Biedny chrześcijanin patrzy na getto – interpretacja

Autor wiersza Czesław Miłosz
Autorem interpretacji jest: Jarek G.

“Biedny chrześcijanin patrzy na Getto” Czesława Miłosza, należy do ośmiu wierszy z cyklu “Głos biednych ludzi”, który stanowi z kolei część zbioru wierszy pod tytułem “Ocalenie”, wydanego po raz pierwszy w 1945 roku. W książce “Podróżny świata : rozmowy”- Wydawnictwo Literackie, 2002 - w rozmowie piątej z Renatą Gorczyńską (autorką) Czesław Miłosz podaje czas “Koniec czterdziestego trzeciego, początek czterdziestego czwartego roku” w którym powstał “Głos biednych ludzi”. Z informacji biograficznych o autorze wynika, że Czesław Miłosz mieszkał w Warszawie w okresie okupacji hitlerowskiej (1940-1944).

19 kwietnia 1943 roku, na wezwanie Żydowskiego Komitetu Narodowego (ŻKN), wybuchło zbrojne powstanie przeciw hitlerowcom w Getcie Warszawskim. Było ono odpowiedzią na ostatnią wielką wywózkę Żydów z Getta do obozów koncentracyjnych dokonaną przez hitlerowców. Powstanie upadło 16 maja 1943 roku. Hitlerowcy zabili 13929 powstańców, resztę 56065 Żydów deportowali, po czym zburzyli Wielkią Synagogę przy ulicy Tłomackiej a potem zrównali z ziemią resztę Getta. Tak więc “Getto” w tytule omawianego wiersza to oczywiście Getto Warszawskie. Tematykę Getta z perspektywy obserwatora, Miłosz przedstawił również w innym wierszu “Campio di Fiori”; łatwiejszym w zrozumieniu i bardziej znanym od omawianego tutaj.

Podczas rozmowy z Renatą Gorczyńską w “Podróżny świata”, Miłosz wypowiada się między innymi, na temat interpretowanego tutaj wiersza: “Ponieważ napisałem pewną ilość wierszy, które są w jakiś sposób publicystyczne, dajmy na to ‘Głosy biednych ludzi’ lub ‘Campo di Fiori’, więc jest cała szkoła, która chce ze mnie zrobić barda ideologicznego. Powiedzmy, że w antologii szlachetnie, jak bard narodowy. To nie jest mi całkiem do smaku.[ ] Zawsze uciekałem od szlachetnej retoryki, mimo ,że zdarzało mi się pisać takie wiersze pod wpływem moralnego oburzenia w danym momencie.[ ] Ale zawsze źle działało na mnie pisanie takich wierszy”. Miłosz - poetyzujący filozof metafizyk- wydaję się nie być szczególnie dumnym z tego rodzaju wierszy “publicystycznych” - powstałych z pobudek moralnych w odpowiedzi na bieżące fakty.

Tak naprawdę to taką moralizującą retorykę znajdujemy dopiero w ostatniej strofie omawianego tutaj wiersza - reszta jest “apokaliptyczno-oniryczną” wizją zagłady.

Oto ostatnia “moralizująca” strofa: “Cóż powiem mu, ja, Żyd Nowego Testamentu,/Czekający od dwóch tysięcy lat na powrót Jezusa?/Moje rozbite ciało wyda mnie jego spojrzeniu/I policzy mnie między pomocników śmierci:/Nieobrzezanych.” “Żyd Nowego Testamentu” to synonim chrześcijanina w znaczeniu jakie mu nadał Mickiewicz mówiąc “Izrael” to “brat starszy” a później Jan Paweł II mówiąc o żydach wyznawcach wiary judaistycznej jako o naszych “starszych braciach”. Tu mała uwaga o pisowni słowa ‘żyd’. Słowo ‘Żyd’ pisze się z dużej litery kiedy ma się na myśli przedstawiciela narodu; wyznawca judaizmu to ‘żyd’ z małej litery.

