Korowiow, głośno lamentując nad śmiercią Berlioza. Popławski zapytał, czy to Korowiow wysłał telegram. Korowiow odpowiedział, że to kot był nadawcą wiadomości. Rozmowę z Popławskim rozpoczął Behemot, co zmroziło Maksymiliana, który nie wiedział, jak zareagować. Wkrótce pojawił się także Azazello, nakazując Popławskiemu wracać do Kijowa i zrezygnować z planów dotyczących mieszkania w Moskwie. Zszokowany Maksymilian opuścił mieszkanie.
Na schodach Popławski zobaczył, jak mały mężczyzna zmierza w stronę mieszkania – był to bufetowy z teatru Variétés, Andrzej Fokicz Sokow. Drzwi otworzyła mu dziewczyna ubrana jedynie w koronkowy fartuszek i czepeczek, zapraszając go do salonu, gdzie na łóżku leżał Woland. Towarzysze Wolanda oferowali bufetowemu alkohol i jedzenie, ale ten, przerażony, odmówił. Po występie Wolanda jego bufetowy zarobił jedynie czerwońce. Woland, zdenerwowany, stwierdził, że nie zje już nic w bufecie teatru, gdyż podawane tam jedzenie było zepsute i niehigieniczne. Korowiow przepowiedział Sokowowi, że w ciągu dziewięciu miesięcy zachoruje na raka i umrze. Wystraszony bufetowy uciekł w popłochu, z zamiarem udania się do lekarza.
Rozdział otwiera znany cytat o miłości: „Któż to ci powiedział, że nie ma już na świecie prawdziwej, wiernej, wiecznej miłości? A niech wyrwą temu kłamcy jego plugawy język!” W tej części powieści przedstawiona jest Małgorzata, ukochana Mistrza, mająca trzydzieści lat. Mimo że wyszła za mąż za renomowanego specjalistę i mieszkała z nim w willi, nie darzyła go prawdziwym uczuciem.
W dniu, w którym wysłano do Moskwy informację o śmierci Berlioza, Małgorzata miała sen o Mistrzu. Po przebudzeniu liczyła na wydarzenie dnia, więc wyszła z domu i wsiadła do trolejbusu. Tam usłyszała rozmowę dwóch mężczyzn na temat skandalu – ponoć rano skradziono głowę z trumny zmarłego.
Małgorzata postanowiła usiąść na ławce pod murem Kremla. Zauważyła kondukt pogrzebowy przejeżdżający obok i zastanawiała się, czyj to pogrzeb. Ktoś jej powiedział, że Michała Aleksandrowicza Berlioza. Zaskoczona, Małgorzata zobaczyła, że obok niej na ławce siedzi Azazello. Rozpoczęli rozmowę o kradzieży głowy Berlioza i jego pogrzebie. Azazello oznajmił, że ma dla Małgorzaty propozycję, ponieważ samotny obcokrajowiec chciałby, aby towarzyszyła mu na balu.
Na początku Małgorzata chciała odmówić, ale Azazello zaczął cytować fragmenty książki Mistrza, co uznała za pozytywny znak. Ostatecznie zgodziła się na propozycję. Azazello wręczył jej pudełko z kremem, instruując, aby wieczorem cała się nim posmarowała i czekała na dalsze instrukcje.
Wieczorem w swoim mieszkaniu Małgorzata zastosowała się do polecenia, rozebrała się i zaczęła wcierać krem w swoją twarz. Wówczas zniknęły z niej wszystkie zmarszczki, a Małgorzata wypiękniała. Kobieta posmarowała wówczas kremem całe ciało, wprawiając je tym w stan nieważkości. Wtedy Azazello zadzwonił i kazał jej polecieć miotłą za miasto. Małgorzata napisała list pożegnalny do męża, pożegnała się ze służącą Nataszą i zupełnie naga poleciała na miotle, wprawiając w osłupienie innego mieszkańca wili, Mikołaja Iwanowicza.
