O ty grzędo wyschła jak suka
jak psia suka o głodnych trzewiach,
co ci każe gzić się
nie karmiąc
w jałowości bezwstydnej dziewic? –
przez łodygi
jak przez kichy
nie przewalisz się słodkim miąższem –
na spalone jęzory liści
orzeźwieniem tłustym nie zdążysz –
na wydróż nam
rzucono dzień
pomiędzy noce
(„o ziarno ziarn
kłączami strzel
i bądź owocem!”)
nie tworzysz nic
nie zmieniasz nic
i nic nie rodzisz,
o ziarno ziarn,
o pusty dniu,
co bywasz co dzień –
jakże bardzo,
jakże bardzo się krocę,
jak się silę i jakże nie umiem –
(w sieć rybacką określeń i ocen
nie zapędzisz połowu rozumem)
jakże z sobą powielona się zmagam,
aby ulec,
aby poddać się znowu
i jak wracam,
bez prawdy powracam
z tych jałowych jak piasek połowów –
Nas, – co z siebie jak z sakw,
nie rzucim garściami nowin,
piętnował suchy chrzest
imieniem pustym jak zbędność –
: jeden nas zbratał grzech
dniu, dniu roztrwoniony –
jeden nas złączył błąd
wyschła jak sypkość grzędo. –
5 czerwca 1934