Wróćmy jednak do tej “moralizującej retoryki” w wierszu. Wynika z niej, że “biednego” – pożałowania godnego – “chrześcijanina” gryzie sumienie bo “patriarcha” policzy go “między pomocników śmierci”. Innymi słowy, uzna go za współodpowiedzialnego za losy zamordowanych Żydów w Gettcie Warszawskim. Bycie “pomocnikiem” w spowodowaniu śmierci to bardzo poważne oskarżenie. Pomocnik: «ten, kto pomaga komuś, wyręcza kogoś w czymś; pracownik dany komuś do pomocy». Określenie słowa “Pomocnik śmierci” zakłada czynne lub bierne uczestnictwo w spowodowaniu śmierci. Proszę zauważyć, że słowo ”Żyd” – z dużej litery w zwrocie “ja Żyd Nowego Testamentu” określa przedstawiciela jakiegoś narodu; ale jakiego narodu?

To w jakim stopniu “biedny chrześcijanin” bierze na siebie odpowiedzialność za śmierć Żydów w Gettcie jest sprawą jego sumienia. Wiersz jednak nie mówi o jednym pomocniku ale o wielu “pomocnikach śmierci”. Chodzi tu więc o przedstawicieli narodu, którzy pełnili funkcję “pomocników śmierci”. O ile, można zrozumieć przyznanie się do winy w formie “ja byłem pomocnikiem śmierci” o tyle obawa ,że “będę zaliczony” do zbiorowości “pomocników śmierci” nie budzi już takiego szacunku, ponieważ wyczuwa się tutaj próbę ukrycia się za plecami zbiorowości lub “rozpuszczenia” w tej zbiorowości własnej indywidualnej odpowiedzialności. Ambiwalencja postawy moralnej podmiotu lirycznego osłabia wymowę tego wiersza. Innymi słowy – albo podmiot liryczny czuję się winnym za to co stało się w Gettcie, albo nie. Zainteresowanych poznaniem argumentacji popierającej wzięcie moralnej odpowiedzialności za tragedię Żydów w Polsce w okresie okupacji hitlerowskiej, odsyłam do artykułu Jana Błońskiego “Biedni Polacy patrzą na Getto”, zamieszczonego w Tygodniku Powszechnym nr 2 1987 roku. Stanowisko Błońskiego spotkało się z ostrą krytyką, między innymi, mecenasa Władysława Siły-Nowickiego, którego artykuł był publikowany również na łamach Tygodnika Powszechnego 22 lutego 1987 roku.

Wróćmy do interpretacji tekstu tego wiersza. Cóż takiego widzi “biedny chrześcijanin” patrzący na Getto? Najpierw pszczoły, które “obudowują” to znaczy, otaczają ze wszystkich stron miękkie tkanki umarłych istot (płuco, wątrobę - zwierzęcia lub człowieka), oraz mrówki, które obudowują w ten sam sposób twarde tkanki tych istot (kości: białe i czarne). Zarówno pszczoły jak i mrówki reprezentują doskonale zorganizowane społecznie gatunki owadów. Narzuca się tutaj czytelnikowi pojęcie społecznie zorganizowanego, systematycznego procesu niszczenia. “Rozpoczyna się rozdzieranie”,”tłuczenie” i “deptanie” materiałów wytworzonych przez człowieka. W tekście wiersza skrupulatnie i – wydawałoby się - bez związku wyliczane są różnego rodzaju materiały na przykład: miedź, nikiel, srebro, szkło oraz przedmioty z nich wykonane: struny, trąbki, kule, kryształy. Przypadkowość wyliczania w wierszu potwierdza totalny chaos obserwowanego w nim obrazu.

Dalej czytelnik dowiaduje się z wiersza, że to miejsce zwane Gettem staje w płomieniach “Fosforyczny (to znaczy «świecący bladozielonkawo») ogień / Pochłania ludzkie i zwierzęce włosie”. W końcu, ogień pochłania miejsca gdzie zamieszkiwali ludzie: ”Wali się w ogniu dach, ściana i żar ogarnia fundament”. Po takim apokaliptycznym - «wieszczącym koniec świata, budzącym grozę, przerażającym, tajemniczym» - zniszczeniu, pozostaje już tylko “piaszczysta, zdeptana, z jednym drzewem/ bez liści Ziemia.” Taki obraz przedstawia się na powierzchni ziemi.

