Za­gła­da z per­spek­ty­wy świad­ka i uczest­ni­ka wy­da­rzeń w get­cie. Omów za­gad­nie­nie na pod­sta­wie książ­ki Zdą­żyć przed Pa­nem Bo­giem Han­ny Krall. W swo­jej od­po­wie­dzi uwzględ­nij rów­nież wy­bra­ny kon­tekst.

Autor Hanna Krall
Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

Holocaust był jednym najbardziej haniebnych i przerażających wydarzeń w całej historii ludzkości. Próba ideologicznego mordu na tak wielką skalę nie mieści się w głowie nawet po osiemdziesięciu latach. Im bardziej oddalamy się od tamtych tragicznych dni, tym gorzej ze zrozumieniem pełni straszliwości Zagłady. Na szczęście istnieli ludzie zdający sobie sprawę z tego faktu.

Uczestnicy oraz obserwatorzy tych wydarzeń, którzy pozostawili nam naoczne świadectwo niemieckich zbrodni i dehumanizacji milionów. Zagłada z tej perspektywy przybiera obraz osobisty, tym bardziej potworny im bardziej bliski opisującemu. Warto wiec przeanalizować Holocaust z tej perspektywy na podstawie dzieł spisanych przez ludzi, którzy go przeżyli. Tekst ten użyje w tym celu reportażu Hanny Krall Zdążyć przed Panem Bogiem oraz Opowiadań Tadeusza Borowskiego. Ukażą one bowiem zagładę z dwóch stron tej samej maszyny terroru. Od środka getta oraz obozu zagłady.

Hanna Krall przeprowadziła wywiad rzekę z ostatnim żyjącym przywódcą powstania w getcie warszawskim, Markiem Edelmanem. Znany potem jako Zdążyć przed Panem Bogiem tekst to wstrząsająca mieszanka relacji oraz osobistych przemyśleń człowieka będącego uczestnikiem straszliwych wydarzeń II wojny światowej.

Edelman poświęca wiele czasu opisaniu warunków panujących w getcie, by po chwili wytłumaczyć na ich kanwie kierujące powstańcami motywy. Był osobą znajdującą się na samym początku straszliwej maszyny Zagłady i nie omieszkał przekazać wszystkich szczegółów tego horroru. Getto było miejscem wiecznie przepełnionym, pozbawionym dobrej opieki medycznej oraz odpowiedniej ilości racji żywnościowych.

Wstrząsające wydają się dzisiaj opisy choroby głodowej, sporządzone przez doktor Teodozję Goliborską. Oni oraz inni lekarze z getta starali się nie dać umierać na marne ludziom i chociaż wiedzą uczynić ich śmierć pożyteczną. Dowiadujemy się również o rozdzielaniu w szpitalu dzieciom pół jajka i witaminy C przez samych lekarzy, by oszczędzać tego strasznego obowiązku salowym.

Musimy sobie uzmysłowić, że opowiadający to człowiek nie zdaje relacji z filmu czy widzianych jedynie wydarzeń, on w nich uczestniczył. Codziennie nosił ze szpitala na aryjską stronę krew ludzi chorych na tyfus, wiedział więc co dzieje się w jego murach. Sam też był więźniem getta, codziennie oglądał ludzi słabnących na ulicach i zapewne sam umierał z głodu. To czyni tę relację tak bardzo okropną. Nie zdaje jej historyk ani obserwator, a osoba skazana na Całopalenie ze względu na bycie Żydem. Nabieramy dzięki temu osobistego podejścia do jego opowiadania, wczuwamy się. Atmosfera uwięzienia oraz postawienia "pod murem" całej społeczności udziela nam się, możemy lepiej zrozumieć kierujące nimi motywy.

