Dla mnie, mój miły druhu, ciągleś młody,
Tak samo piękny, jak gdym twoje oczy
Ujrzał raz pierwszy. Trzech już zim zawody
Wygnały z lasów blask trzech lat uroczy.
Wraz z biegiem czasu, widziałem trzy wiosny,
Jak się zmieniały w żółtość trzech jesieni.
W żarach lipcowych spłonął maj radosny,
Ty, ongi świeży, wciąż pełny-ś zieleni.
A jednak piękność cicho naprzod sunie,
Jak ta wskazówka na zegarze. Zda się,
Że w niewzruszonej ciągle stoisz łunie,
Lecz ach! me oko myli się!... O czasie,
Co masz się zjawić, słuchaj: zanim w gości
Przyszedłeś do nas, umarł maj piękności.
Sonnet CIV
To me, fair friend, you never can be old,
For as you were when first your eye I ey'd,
Such seems your beauty still. Three winters cold,
Have from the forests shook three summers' pride,
Three beauteous springs to yellow autumn turned,
In process of the seasons have I seen,
Three April perfumes in three hot Junes burned,
Since first I saw you fresh, which yet are green.
Ah! yet doth beauty like a dial-hand,
Steal from his figure, and no pace perceived;
So your sweet hue, which methinks still doth stand,
Hath motion, and mine eye may be deceived:
For fear of which, hear this thou age unbred:
Ere you were born was beauty's summer dead.