Sonet 33

Autor:
Tłumaczenie: Jan Kasprowicz

Niejednom rano widział, przewspaniale
Królewskiem okiem szczyty gór pieszczące,
I jak złociło rzek pobladłe fale,
Jakie składało całunki na łące.
Potem — tak było — najniższy z obłoków
Twarz jego boską nędznym okrył płatem
I, zawstydzone, przyśpieszało kroków
Ku zachodowi, żegnając się z światem.
Tak też i moje słońce w wczesne rano
Blask swój cudowny na mej skroni kładło,
Lecz tylko jedną godzinę mi dano,
By nie spędziło go chmury widziadło.
Ja nie złorzeczę: gasną niebios słońca,
Miałażby słońce ziemskie trwać bez końca?

Sonnet XXXIII

Full many a glorious morning have I seen
Flatter the mountain tops with sovereign eye,
Kissing with golden face the meadows green,
Gilding pale streams with heavenly alchemy;
Anon permit the basest clouds to ride
With ugly rack on his celestial face,
And from the forlorn world his visage hide,
Stealing unseen to west with this disgrace:
Even so my sun one early morn did shine,
With all triumphant splendour on my brow;
But out, alack, he was but one hour mine,
The region cloud hath mask'd him from me now.
Yet him for this my love no whit disdaineth;
Suns of the world may stain when heaven's sun staineth.

Czytaj dalej: Sonet 116 - William Szekspir