Właśnie na tym polega niesamowita siła perspektywy uczestnika oraz obserwatora zarazem. Edelman widział zagładę getta, widział odchodzące z Umschlagplatz wagony wypełnione ludźmi. Całkowicie zdawał sobie przy tym sprawę, gdzie podążają. Wielu oszukiwało się, chociaż zapewne również dawało wiarę przypuszczeniom o przeznaczeniu transportów. Rzeczywistość była zwyczajnie zbyt straszna. Czterysta tysięcy ludzi przeszło koło niego przez sześć tygodni, on zaś musiał z tego tłumu wyłowić przydatnych dla ŻOB. Samo to mogłoby załamać słabego człowieka, potrzeba dokonywania selekcji.

Edelman przedstawia więc widok na upodlenie, ale również uchyla rąbka tajemnicy mordu, pokazując zapychanie bydlęcych wagonów cichym, zrezygnowanym tłumem. Tutaj uwydatnia się po raz kolejny wyższość osobistej relacji nad historycznym opisem. Pewien profesor zarzucił bohaterowi, że mieszkańcy getta "szli jak bydło na rzeź". Z perspektywy osoby będącej daleko od tych wydarzeń istotnie może wydawać się dziwnym brak buntu ze stron tak wielkiej masy ludzi. Dzięki temu, że opowiada nam tę historię osoba żyjąca tymi wydarzeniami, wiemy, jednak jak to było w rzeczywistości. Poznajemy strach, głód, przygniatającą atmosferę "ratowania życia za wszelką cenę". Dzięki Edelmanowi możemy zrozumieć a przez to stworzyć bardziej kompletny obraz Holocaustu.

Tadeusz Borowski przeżył drugą stronę machiny Zagłady, tą zakończoną krematorium. W swoich Opowiadaniach zamieścił historie inspirowane własnymi przeżyciami z obozu zagłady. Takiego, do jakiego odjazdy wagonów obserwował na Umschlagplatz Marek Edelman. Obaj tworzą więc razem kompletny obraz grozy, odpowiadają też na pytanie o stan wewnętrzny uczestników tych wydarzeń.

W opowiadaniu "Proszę państwa do gazu" dowiadujemy się, jak wyglądał koniec podróży każdego pociągu, zaś "Ludzie, którzy szli" to straszliwa opowieść o ogromie tego masowego mordu. Borowski uczestniczył w tym wydarzeniu jeszcze bardziej od Edelmana, chociaż nie był Żydem. Jako więzień opisał i być może częściowo uległ procesowi zlagrowania - uwstecznienia moralności do celu przetrwania sytuacji skrajnej. Dzięki temu mógł jednak po wojnie przybliżyć problematykę duchowej katastrofy mionów ocalonych z Zagłady ludzi, niezależnie od ich pochodzenia etnicznego.

Dopełnia to również odpowiedź Edelmana na zarzut o bezrozumne pójście na rzeź. Wobec tej ogromnej masy ludzi zastosowano terror, który zwyczajnie złamał ich wolną wolę na kowadle instynktu samozachowawczego. Nie można mieć tu do nikogo pretensji, ponieważ wymagałoby się wtedy przekroczenia pewnych zasad natury poprzez ducha. Możemy sobie z tego zdać jednak sprawę dopiero po zapoznaniu się z perspektywą uczestnika Zagłady.

Przedstawione powyżej teksty mieszają ze sobą perspektywy uczestników i obserwatorów. Dowodzą tym samym, że wobec pewnych wydarzeń nie jest możliwe pozostać obojętnym. Historia ma to do siebie, że wkręca postronnych w swoje ciężkie tryby niezależnie od ich woli. Paradoksalnie jednak dobrze, że powstała właśni tak osobista forma relacji o Holocauście. Masowość tej brodni odbiera jej tragizm ludzki, którym jest przesiąknięta. Widzimy ogrom liczb, a znikają nam twarze konkretnych ofiar. Dzięki wspomnieniom Edelmana czy Borowskiego ci ludzie odzyskują swoją podmiotowość. My zaś zyskujemy możliwość, by zrozumieć i nie dopuścić, by kiedykolwiek się to powtórzyło.


Przeczytaj także: Zdążyć przed Panem Bogiem - interpretacja tytułu

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.