W dramacie Stanisława Wyspiańskiego „Wesele” obok ludzkich postaci pojawiają się też fantastyczne. Jedną z nich jest Stańczyk, błazen ostatnich Jagiellonów i symbol krytycznej refleksji nad stanem Polski. Zjawa ukazuje się Dziennikarzowi, który zaniedbał swoją rolę w społeczeństwie i pogrążył się w marazmie.
Stańczyk (Staś Gąska) był błaznem na dworze ostatnich królów Polski z dynastii Jagiellonów. Z pozoru mogłoby się wydawać, że ta funkcja nie była istotna, ale w rzeczywistości komicy cieszyli się uznaniem władcy, a przez to mogli mieć wpływ na jego decyzję, wskazując na błędy i opisując sytuację kraju w humorystyczny sposób. Stańczyk słynął z kąśliwego humoru, inteligencji i przenikliwości politycznej.
Postać Stańczyka została spopularyzowana przez Jana Matejko, który przedstawił go na obrazie zatytułowanym „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska”. Na pierwszym planie widać siedzącego samotnie, strapionego Stańczyka, podczas gdy elity narodu bawią się w tle. Obraz nawiązuje do anegdoty, według której Stańczyk miał odwagę wypomnieć królowi Zygmuntowi Staremu utratę Smoleńska, przejętego przez Moskali w 1514 roku. Po niemal dwudziestu latach król wciąż nie działał, aby odzyskać te ziemie, chociaż miał realne szanse na zwycięstwo.
Nie bez powodu duch Stańczyka pojawił się w Bronowicach. W końcu odezwał się on do Polaków pogrążonych w bierności i niemogących przeciwstawić się zaborcy. W dodatku ukazał się przed Dziennikarzem, którego pierwowzorem był Rudolf Starzewski, długoletni redaktor naczelny stańczykowskiego „Czasu”.
Publicysta winien być zaangażowany w politykę i motywować rodaków do walki. Jednak bohater nie wykorzystywał szans, które miał. Stańczyk konfrontuje go z odpowiedzialnością za losy narodu i krytykuje za brak czynu i utrzymywanie marazmu. Starał się zwrócić uwagę, że Polakom brakuje silnych przywódców, którzy przypominaliby o najważniejszych wartościach. Zamiast tego silne jednostki uciekają w pijaństwo i oddają się prostym przyjemnościom. Wówczas Dziennikarz zdał sobie sprawę, że swoją pracą przyczynia się do usypiania polskiego społeczeństwa.
Stańczyk chciał mieć pewność, że Dziennikarz zapamięta to spotkanie. Z tego powodu zostawił mu kaduceusz, przedmiot o bogatym znaczeniu symbolicznym. Według mitologii greckiej należał on do Hermesa — posłańca bogów. Ofiarował mu ją Apollo w nagrodę za cytrę ze skorupy żółwia. Kaduceusz miał moc łagodzenia sporów i godzenia nieprzyjaciół, dlatego stał się symbolem pokoju.
Jednak w dramacie ten przedmiot ma ironiczne znaczenie. Stańczyk ofiarował go Dziennikarzowi, jako „laskę błazeńską”, którą miał „mącić wodę”, czyli obudzić polskie społeczeństwo, które pogrążyło się w stagnacji, apatii i bezczynności w obliczu trudnej sytuacji politycznej. W rękach Dziennikarza kaduceusz nie staje się narzędziem służącym pojednaniu, ale satyrycznym rekwizytem. Wyspiański próbuje podkreślić, że Dziennikarz, zamiast motywować do zaangażowania politycznego, oddaje się bezproduktywnemu komentowaniu dawnych wydarzeń, co sprawia, że jego krytyka jest bezsilna. W ten sposób intelektualista staje się błaznem narodowym.
Spotkanie Dziennikarza i Stańczyka doskonale ukazuje zmiany, jakie zaszły w mentalności Polaków na przestrzeni wieków. Okazuje się, że średniowiecznej zjawie zależało na niepodległości bardziej, niż bohaterom żyjącym codziennie w zniewolonej ojczyźnie.
Aktualizacja: 2024-10-15 12:11:01.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.