Głównym bohaterem i narratorem jest Tadek. Jego postać spaja wszystkie opowiadania Tadeusza Borowskiego. Posiada cechy wspólne z autorem, ale nie można go z nim utożsamiać. Borowski opierał się na swoich doświadczeniach, jednak opowiadania nie są jego autobiografią. Tadek jest poetą, przed trafieniem do obozu Birkenau studiował na tajnym Uniwersytecie Warszawskim i pracował w firmie budowlanej. Ma narzeczoną Marię, która w wyniku łapanki trafiła do obozu koncentracyjnego.
W opowiadaniu „Proszę państwa do gazu”, Tadek przebywa w obozie Birkenau. Jako Polak, znajduje się na uprzywilejowanej pozycji, ponieważ dostaje paczki z żywnością z domu. Tęskni za rodziną, ale jest silny i zdeterminowany, aby przeżyć obóz. Dzień, w którym dociera transport Sosnowiec-Będzin staje się dla bohatera bardzo trudny. Zostaje wybrany do pracy na rampie, podczas rozładowywania transportu. Musi segregować ludzi, odbierać nowo przybyłym ich bagaże, a na koniec sprzątać wagony, w których znajdują się nie tylko rzeczy osobiste, ale też martwe ciała. Wcześniej Tadek postrzegał pracę członków Kanady jako możliwość łatwego zdobycia przydatnych w obozie przedmiotów. Dopiero tego dnia zdaje sobie sprawę, jak wyniszczające jest to zajęcie. Bohater nie może poradzić sobie z sytuacją, w której się znalazł. Szybko robi mu się słabo, najchętniej uciekłby z powrotem do baraku.
Ma też wątpliwości natury moralnej, ponieważ nie potrafi współczuć ludziom przywiezionym do obozu, mimo że duża część z nich idzie prosto do komory gazowej. Czuje do nich obrzydzenie i nienawiść, ponieważ to przez nich musi wykonywać tę pracę. Tadek nabiera wątpliwości, czy jest dobrym człowiekiem. Jego postawa ukazuje, jak obóz wpływa na ludzką psychikę. Bohater nie czuje nienawiści do SS-manów, ale do niewinnych ofiar, w dramatycznych warunkach przywiezionych do obozu. Tadek, który wydaje się silnym, wytrzymałym mężczyzną, przechodzi załamanie. Odsuwa się od rampy, mimo uderzeń SS-manów, pilnujących pracujących więźniów. Bohater wymiotuje, martwe ciała go przerażają.
Mogłoby się wydawać, że w obozie przyzwyczaił się do śmierci, a jednak nie jest w stanie znieść otaczających go wydarzeń. Dopiero w tym momencie zaczyna rozumieć, jak wygląda praca jego kolegi Henriego, stałego członka Kanady, którego prosił o nowe buty i inne przydatne przedmioty. Można jednak domyślać się, że z czasem Tadek przyzwyczaiłby się do rozładowywania wagonów. Zdobywa się na obojętność, a nawet czarny humor. Porównuje wynoszone z wagonów martwe niemowlęta do kurczaków. Przejmuje podejście członków Kanady, dla których ta praca jest codziennością, a wręcz sposobem na przetrwanie w obozie. Tadek nie potrafi całkowicie wyzbyć się wyrzutów sumienia i ludzkich odruchów. Z drugiej strony, w pewnym stopniu stał się człowiekiem zlagrowanym, który na pierwszym miejscu stawia własne przetrwanie. Trudno jednak oceniać go negatywnie, ponieważ znalazł się w nieludzkich okolicznościach. W warunkach obozowych, pierwotny instynkt przetrwania ponownie zaczyna odgrywać ważną rolę w życiu człowieka.
Jednym z kolegów Tadka jest Henri. Mężczyzna pochodzi z Francji, tęskni za dobrym winem, przywożonym ze Strasburga. Jest tęgi i silny, podobnie jak Tadek, zajmuje wysoką pozycję w obozowej hierarchii. Należy do członków Kanady, grupy więźniów zajmującej się rozładunkiem wagonów. To właśnie z nim główny bohater idzie do pracy na rampę. Henri jest bardziej odporny psychicznie od Tadka, być może wynika to z przyzwyczajenia do rozładowywania transportów. Przyznaje, że widział już milion przywiezionych do obozu osób.