Małgorzata szybowała nad miastem, a gdy zgodnie z zaleceniem Azazella zawołała „Niewidzialna”, zniknęła przechodniom z widoku. Przypadkiem udała się do domu znienawidzonego krytyka Łatuńskiego, który pognębił jej ukochanego mistrza. Nie było go w domu, więc Małgorzata zadowoliła się zniszczeniem mu mieszkania w ramach zemsty. W pewnym momencie do kobiety dołączyła służąca Natasza. Leciała na Mikołaju Iwanowiczu, który przez krem Azazella zmienił się w wieprza. Kobiety doleciały za miasto, gdzie czekał na nie Azazello wraz z pięknym kabrioletem. Azazello i Małgorzata polecieli razem na Sadową.
W tym mieszkaniu Małgorzata poznała Wolanda i Hellę, czyli rudowłosą kobietę, a także Behemota i Korowiowa. Mieszkanie Berlioza powiększyło się do niezwykłych rozmiarów. Korowiow wyjaśnił Małgorzacie, że co roku Woland organizuje wielki, wiosenny bal przy pełni księżyca. W tym roku miał się on odbyć właśnie w Moskwie. Woland był też samotny i potrzebował gospodyni, która według tradycji miała mieć na imię Małgorzata i pochodzić w wybranego na bal miasta. Małgorzata zgodziła się pełnić tę rolę. Potem przybyła Natasza i Mikołaj Iwanowicz i służąca także chciała wziąć udział w balu. Zbliżała się północ.
Wielki bal u szatana. Rozpoczęto przygotowania do balu. W jednej z komnat Hella i Natasza pokryły całe ciało Małgorzaty krwią, a następnie różanym olejkiem. Kobieta otrzymała buty z płatków róży, na głowie miała diadem, a na szyi zawieszony był łańcuch z ciężkim medalionem przedstawiającym czarnego pudla. Korowiow doradził Małgorzacie, aby była uprzejma wobec wszystkich gości i poświęcała każdemu odpowiednią uwagę jako gospodyni balu.
Następnie Behemot ogłosił rozpoczęcie balu, a wydarzenie przybrało formę wielkiego blasku i głośnego hałasu. W jednej z komnat Strauss dyrygował orkiestrą grającą walca, podczas gdy w innym pomieszczeniu grał zespół jazzowy.
Małgorzata została umieszczona na podwyższeniu, gdzie mogła oprzeć prawą nogę na poduszce. Kominek zamienił się w ogromną czeluść, z jakiej zaczęli wychodzić goście. Z trumien wychodzili potępieńcy, przybierający po chwili ludzką postać. Żadna z kobiet nie była ubrana, wszystkie miały jedynie piękne pantofelki. Każdy z gości musiał ucałować Małgorzatę w kolano. Szczególną uwagę gospodyni przyciągnęła kobieta o imieniu Frieda, która zabiła swoje dziecko zaraz po narodzinach, wkładając mu do ust chusteczkę i grzebiąc je żywcem. Jako karę pokojówka codziennie kładła na jej łóżku tę chusteczkę, jakiej Frieda nie mogła zniszczyć.
Z biegiem czasu Małgorzata poczuła się zmęczona, jej ciało zaczęło boleć, a kolano było opuchnięte od licznych pocałunków. Na balu pojawił się Woland, niosąc głowę Berlioza na tacy. Rozmawiał z zmarłym, a jego oczy nagle ożyły. Woland ogłosił, że skoro Berlioz uważał, że po śmierci czeka go pustka, to właśnie to dostanie. Wkrótce z głowy pozostała tylko otwarta czaszka. Baron Meigel zgłosił się do usług Wolanda. Azazello zabił go, napełnił czaszkę Berlioza jego krwią i wspólnie wznieśli toast. Następnie ten niezwykły kielich został przekazany Małgorzacie, która również z niego wypiła. Wkrótce mieszkanie zaczęło wracać do swojego poprzedniego wyglądu.
W mieszkaniu wszystko wróciło do normy. Woland zapytał Małgorzatę, czego pragnie w zamian za rolę gospodyni balu. Małgorzata poprosiła, aby Friedzie zaprzestano przynosić chusteczkę. To prośba rozbawiła i zdenerwowała Wolanda. Wyjaśnił, że nie ma wpływu na tę sprawę, ale Małgorzata może sama uwolnić Friedę.
