A liczyło się pieniążki? – Liczyło.
Rachuneczki się pisało? – Pisało.
Za coś kupił, o panie, moją miłość?
Za mą własną, o pani, – czyż to mało?
Szedł handelek na monetki, na serduszka,
znakomicie prosperował interesik
(zatarł ręce pan Bóg, chytry staruszek,
szyldzik sobie – modre niebo – zawiesił –
wytrysnęły żarówkami ostro gwiazdy,
błyskotkami, wybłyskami świetlnych reklam)
tęsknotami się płaciło za odjazdy,
a za spełnienie cud – bilonem długich czekań
Zaręczało się wierność? – Zaręczało.
(nie splajtuje przysięga i weksel)
a w jaśminach od tęsknoty się mdlało
(: nikt nie czyta ogłoszenia za tekstem)
Bardzo mętny był interes dusz z zaświatem,
gdy odurzał zmysły przepych letnich wystaw;
zachęcało lato klombem jak plakatem:
„korzyść z kupna szczęścia w czerwcu – oczywista”
Kupię sobie – dla ciebie – zachwyt jasny,
kupię tobie – dla siebie – słowa dzwony:
tylko życie mam w tym życiu na własność,
chyba wolno mi je szczodrze roztrwonić!
6 kwietnia 1934