Trudne były dla niego transporty z Paryża, ponieważ spotykał znajomych. Do samego końca nie mówił im prawdy o ich dalszym losie, co było jedynym przejawem litości w obozowej rzeczywistości. Henri na pierwszym miejscu stawia przetrwanie i komfortowe, jak na warunki Birkenau, życie. Chętnie idzie na rampę, nie myśli o dramatach, które tam zobaczy, ale o rzeczach, które zdobędzie. Jest zachłanny, ale też dzieli się z kolegami tym, co zdobędzie. Dostrzega, że Tadek nie radzi sobie na rampie, ale nie podziela jego odczuć. Henri chętnie wybiera się, aby rozładować następny transport i przynieść głównemu bohaterowi obiecane buty. Wydaje się nie mieć rozterek moralnych, dopóki zapewnia sobie dobre życie w obozie. Perspektywa zysku pozwala mu zachować zimną krew.
Tadek spędza czas również z marsylczykiem, którego imienia nie zna. Nazywa go Cosway, ponieważ przypomina mu postać z miniatur angielskiego malarza Richarda Coswaya. Jest otyły, Tadek stwierdza, że ma „uduchowioną twarz”. Udaje się na rampę, razem z głównym bohaterem i Henrim. Nie ma wyrzutów sumienia, do pracy rusza z entuzjazmem. Nie przejmuje się losem ofiar, ale myśli o własnych korzyściach. Gdy przez dłuższy czas transporty nie nadjeżdżają jest niezadowolony. Jest obcokrajowcem, nie dostaje paczek z domu, więc uważa, że obóz żyje z rzeczy, przywiezionych przez nowo przybyłych. Obawia się, że gdy transporty przestaną docierać, w Birkenau nie będzie co jeść. Jest człowiekiem zlagrowanym, nastawionym na przetrwanie za wszelką cenę. Również znajduje się wysoko w obozowej hierarchii. Jest komunistą i rentierem. W lekceważący sposób wypowiada się na temat religii, nazywając ją „opium dla narodu”. Z wyższością odnosi się też do pozostałych więźniów, uważa że on najlepiej rozumie obozową rzeczywistość.
Na rampie pracuje również Rosjanin Andrej, marynarz z Sewastopola. Agresywnie odnosi się do kobiety, która wyrzeka się własnego dziecka, aby nie trafić do komory gazowej. Wulgarnie się do niej odzywa, uderza, a następnie brutalnie wrzuca samochód, razem z dzieckiem. Jego zachowanie spotyka się z aprobatą SS-mana. Podczas pracy pije alkohol. Prawdopodobnie pozwala mu zobojętnieć i nabrać odwagi.
Bohaterem zbiorowym są SS-mani, którzy pilnują porządku na rampie. Kontrolują członków Kanady, ale przede wszystkim panują nad wysiadającym z wagonów tłumem. W brutalny i bezwzględny sposób egzekwują posłuszeństwo. Zachowują zimną krew, prowadzą skrupulatne zapiski i dokładnie liczą nowo przybyłych. Decydują o życiu i śmierci, dzieląc przywiezionych na dwie grupy. Jedna z nich trafia prosto do komory gazowej, a druga ma szansę żyć, pracując w obozie. W mniej poważnych przypadkach, SS-mani biją więźniów trzciną. Gdy spotykają się z nieposłuszeństwem i uporem, kopią ofiary lub sięgają po rewolwer. Autor ukazuje też ludzką twarz niemieckich oficerów. Gromadzą się kantynie, gdzie piją wodę lub wino, rozmawiają o swoich rodzinach i pokazują sobie nawzajem zdjęcia bliskich. Więźniów nie traktują jednak jak ludzi.
Ludzie przywiezieni w transporcie również są bohaterem zbiorowym. Są zmuszeni podróżować w nieludzkich warunkach, ściśnięci w wagonach towarowych. Brakuje im powietrza i wody, o które błagają zgromadzonych na rampie więźniów. Część z nich zdaje sobie sprawę, że czeka ich śmierć, ale niektórzy są nieświadomi swojej przyszłości. Ludzie wpadają w panikę, co denerwuje SS-manów, starających się zaprowadzić porządek za wszelką cenę. Obraz matek, wyrzekających się własnych dzieci, pokazuje do czego zdolny jest człowiek, gdy walczy o życie. Niektórzy są jednak w stanie zachować człowieczeństwo w dramatycznych okolicznościach. Starsza kobieta dobrowolnie odbiera od Tadka niemowlęta, do których nie przyznają się ich matki. Z tłumu wyróżnia się też młoda dziewczyna, która sama decyduje o swoim losie, wsiadając na ciężarówkę, wiozącą ludzi do komór gazowych. Upodlenie przeraża ją bardziej, niż śmierć.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.