Małgorzata przywołała Friedę i oznajmiła jej, że jej czyny zostały wybaczone i że nie dostanie już więcej chusteczki. Gdy Małgorzata zamierzała odejść, Woland zatrzymał ją, prosząc o wyrażenie prawdziwego życzenia, z jakim przyszła na bal. Małgorzata poprosiła, aby jej ukochany Mistrz został przywrócony. Wówczas Mistrz pojawił się przed nią.
Woland rozpoczął rozmowę z Mistrzem i dowiedział się, że napisał on książkę o Poncjuszu Piłacie, którą potem spalił. Woland uznał to za niemożliwe i pokazał maszynopis powieści. Zgodnie z jego wolą, kochankowie mieli wrócić do swojego mieszkania. Małgorzata obawiała się, że mieszkanie mogło zostać zajęte, ale Korowiow sprawdził i usunął cudze nazwisko z księgi meldunkowej.
Do pokoju weszli Natasza i Mikołaj Iwanowicz; Natasza chciała zostać wiedźmą, a Mikołaj Iwanowicz potrzebował zaświadczenia o miejscu spędzenia nocy. Hella napisała potrzebny dokument, który podpisał Behemot.
Przyszedł również Warionucha, chciał przestać być wampirem. Obiecał, że nie będzie już obrażał nikogo przez telefon i jego życzenie zostało spełnione. Woland dał Małgorzacie złotą podkowę wysadzaną brylantami, ale zgubiła ją podczas wychodzenia z mieszkania. Annuszka znalazła podkowę, ale Azazello odebrał jej znalezisko.
Godzinę później mistrz i Małgorzata wrócili do swojego domu, a Małgorzata zaczęła czytać powieść ukochanego.
W Jerozolimie trwała gwałtowna burza. Do namiestnika cesarskiego przybył jego zaufany agent, komendant tajnej służby, Arfaniusz. Piłat wydał mu pilne polecenie, by jak najszybciej pochować skazańców. Namiestnik obawiał się, że Juda z Kiriatu, który zdradził Jeszuę, może zostać zamordowany w nocy. Dodatkowo, pieniądze, które Juda otrzymał od kapłanów, mogły zostać podrzucone do świątyni z informacją, że Juda ma wyrzuty sumienia i oddaje je. Arfaniusz miał więc uratować Judę przed śmiercią zgodnie z rozkazem Piłata.
Arfaniusz udał się na ulicę Grecką, gdzie odwiedził Nisę w jej mieszkaniu. Po krótkiej wizycie Nisa przebrała się i wyszła z domu, a na ulicy spotkała swojego kochanka, Judę. Juda chciał odwiedzić ją podczas nieobecności jej męża, ale Nisa zabroniła mu tego. Poleciła mu udać się poza miasto, na plantację oliwek. Juda posłuchał i wyruszył w wyznaczone miejsce. Za bramą plantacji dwóch mężczyzn zaatakowało go; jeden z nich zażądał informacji o sumie pieniędzy, które Juda otrzymał. Juda przyznał, że było to trzydzieści tetradrachm. Następnie jeden z mężczyzn wbił mu sztylet w serce, a drugi przymocował kartkę do jego sakwy. Pieniądze zostały podrzucone do domu arcykapłana.
Arfaniusz zgłosił Piłatowi wiadomość o śmierci Judy i opowiedział, że Mateusz Lewita zdjął ciało Jeszui z krzyża, ale zostało ono odnalezione i pochowane. Niedługo potem Mateusz Lewita przybył do Piłata, wyrażając chęć zemsty na Judzie. Piłat odpowiedział mu, że Juda już nie żyje i że to on osobiście zabił Judę.
W sobotę rano, całe piętro jednej z moskiewskich instytucji prowadziło śledztwo dotyczące Wolanda, który został uznany za związany z działalnością diabelską. Przesłuchano najpierw Siemplejarowa, potem Prochora Piotrowicza, a następnie zaczęto śledztwo dotyczące Lichodiejewa, który leciał samolotem z Jałty do Moskwy. Śledczy odwiedzili również klinikę, gdzie przebywał Iwan Bezdomny. Zadeklarował on jasno i stanowczo, że nie zamierza już pisać wierszy.