Teraz “biedny chrześcijanin” widzi coś co dzieje się pod ziemią i co wywołuje w nim trwogę: “Powoli, drążąc tunel, posuwa się strażnik-kret”- strażnik: «ten, kto pełni straż, strzeże, pilnuje czegoś (kogoś); kret: istota «prowadząca podziemny tryb życia». Niektórzy czytelnicy nie do końca rozumieją dlaczego użyto w wierszu słowo “strażnik-kret”. “Jego powieka obrzmiała jak u patriarchy/,Który siadywał dużo w blasku świec/Czytając wielką księgę gatunku.”- czyli czytał Księgę Rodzaju, która jest jedną z pięciu pierwszych ksiąg Biblii. Ten patriarcha: «sędziwy, czcigodny starzec; najstarszy przedstawiciel jakiegoś środowiska»; zgodnie z tekstem wiersza “Dotyka ciał pogrzebanych, liczy, przedziera się dalej,” Nagle pojawia się kolejny obraz widziany przez “biednego chrześcijanina” – o zgrozo!- pszczoły “obudowują” krwawy ślad i mrówki “obudowują” miejsce po nim samym. Taki obraz śmierci, może pojawić się tylko we śnie. W słowniku języka polskiego istnieje słowo-przymiotnik “oniryczny”: «dotyczący snów, mający charakter marzeń sennych stąd oniryczna konwencja filmu, oniryczna fantastyka, oniryczne widzenie świata, malarstwo, obrazy, utwory oniryczne». Przymiotnik ten bardzo precyzyjnie określa rodzaj artystycznego przedstawienia sennej wizji.

Skąd “patriarcha” wie jak odróżnić “Żyda Nowego Testamentu”– czyli chrześcijanina, przedstawiciela jakiegoś narodu - od Żyda przedstawiciela narodu żydowskiego? Co wizualnie odróżnia ciała tych umarłych – pomordowanych, morderców i ich pomocników – przecież ich ciała mają formę popiołów. Otóż: “Rozróżnia ludzki popiół po tęczującym oparze,/Popiół każdego człowieka po innej barwie tęczy”? Ponadto podmit liryczny również mówi: “Moje rozbite ciało wyda mnie jego spojrzeniu”. Dlaczego “rozbite ciało” ma być ostatecznym kryterium identyfikacji “podmiotu lirycznego” przez Miłoszowego patriarchę?

Zanim przytoczę wypowiedź Miłosza na temat dwóch, najtrudniejszych do zrozumienia ostatnich strof omawianego wiersza, przypomnę definicję słowa “eschatologia” często używanego w dyskusji na temat twórczości tego autora. Słownik Języka Polskiego PWN definiuje eschatologię jako: «część doktryny religijnej (także teorię filozoficzną) traktującą o przeznaczeniu i celu ostatecznym świata, o losach pośmiertnych człowieka». Oto, co na temat tzw. przestrzeni eschatologicznej, gdzie przebywa patriarcha, mówi sam autor w cytowanej rozmowie z Renatą Gorczyńską w “Podróżny świata”: “[ ] nie wiem kim jest strażnik kret. Wiersz jest po prostu obrazem ziemi pełnej prochów[ ] ziemia jest pełna prochów, które nie są wyłącznie martwą materią” Renata Gorczyńska pyta: “I dlatego emanuje z nich tęcza?” Miłosz odpowiada ”Tak, wyobrażenie ludzi o przestrzeni eschatologicznej; Niebie, Piekle, Hadesie czy Szeolu ze Starego Testamentu, są dziwne; bardzo rozchwiane, płynne, ale zawsze jest to pewnego rodzaju przestrzeń. Można więc sobie wyobrazić przestrzeń podziemną gdzie idzie jakaś postać, która nie jest martwa. Jeżeli przesuwa się w ten sposób to musi to być kret. Bo kto chodzi pod ziemią?”.

