Bojaźń księżycowa

Nie idź ściętą krawędzią sześcianów
i gzymsami ty ku mnie nie krocz; –
(dom jak narośl poziom przełamał
i w pion juździ cię geometrią)
igły anten nie wszyją cię w niebo
a kominy nie spiętrzą się wieżą –
– – marzeniami w srebroś się wgrzebał
i kocie okoś się wytęsknił i w księżyc.
Czemuś wybrał sobie ten rekord
majaczącą kochać ułudę?
kroczysz w górę ciału na przekór
jak kobiety senne do źródeł –
łysku słońca we dnieś nie dostrzegł
więc do tarczy mej odbić się przyszedł.
Czemuś wybrał sobie tę rozpacz
iść ku temu, czegoś się wyrzekł?
Jestem krągłym, fryzjerskim lustrem
odrzuconym jak zdobycz błyskom –
jakże ciebie mam teraz ustrzec
przed obłędnym mózg rozpryskiem? – –
Dom jak narośl poziom przełamał
i w pion juździ cię geometrią;
nie idź ściętą krawędzią szcześcianów
i gzymsami wąskimi nie krocz – –

10 maja 1934

Czytaj dalej: Na zdarzenie z życia prywatnego - Zuzanna Ginczanka