O „Dzienniku Polskim”

Motto: Pisz, pisz Piszczkowski
O potędze żydowskiej,
Za twoim przewodem
Połaczym się z narodem!

Jest dzienników we Lwowie
i czasopism bez liku,
lecz chcę mówić, panowie,
dziś o „Polskim Dzienniku“...

„Dziennik Polski“ dla Polski
zasługuje się walnie,
„Dziennik Polski“ jest polski,
rzekłbym — koniunkturalnie.

„Dziennik Polski“ jest polski,
narodowy, państwowy,
piszczkowski, apostolski,
nieugięty, stahlowy...

Nakład blisko tysięcy
trzech, powiedzmy, dociera,
czytelników mniej więcej
tyleż, chociaż bez zera.

Spiskom wbrew i konszachtom
rżnie o naszych wybrykach,
bo „Sygnały“ są płachtą
na hra=byków z „Dziennika“.

Więc się „Dziennik“ użala —
Moskwę nam wypomina,
że ja ciągłe od Stahła
wolę choćby Stalina.

Bo Stahl, drodzy panowie,
tak się ma do Stalina,
jak się lew, że tak powiem,
ma znów do — lwowianina.

Narodowe grzmią struny
co dzień ze szpalt „Dziennika“,
przeciw mocom komuny
Stahl używa Hrabyka.

Wieczny docent Piszczkowski
wiecznie modli się za nas.
przeciw mocy żydowskiej
zaś używa Freudmana.

I choć nakład nie rośnie,
czas i forsa upływa,
„Dziennik Polski“ radośnie
wciąż używa, używał...

— — — — —

Jakiż morał wynika
z tych wierszyków niewielu?
— U ż y w a j m y „D z i e n n i k a“
d o w ł a ś c i w y c h m u c e l ó w.

Czytaj dalej: Moje polesie - Tadeusz Hollender

Źródło: Sygnały, r. 1936, nr 22.