Nie policzysz, nie doliczysz, nie wyliczysz:
ocyganień,
szacherek
i zdrad –
na spotkanie
szachrajstwom
ślicznym
o porankach wychodzisz rad –
austriackim,
miłosnym gadaniom
na witanie
wybiegasz
w snach;
w zapewnieniu anielskim jak anioł
na własne oczy
sypiesz
oszustw
piach –
Chcesz przed sobą zasłonić niezmierność:
wszystkich szachjrastw
wykrętów
i kłamstw
i hodujesz w doniczkach chwil
wierność
rozełganą i wątłą
jak chwast. –
Kołują
krążą
zdania –
nawrotnym,
omdladłym,
rondem:
jest tylko jedna wierność,
której od ciebie
nie żądam,
jest tylko jedna
stałość –
jedna rzetelność
i pewność
i tylko jedna
miłość
w wieczność się wdzierga jak drewno. –
Kołują
krążą
zdania
po prawd
dalekich
łazęgach:
siebie kocham
„na zawsze”;
„na wieki”
kocham.
Przysięgam!
– Jestem sobie najlepsza w zaślepień czułych obłokach –
przyglądam się sobie miłośnie
w źrenicach
wszystkich
kochań –
Plączę się
drganiem
miłość w sieci ze słów pojmana:
niezmiennie
kocham siebie
i jestem przez siebie kochana –
czyż mam się jeszcze zmierzyć
w wierności
ku sobie
z tobą?
zostanę sobie:
„jedyna” –
zostanę sobie:
„do grobu”.
14 lutego 1934