Człowiek zlagrowany to określenie wyrażające specyficzny stan fizyczny i duchowy więźniów obozów koncentracyjnych, szczególnie Niemieckich obozów zagłady. W wyniku przebytych doświadczeń, potrzeby walki o byt oraz ciągłego obcowania ze śmiercią, osadzeni zatracali część humanitarnych odruchów. Wykształcała się u nich podwójna moralność, zupełnie inna od obowiązującej ludzi wolnych, służąca maksymalizacji szansy przeżycia lagru. Stawali się oni apatyczni, obojętni na cierpienie innych, ale również zdolni do donosicielstwa, kradzieży, a nawet zabijania, byle tylko pożyć, chociaż odrobinę dłużej.
Wydawać by się mogło, że obrazuje to głęboko zakorzenione zepsucie ludzkiej natury. Człowiek zlagrowany nie jest jednak wynikiem "zresetowania" ustawień początkowych gatunku, a raczej efektem poddania go zbrodniczemu systemowi obozu koncentracyjnego. Zachowane z tamtego okresu wspomnienia potwierdzają taki sposób rozumienia tego zagadnienia. Poniższa praca udowodni to na przykładzie opowiadań Tadeusza Borowskiego "Proszę państwa do gazu" i "Śmierć powstańca" oraz epilogu "Innego świata" Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.
"Proszę państwa do gazu" opowiada historię uczestnictwa głównego bohatera w komandzie tzw. Kanady - specjalnej grupy więźniów, wydzielonej do obsługi transportów kolejowych. Bydlęcymi wagonami do obozu przywożono ludzi, selekcjonowanych potem do komór gazowych lub uwięzienia w lagrze. Zadaniem Kanady było porządkowanie ruchu na rampie, sprzątniecie ciał umarłych podczas transportu oraz zabranie im dobytku.
Tadek, główny bohater wszystkich opowiadań, zostaje wciągnięty do tej pracy przez niejakiego Henriego. Jest on Francuzem, doświadczonym członkiem komanda. Wie również, jakie korzyści płyną z tej pracy. Umożliwia ona m.in. zdobycie jedzenia i lepszego ubrania. Już na tym poziomie widać podwójną moralność ogarniającą Kanadę. Czerpiąc korzyści z cierpienia przyszłych współwięźniów, rozumieją to jedynie w kontekście zwiększenia swoich szans przeżycia.
Główny bohater wydaje się posiadać jeszcze pewne podświadome odruchy humanitarne, jego ciało buntuje się przeciw grozie ludzkiej tragedii. Instynktownie zaczyna jednak nienawidzić ofiar, co wywołuje u niego słynne pytanie egzystencjalne: "Henri, czy my jesteśmy ludzie dobrzy?". Pytany szybko rozwiewa jego wątpliwości, tłumacząc emocje instynktownym mechanizmem obronnym. Czytelnik musi sobie jednak zadać własne pytanie o przyczyny takiego myślenia obu postaci. Tadek wydaje się jeszcze nie do końca zlagrowany, jakaś cześć jego człowieczeństwa wypiera ten potworny model zachowania. To ukazuje, że został mu on narzucony przez system. Zwyczajnie ludzie niepostępujący w taki sposób giną, lagier wymusza więc zlagrowanie.
Mężczyzna wydaje się nie być jedynym, który odczuwa tego skutki. Rosyjski marynarz wyżywający się na kobiecie uciekającej od swojego dziecka jest pijany. Na słowa pochwały od esmana reaguje złością. To ewidentny przykład radzenia sobie z narzuconym, godzącym w wewnętrzne przekonania systemem. Na koniec warto zwrócić uwagę, że komendantura obozu oraz członkowie SS przymykali oko na zabieranie dobytku przez Kanadę i jej agresywne zachowanie. Powodujący degenerację układ był więc odgórny, na swój sposób nagradzał za wyciszenie głosu sumienia.
"Śmierć powstańca" wydaje się przedstawiać sytuację głównego bohatera po upływie pewnego czasu. To istotne, widać bowiem pewną zmianę podejścia Tadka do otaczającej go rzeczywistości obozu. Ulega tym samym coraz większemu zlagrowaniu. Uwidocznione to zostaje jego podejściem do pracy oraz innych więźniów.