Mimo licznych prób sprawdzenia, czy przestępcy przebywają w mieszkaniu na ulicy Sadowej, nie znaleziono tam nikogo. Lichodiejew, przebywający w Moskwie, zażyczył sobie, aby został umieszczony w areszcie. Tak samo postąpili Warionucha oraz Rimski, który wrócił z Leningradu pociągiem. Przesłuchano również Annuszkę i Mikołaja Iwanowicza, przy czym to ostatnie zaświadczenie nie wzbudziło żadnych kontrowersji.
W mieszkaniu na Sadowej pojawił się ruch, lecz śledczy znaleźli jedynie kota trzymającego prymusa, którego nie udało im się schwytać. Rozpoczęła się strzelanina, a Behemot podpalił mieszkanie. Z okien, razem z dymem, wyleciały trzy męskie sylwetki oraz jedna kobieca.
Korowiow i Behemot poszli do Gribojedowa, a tam uprzejmie obsłużył ich sam kierownik restauracji, Archibald Archibaldowicz. Nagle do ich stołu podeszli trzej uzbrojeni mężczyźni, a wtedy z prymusa trysnął wielki słup ognia, a Korowiow i Behemot rozpłynęli się w powietrzu. W Gribojedowie wybuchł potem pożar.
Woland i Azazello stali o zachodzie słońca na tarasie jednego z najbardziej okazałych i najwyższych budynków Moskwy. Nagle pojawił się tam też Mateusz Lewita, twierdząc, że „On go przysłał”, ponieważ przeczytał powieść Mistrza. Poprosił Wolanda, by ten zabrał Mistrza do siebie i obdarzył spokojem. Mistrz i Małgorzata nie zasłużyli bowiem na obdarzenie światłością, ale z całą pewnością zasłużyli sobie na spokój.
Nad Moskwą rozpętała się burza, a do sutereny Mistrza i Małgorzaty przybył Azazello. Poczęstował gospodarzy winem, będącym tak naprawdę trucizną. Kochankowie upadli na podłogę, leżeli przez chwilę, ale potem wstali tak, jakby nic się nie wydarzyło. Azazello powiedział im, że na nich nadszedł już czas, po czym podpalił suterenę. Mistrz, Małgorzata i Azazello odlecieli na koniach. Mistrz odwiedził jeszcze klinikę dla psychicznie chorych, gdzie pożegnał się z Iwanem.
Burza minęła i nad Moskwą pojawiła się tęcza. Woland i jego świta, a także Mistrz i Małgorzata, znajdowali się na wzgórzu. Mistrz spojrzał na Moskwę po raz ostatni i tak pożegnał się z tym miastem. Wszyscy wsiedli na konie i na nich pomknęli w przestworza.
Jeźdźcy przybyli na Księżyc, gdzie zastał ich Poncjusz Piłat wraz z psem Bangą. Namiestnik cesarski nie mógł zaznać spokoju i desperacko pragnął porozmawiać z Jeszuą, czując, że nie zdążył przekazać mu czegoś ważnego podczas ich dawnej rozmowy. Piłatowi nie udaje się jednak znaleźć ścieżki prowadzącej do Jeruszalaim. Jeszua uwolnił Piłata i ogłosił jego wolność, a krzyk Mistrza rozszalał góry, podczas gdy Piłat podążył drogą w kierunku Jeruszalaim. Mistrz i Małgorzata odkryli domek specjalnie przygotowany dla nich, gdzie mieli spędzić wieczność.
Po tamtym wieczorze w Moskwie działy się dziwne rzeczy. Krążyły plotki o nieczystych mocach, zaczęto zabijać koty i aresztować osoby o nazwiskach podobnych do Wolanda i Korowiowa. Śledztwo jednak ujawniło, że Moskwę nie nawiedził szatan, lecz grupa zwykłych oszustów i naciągaczy. Żorż Bengalski, po wyleczeniu w klinice, opuścił swoją pracę, Alojzy Mogarycz zajął jego miejsce. Rimski odszedł, a Iwan Bezdomny, który przestał pisać, skoncentrował się na pracy naukowej w Instytucie Historii i Filozofii. Mimo to, przy każdej pełni księżyca dręczą go dziwne sny o Jeszui, Piłacie i wydarzeniach na Nagiej Górze.
Aktualizacja: 2024-08-17 13:48:24.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.