Tak wyobraża sobie Miłosz świat, gdzie przebywają umarli, z hebrajskiego nazywany Sheolem lub z greckiego Hadesem; wizja bardzo indywidualna – wymysł autora wiersza; żyje tam “strażnik-kret [ ] Z małą czerwoną latarką przypiętą na czole”,“tęczujący opar”. Sheol jest wspomniany sześćdziesiąt pięć razy w Starym Testamencie. Hades pojawia się wielokrotnie w Nowym Testamencie.

Lillian Vallee – tłumaczka na język angielski wielu wierszy Czesława Miłosza sądzi, że strażnik-kret w “Biedny chrześcijanin patrzy na Getto” jest reminiscencją dziecięcej lektury Miłosza “Gucio zaczarowany” Urbanowskiej: Oto fragment wypowiedzi Lillian Vallee zamieszczony w Tygodniku Powszechnym: “Strażnik kret jest pierwszą istotą, jaką napotyka Gucio zamieniony w muchę w „Guciu zaczarowanym” Urbanowskiej. Kiedy ów rozpieszczony chłopczyk, który nie wie, co to praca, nagle staje twarzą w twarz z kretem wielkości smoka, ogarnia go przerażenie. Nie wie jeszcze, że jako „penitent” nie podlega srogim regułom i prawom świata natury. Kret wyjaśnia Guciowi, w jaki sposób oczyszcza sad ze szkodników, i jak każdy musi pracować ku wspólnemu pożytkowi całej ludzkiej, i nie tylko ludzkiej, wspólnoty. Znany ze swego lenistwa Gucio pyta, czemu kret nie odpoczywa sobie co chwilę, skoro pod ziemią nikt go nie pilnuje. Kret jest zgorszony tą niehonorową postawą: „Nikt nie pilnuje – odpowiada – tylko Bóg, którego oko przenika wszelką osłonę”. (Tygodnik Powszechny, nr 26/2001). W świetle powyższych cytatów, zrozumienie sensu dwóch ostatnich strof omawianego wiersza nie powinno nastręczać czytelnikom większych trudności.

Pozostaje jeszcze udzielić odpowiedzi na pytanie: skąd wzięły się w wierszu anaforyczne zwroty: “Pszczoły obudowują czerwoną wątrobę,[ ] – na początku pierwszej strofy – “Pszczoły obudowują plaster płuc” - na początku drugiej i “Pszczoły obudowują czerwony ślad” - w przedostatnim wersie trzeciej strofy?. Warto nadmienić, że wszystkie te wersy są pisane italiką (pismem pochyłym).

Zapytałem o to kolegę biologa który potwierdził, że pszczoły mogą być wabione zawartością glukozy w “świeżych” organach umarłych ludzi i zwierząt lub w ich krwi.

Zdanie “Pszczoły obudowują czerwoną wątrobę” nie wydaje się być – w opini tego biologa - wytworem fantazji poetyckiej. Należy pamiętać, że Miłosz posiadał dość dużą wiedzę, nabytą w latach szkolnych, o naturze, która - jak to sam poeta określił - była jego “pierwszą miłością”.

Omówię teraz formę wiersza. Składa się on z pięciu strof. Dwie pierwsze rozpoczynają sie od anafory czyli powtórzenia tych samych słów; “pszczoły obudowują[ ] mrówki obudowują”. Ten sam zwrot występuje na końcu trzeciej strofy wiersza. Taki “chwyt” poetycki potęguje bezduszność, systematyczność i nieodwracalność procesu zagłady istot żyjących. Natomiast wyliczanie nazw rzeczy: ”blach, strun, trąbek, liści, kul, kryształów” itd. - przebiegające przez dwie pierwsze strofy bez jakiegoś określonego porządku, uwydatnia ogrom i chaos zniszczenia świata materialnego. Autor użył tutaj synegdochę: «rodzaj metonimii, figury stylistycznej polegającej na użyciu nazwy jednego przedmiotu lub jego części na oznaczenie całości lub ogółu przedmiotów (lub na odwrót)» - na przykład w omawianym wierszu “struny,trąbki” są synegdochą orkiestry.

