Praca lekarza-powołanie czy obowiązek? Wypracowanie na podstawie Zdążyć przed Panem Bogiem i innej lektury

Autor Hanna Krall
Autorem opracowania jest: Piotr Kostrzewski.

W historii cywilizacji człowiek wykształcił specjalizację w pewnych przynoszących profit dziedzinach, nazywaną zawodami. Związane bezpośrednio z pojęciem pracy zarobkowej, stanowią do dzisiaj podstawę gospodarki. Większość z nich jest również społecznie użyteczna, to znaczy jako zbiorowość czerpiemy korzyści z wykonywania ich przez przedstawicieli naszej grupy. Wiele spośród zawodów wykonywać może każdy posiadający odpowiednie predyspozycje, kto odbędzie odpowiednie szkolenie. Istnieją jednak również takie prace, które wydają się wykraczać poza działalność zarobkową. Aby je wykonywać, potrzebne jest powołanie - rodzaj wewnętrznego głosu, przeznaczenia ku czemuś. Jednym z takich zawodów jest praca lekarza. Warto przyjrzeć się przedstawieniu tego zagadnienia w literaturze, ponieważ stanowi ona nośnik cywilizacyjnych idei. Tak więc, jeżeli lekarz to coś więcej niż sposób na zarabianie pieniędzy, ta forma sztuki z pewnością to odnotuje.

Na początek warto pochylić się nad klasycznym obrazem lekarza-idealisty z polskiej literatury. Doktor Tomasz Judym, główny bohater "Ludzi bezdomnych", reprezentuje sobą typowo pozytywistyczne idee. To człowiek oddany swojej misji poprawy warunków życia najniższych warstw społecznych, czyli pracy u podstaw. Żeromski stworzył postać ucieleśniającą prometeizm, poświęcenie siebie dla dobra ludzkości. Skontrastował ją przy tym z postawą lekarzy zapatrzonych w zysk i utrzymanie swojego status quo. Torpedowali oni dobre imię młodego kolegi po fachu, wyśmiewali pomysł osuszenia chorobotwórczych mokradeł. Działania Judyma zaburzyłyby przecież z trudem budowany system, gdzie lekarz jest od "leczenia" a nie "wyleczenia" pacjenta.

Samym tym zachowaniem urągali oni etosowi pracy, kształtowanemu już od czasów Hipokratesa. Jak to się jednak ma do powołania? Zasadniczo, wbrew pozorom. Użyteczność lekarza dla społeczeństwa polega na zwiększaniu zdrowotności grupy. Judym wiedział to doskonale, dlatego chciał zapobiegać rozszerzaniu się ara wśród najbiedniejszych. Wiązało się to jednak z utratą intratnych kontaktów a szerzej, zmniejszeniem liczby chorych. Konsekwencją byłyby mniejsze zarobki.

Tak więc lekarz niejako działa na własną rynkową niekorzyść, ponieważ walczy o zmniejszenie popytu na swoje usługi. Taki prometeizm wymaga od człowieka wyznawania wyższych wartości niż tylko chęć posiadania wysokiej pozycji społecznej. Musi wynikać z powołania, poczucia pewnej misji. Judym miał takie powołanie, jego starsi "koledzy" już nie. Dlatego traktowali swoją praktykę jak biznes, dopieszczali intratnych klientów i kategorycznie nie zmniejszali popytu na diagnozy. Nie trudno zauważyć, że takie podejście to patologia, zwyrodnienie i zaprzeczenie idei zawodu lekarza.

Czy więc można znaleźć jakiś odnośnik do takiego powołania w życiu realnym? Przecież, jeżeli postawiona wyżej teza jest prawdziwa, musi mieć odzwierciedlenie w faktach. Najlepiej skrajnych, ponieważ to sytuacje skrajne w filozofii pozwalają na sprawdzenie twierdzenia. Na nieszczęście ludzkości miała ona nawet kilka takich masowych epizodów skrajnego nieszczęścia. Ostatnim była II wojna światowa i wydarzenia związane z Holocaustem. Hanna Krall w swoim wywiadzie pt. "Zdążyć przed Panem Bogiem" podejmuje rozmowę z Markiem Edelmanem - ostatnim żyjącym przywódcą powstania w getcie warszawskim, ale również utalentowanych kardiologiem. Jego rozmowa dziwnie splata ze sobą życie i śmierć, ukazując ogrom niesamowitości obu tych zjawisk.

Interesującym zabiegiem jest tutaj połączenie historii powstania w getcie oraz praktyki lekarskiej Edelmana. Opowiada on również o swoim mentorze, profesorze Janie Witoldzie Mollu. Najbardziej wstrząsające i ludzkie zarazem było przytaczanie momentów strachu kardiochirurga. Drżał on (dosłownie) o życie swoich pacjentów, bał się popełnić błąd w sztuce. Problemem było jednak również posądzenie o eksperymentowanie na ludziach, kardiochirurgia w Polce dopiero bowiem raczkowała.

Taką odpowiedzialność, taką próbę "zdążenie przed Panem Bogiem" może podjąć jedynie człowiek całkowicie oddany swojej pracy. Takiego stanu nie osiągnie ktoś, kto widzi w tym jedynie profit. Nie wytrzyma ani stresu, ani odpowiedzialności. Tymczasem zarówno profesor Moll, jak i potem Edelman robili to. Ratowali życia, mimo drżenia rąk przed operacją. Jedynym wytłumaczeniem jest powołanie. Idealizm nie pomógłby im bowiem w tak skrajnej sytuacji, nie utrzymałby nerwów na wodzy. Jedynie swoiste "stworzenie" do takiej pracy mogło tego dokonać.

Człowiek to przedziwna istota. Filozofowie przypisują mu wolną wolę, przynajmniej większość. Zarazem jednak praktyka pokazuje determinizm, posiadania przez niektóre osoby talentu do specyficznego stylu życia. Powołanie dołącza do tego swoiście spirytualną otoczkę. Nie można jednak zaprzeczyć, że coś takiego istnieje. Lekarze przez tysiąclecia dawali temu dowody, stojąc na pierwszej linii walki o przyszłość ludzkości. Oczywiście, wielu zapewne zaprzedało się mamonie. Można jednak wymienić wielu, którzy dzięki swojemu powołaniu i umiejętnościom zmienili świat na lepsze.


Przeczytaj także: Za­gła­da z per­spek­ty­wy świad­ka i uczest­ni­ka wy­da­rzeń w get­cie. Omów za­gad­nie­nie na pod­sta­wie książ­ki Zdą­żyć przed Pa­nem Bo­giem Han­ny Krall. W swo­jej od­po­wie­dzi uwzględ­nij rów­nież wy­bra­ny kon­tekst.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.