O kobieto szerokobiodra, lśniącobiodra jak mandolina,
dom twój z domem ukochanego sprawia gody i zaślubiny –
tyś obrała sobie jednego i on sobie ten jeden obrał:
przez oszklenie oczu i okien murołomem wdziera się obraz,
– dzień przelewa w połów twych tęsknot swoją jasność i swoją boskość
a w flakony smutnych kominów sączy nieba wodę kolońską,
ale nocą nie będzie przekleństw, w których mogłabyś raz nie zginąć,
wniebowzięty poddaszem dom wziemięwstąpił jak ty suteryną –
Zaślubiony mu będzie tamten jak Bogusław swej Bogumile:
przyjdzie miły w kamiennym śnie, żelbetonem przyjdzie do miłej,
pasożytem kiełkują anteny jak jemioły białe na dębach,
nie obwieści żadna za dach, dokąd poszedł nocny łazęga
naści tajna oglądana sprawa: cud ich dwojga i więcej niczyj
(tajemnicę głęboko skryj i najczujniej zamysłem przyczaj)
naści trwogę twoją i lęk – domów gody i zaślubiny,
o kobieto szerokobiodra, lśniącobiodra jak mandolina –
22 kwietnia 1934