Cała ta “wyliczanka” obrazuje zniszczoną kulturę materialną człowieka. Jest to wstrząsający obraz ludzkich i zwierzęcych trupów oraz przedmiotów i materiałów, które przed zniszczeniem stanowiły skomponowane otoczenie żywych ludzi; obraz iście apokaliptyczny. Synekdocha jest częstym środkiem stylistycznym w poezji Miłosza, na co zwrócił uwagę już Stanisław Barańczak w “Poznanie Miłosza, s. 425-426”, oraz Jan Błoński w “Epifanie Miłosza, s. 212”. Naturalistyczny obiektywizm obrazu i natrętna rytmika powtórzeń w dwóch pierwszych strofach przeciwstawione są onirycznej wizji biblijnego Sheolu opartej na rytmice powolnych kroków w trzeciej strofie. W czwartej z kolei, lirycznej, słyszymy wyznanie bohartera o przeżywanym przez niego lęku i dręczących go wyrzutach sumienia. Wreszcie piąta strofa; z jednej strony, nawiązująca do Jezusa - brzmi jak mowa Apostoła - z drugiej strony, przypomina samoskarżenie, które opiera moralną moc swoich argumentów na autorytecie Nowego Testamentu.

Jak już wspomniałem wcześniej, w przytoczonej książce “Podróżny świata: rozmowy”, Miłosz niezbyt entuzjastycznie wyraził się o cyklu wierszy do których należy “Biedny chrześcijanin ”. Wiekszość dojrzałej twórczości poetyckiej Miłosza próbuje uchwycić nieprzemijające prawdy o ludzkiej percepcji świata. W konsekwencji, jego wysiłek literacki w poszukiwaniu tych ponad czasowych prawd, może być doceniany przez następne pokolenia bez względu na ich wiedzę o historii - w tym Drugiej Wojnie Światowej. Tymczasem omawiany wiersz porusza zasadniczo – wydawało by się - tematykę publicystyczną, doraźną, będącą odpowiedzią na potrzeby tamtej chwili. Sporo jest w tym wierszu, jak przyznaje sam Miłosz: “szlachetnej retoryki”.

Jednakże, należy przyznać, że są w omawianym wierszu również sprawy o nieprzemijającym znaczeniu; takie chociażby jak groźba zagłady, wrażliwość na ludzką krzywdę i wynikający z tego konflikt sumienia czy wizja apokalipsy.Getto we współczesnej mowie ma szersze znaczenie od tego jakie zostało użyte przez Miłosza w tym wierszu. Możemy mówić o getcie murzyńskim, o getcie palestyńskim. Pojęcie ludobójstwa - wyrażone “implicite” w wierszu jako zagłada Żydów w czasie drugiej wojny światowej, czyli Holokaust – nie jest zjawiskiem wyjątkowym w historii ludzkości. Przykładem może być zagłada 1.5 miliona Ormian przez ottomańską Turcję w 1915 roku. Podobnie ludobójstwo zostało dokonane na mniejszościach narodowych podbitych przez ZSRR w XX wieku. Również, nie można w tym miejscu pominąć martyrologii Polaków. Polecam przeczytanie książki napisanej przez Tadeusza Piotrowskiego “Poland's Holocaust” - (Jefferson, NC and London: McFarland & Company 1998 ), gdzie autor szeroko omawia przykłady ludobójstwa dokonanego na narodzie polskim.

Z czasów współczesnych, niełatwo zapomnieć z jaką obojętnością cywilizowany świat patrzył na mord dokonany na 800,000 przedstawicielach plemienia Tutsi przez rządzących z plemienia Hutu w Rwandzie w 1994 roku. Dopóki każdy z osobna człowiek, żyjący w zglobalizowanym świecie, nie będzie ponosił moralnej odpowiedzialności za wszelkie przejawy nietolerancji wobec innych ludzi, bez względu na ich narodowość, rasę, religię czy ideologię, ludobójstwo będzie - podobnie jak to miało miejsce w przeszłości - narzędziem rozwiązywania politycznych konfliktów.

Na zakończenie, chcąc podnieść na duchu tych spośród uczniów, którzy są “zadręczani” przez, niektórych – mniemam nielicznych – polonistów za “złe interpretacje” wierszy Czesława Miłosza, przytoczę jego wypowiedź umieszczoną na łamach czasopisma “Piony” w grudnia 1932 roku: “Jeśli ktoś wam powie, że wszystkie dzieła jakiegoś twórcy są genialne, nie dyskutujcie z nim. Jest to pętak, nie rozumiejący, na czym polega urok sztuki.”


