Bez echa

Kiedy się w tłumie otrę o nędzarza,
Go błędnym wzrokiem bogaczów przeraża,
Bo w nim czytają i skargę, i groźbę,
Kiedy usłyszę zająkliwą prośbę,
Razem ze źrenic piorunowym błyskiem
Rzuconą miastu, co płynie mrowiskiem,
Senne, jak lwica, ludzkiej krwi opita;
Kiedy mi w mroku nad uchem zazgrzyta:
„Jeść", i stłumione mię jęki dobiega —
Boga ja wówczas pytam się: „Dlaczego?..."
A to pytanie, strzeliwszy jak raca,
Od gwiazd odbite na ziemię powraca
I drogę sobie torując wśród ludzi,
Opilców trzeźwi, rozkosznisiów budzi
I wznieca wrzawę, biadania i spory.
Słyszę, jak z mównic poważne doktory
O tym pytaniu gadają uczenie;
I słyszę chciwców gniewliwe warczenie,
Trwożnych o całość swej misy ze strawą;
I słyszę modły szeptane z obawą
Przed Bogiem, który wie o nich — i milczy;
I słyszę wycia, i zgrzyt zębów wilczy,
I krzyk, grożący ludzkości zagładą...
Powstaje wreszcie mędrzec z twarzą bladą,
Każe niesfornym uciszyć się głosom,
Nie grozi ludziom, nie grozi niebiosom,
Lecz oskarżenie rzuca na przyrodę,
Na ogień, ziemię, powietrze i wodę...
Gniewem się wstrząsa świata karmicielka,
Ta, której miłość dla dzieci tak wielka,
Że lichej muszce nie da zginąć marnie
I równie pilnie żywi polną darnie,
Jak i dzikiego na pustyni zwierza;
Gniewem się wstrząsa i w niebo uderza
Głośnym, o słuszność krzyczącym protestem
Lecz głos się żaden nie odzywa: „Jestem!",
Jak Mojżeszowi z ognistego krzaka;
I na świat cały pada cichość taka,
Że słychać, jak wąż pełznie polną miedzą
I jak robaki trupów w grobach jedzą —
Więc mdleją dusze i truchleją serca...
 
 * * * * * * * * *
 
A głód tymczasem nędzarza uśmierca.

Czytaj dalej: Deszczyk - Wiktor Gomulicki