Szczególnie istotny dla zrozumienia bohatera jako ofiary systemu jest postać tytułowego powstańca. Starszy człowiek należy do nowych więźniów, przywiezionych do obozu po Powstaniu Warszawskim. Nie znali oni zasad przetrwania, uczepieni moralności spoza obozu liczyli na solidarność innych osadzonych. Bardzo nalegają na przyniesienie im, następnie zaś odsprzedanie ukradzionego z pola nieopodal buraka. Tadek odwodzi ich od tego, być może jest to pewien szorstki odruch humanitaryzmu, ostatecznie jednak z towarzyszem wymieniają roślinę na chleb. Komentują przy tym głupotę nowych osadzonych, którzy prawdopodobnie sami skazali się konsumpcją buraka na śmierć.
Jak się okazuje, jeden z powstańców rzeczywiście szybko odczuwa skutki zjedzenia bulwy i ginie z rąk kapo. Ofiarą jest również Tadek, chociaż nie dosłownie. Widać, jak zmienił się od czasu pracy na rampie. Jest zimny, nie okazuje litości dla starszego człowieka z Warszawy. Obóz zniszczył go wewnętrznie, nauczył dbać jedynie o siebie oraz ludzi przydatnych pod jakimś względem dla jego interesu.
Ostatnia scena, gdzie bohater i jego towarzysz dostają w nagrodę skórki od chleba, to przykład systemu nagradzającego za zlagrowanie. Rzecz jasna przełożony sądził, że obaj ciężko pracują, co było kłamstwem. Nagrodził więc ich patologiczne zachowanie, nawet o tym nie wiedząc. Sam powstaniec jest zaś przykładem selekcji negatywnej. Osoby trzymające się moralności spoza obozu, niepotrafiące się dostosować, były usuwane. W takim ujęciu mechanizm utwierdzał własne zasady, tworząc z pozostałych pokiereszowane moralnie ofiary.
Gustaw Herling-Grudziński przeżył radziecki łagier, może więc ukazać problem bycia ofiarą zlagrowania z szerszej perspektywy. Istotnym jest tutaj szczególnie epilog jego "Innego świata", gdzie po wielu latach spotyka on byłego kolegę z więzienia. Człowiek ten dopuścił się fałszywego oskarżenia czterech Niemców tylko dla zachowania istotnej obozowej funkcji. Od Grudzińskiego prosił tylko o słowo "rozumiem". Gdy ten nie potrafił go wypowiedzieć, mężczyzna wyszedł.
Był niczym ptak z przetrąconym skrzydłem. Łagier skrzywdził go bowiem wewnętrznie. Denuncjacja Niemców to dowód na zlagrowanie, które odcisnęło na nim trwały ślad. Człowiek ten rozumiał, że utracił coś ważnego, by przeżyć. Na pewien sposób zatracił część człowieczeństwa. Niczym ranny ptak, nawet po zagojeniu tej rany, nie będzie mógł dopełnić swojej wywyższonej natury. Jest to wynikiem napierającego systemu obozowego, który go do tego zmusił.
Grudziński nie ocenia jego zachowania właśnie dlatego, że człowiek "jest nieludzki w nieludzkich warunkach". W taki sposób rozumiejąc problematykę zlagrowania, osoby poddane temu procesowi są zarazem ofiarami i katami współwięźniów.
Okrucieństwo, jakiego człowiek dopuścił się wobec współbraci podczas XX wieku, jest przeogromne. Nie ogranicza się ono jednak tylko do fizycznej eksterminacji czy grozy wojny. Największym ciosem dla ludzkości było upodlenie, moralna degrengolada i odczłowieczanie bliźniego. Zlagrowanie, chociaż prowadziło ostatecznie do stania się katem wobec słabszych, czyniło również ofiarą. System przewidywał bowiem upodlenie, cofnięcie do zwierzęcych odruchów i atawistycznej agresji wobec innych. Niczym dla architekta z epilogu "Innego świata", odbierał zdolność lotu moralnego. Czynił ludzi ptakami o przetrąconych skrzydłach.
Aktualizacja: 2022-08-11 20:24:00.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.