Przeczytaj także: Campo di Fiori interpretacja

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.

Komentarze
tomek

świetna interpretacja! dzieki wielkie! przeczytalem z przyjemnoscia! bardzo sie przydala

Marion

Dziękuję bardzo za interpretacje właśnie tego utworu. Trzy razy oddałam poloniście "złą interpretacje", ale za czwartym razem udało mi się trafić w jego gust. Z przyjemnością przeczytałam. Jak się okazuje niektóre moje własne wnioski nie były tylko moimi "fanaberiami", szkoda tylko, że niektórzy jak mój nauczyciel, trzymają się ściśle tego tylko, co im na studiach wpojono... Pozdrawiam serdecznie

Sahara

Niesamowita interpretacja aż brak mi słów

emilka

najlepsze ostatnie zdanie

jagoda

bardzo bardzo dobra praca!

noukoments

Cykl, zawierający omawiany wiersz i zamieszczony w tomie "Ocalenie", nosi tytuł "Głosy biednych ludzi". Liczba mnoga. Synekdocha przez "k". Zawsze, nie tylko raz. To, co piszesz o "pszczołach obudowujących czerwoną wątrobę", należałoby jakoś związać z treścią i przesłaniem wiersza. Nie wystarczy sama glosa, wyjaśnienie, skąd dany pomysł się wziął - ale trzeba by powiedzieć po co się wziął... czyli jaką ten obraz pełni funkcję. Miłosz uznaje prymat rzeczywistości nad fantazjotwórstwem, ponieważ wobec faktu Holokaustu, ludobójstwa, byłoby niemoralne zamykać się w świecie pięknych słów. Ale tu jest jeszcze coś więcej. Na dzieło śmierci i zniszczenia patrzy nie ofiara ani nie kat przecież - lecz świadek, bezstronny obserwator. I tu pojawia się pytanie: czy ta bezstronność, brak zaangażowania są moralnie usprawiedliwone? Albo może inaczej, mniej ostro: czy będąc świadkiem czegoś tak potwornego zachowujemy czystość, niewinność sumienia? Bezwzględny naturalizm może być chwytem, którym się poeta posługuje, aby skłonić nas do zadania sobie pytania, czy będąc obojętnym na widziane przez nas zło, nie stajemy się "pomocnikami śmierci", pomocnikami zła. Tak, jak Mel Gibson w "Pasji" starał się podkreślić faktyczne, fizyczne cierpienie Chrystusa, aby uprzytomnić widzom wielkość ofiary poniesionej przez Boga-człowieka. Strach, o którym jest mowa w przedostatniej zwrotce ("boję się, tak się boję strażnika kreta") można rozumieć co najmniej dwojako: 1) poeta oddaje na chwilę głos prześladowanemu w gettcie, przemawia w jego imeiniu; 2) chodzi tu o lęk, by nie zrównać się z siewcami śmierci.

M

Czy mozna utozszamiac podmiot liryczny z Miłoszem.?

M.

Własciwie to praca jest dokładna, ale bardzo chaotyczna. Bardzo. Trzeba sobie objąć taktykę, co omawia się najpierw. Czy się najpierw ananalizuje czy interpretuje. I pisząc taką prace, nalezy unikac subiektwnych ocen. To nie jest referat z filozofii tylko wiersz wymagający rzeczowego podejcia. A poza tym, to praca jest dobra:)

Sylwia

"M dnia 2006-05-17 15:15:12 napisał(a): Czy mozna utozszamiac podmiot liryczny z Miłoszem.?" Nie, nie możemy go utożsamiać, cały cykl wierszy "Głosy..." jest sumą różnych wypowiedzi, których podmiot często nie jest dokładnie określony, nie do końca tożsamy z poetą-autorem. - fragment z Trzydziestolecia Anny Nasiłowskiej. Co do interpretacji...bardzo rozległa i ciekawa, ale nieco chaotyczna i niespójna...