Opisz przeżycia wewnętrzne Marcina Borowicza podczas recytacji Reduty Ordona przez Zygiera

Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Bernard Zygier był przeniesionym na początku trzeciego kwartału do Klerykowa uczniem z Warszawy. Od pierwszych dni zrobił niemałe wrażenie na swoich kolegach, nie tylko ogromną grzecznością i lotnością umysłu. Zygiera, czy jak pisano w dzienniku Siegiera, otaczała aura buntownika. Wyleciał z Warszawy za nieprawowierność, a jego poczynania ściśle pilnowało koło pedagogiczne. To właśnie on był początkiem "staczania się" syzyfowego kamienia rusyfikacji ze szczytu wzgórza ku jego podstawie. Swoją recytacją "Reduty Ordona" na lekcji profesora Sztettera nie tylko wygłosił swoisty manifest polskości, obudził również tęsknotę narodową w swoich kolegach. Jednym z nich był główny bohater powieści, Marcin Borowicz.

Marcin, trzeba to przyznać na samym początku, nie należał raczej do świadomych patriotów. Proces rusyfikacji chłopca przebiegał niezwykle sprawnie, choć prowadzony był formami topornymi niczym sama idea samodzierżawia. Bagatelizowanie języka narodowego, ścisłe zakazy jego używania i chytre "podchody" Kriestoobriadnikowa i Zabielskija oraz brak wzorców wyniesionych z domu oddawały młody umysł prosto w objęcia zaborcy. Na obronę Marcina można powiedzieć, że nie on jeden traktował lekcje polskiego jako konieczność i "nudę narodową". Rosjanie doskonale wiedzieli, że pozyskanie młodzieży dla ich sprawy kulturowej oraz narodowościowej zniszczy Polskę, dlatego mieli dopracowane metody do "łowienia" gimnazjalistów. Recytacja Zygiera zmieniła jednak wszystko.

Marcin Borowicz był pod ogromnym wrażeniem słów wiersza, ale również sposobu jego recytacji. Ewidentnie porwał go wewnętrzny ogień słów Zygiera, który doskonale wczuwał się w romantyczną wizję Mickiewicza. Młody Marcin wizualizował sobie opisywane wydarzenia batalistyczne, do czego ogromne ciągoty czują wszystkie młodzieńcze serca.

Żeromski opisuje odczucie znajomości tych imaginacji jakby podświadomego rozpoznawania "Reduty Ordona" przez Borowicza. Nie powinno to dziwić, wszak leżała ona u podstaw i sama wyrastała z płodnej kultury polskiej okresu romantyzmu. Była więc niejako podświadomie dostrojona do kulturowych, jeszcze niezabitych rusyfikacją, markerów Borowicza. Chłopak słuchał recytacji ze wstrętem i złością, które były istotnie jadem wlanym mu przez rusyfikatorów w serce.

Właśnie tak dusza pozbywała się tej trucizny, która miała wypalić jego polskość. Był to swoisty dysonans poznawczy, pierwsze podrygi walki jego narodowej tożsamości z tożsamością narzuconą przez Rosjan. Jej przejawem był właśnie ten ból, ból za utraconą wolnością. Gorycz piekąca pierś Polaka, gdy przychodzi mu słuchać o mężnym poświęceniu jego przodków. Momentem przebudzenia nazwać można zaś skojarzenie losu Ordona oraz opowieści strzelca Nogi. Wtedy bowiem zrozumiał, co jest udziałem jego narodu. Stąd też łzy, zaciśnięte pięści i zęby. Ból oraz żal rozpuściły łuski obojętności, oraz rusyfikatorskiej roboty na oczach młodzieńca. Zobaczył wtedy prawdę. Był synem narodu Polskiego, dumnie walczącego o swoje dziedzictwo, a nienawistnie niszczonego przez Rosjan.

Uczucia Borowicza po usłyszeniu "Reduty Ordona" uznać można za uniwersalne przeżycie. Młodzieniec wzięty recytacją Zygiera jest zali tylko przedstawieniem tego, co było udziałem pokoleń żyjących w niewoli gimnazjalistów. Warto wiec docenić zarówno siłę poezji, jak też kultury polskiej. Niegdyś to one bowiem uratowały naszą tożsamość.


Przeczytaj także: Jak zmienia się stosunek Marcina Borowicza do zaborcy? Co jest powodem zmiany?

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.