Bo wam się wszystkim naiwnie zdaje,
że mamy polską Akademię,
a mnie znajomy mówił ajent,
że to nie całkiem jasno z tym jest.
Bo wam się zdaje oczywiście,
że tylko sejm piętnastu panów,
ja wiem, że nimi komuniści
kierują według swego planu.
Pytacie pewnie, kto? — Rzymowski.
O, krwawy starcze, tum cię szukał,
twój wpływ masoński, wpływ żydowski
czuje dziś sztuka i nauka.
A Boy? Nałkowska? Staff? A Kleiner?
A Irzykowski? Socjalista!
A wciąż Huberta brak w ferajnie!
Aha! Więc co? Już oczywista?
Bo jeden Wacław Sieroszewski
nic tu nie sprawi w sposób żaden,
gdy Miriam śpiący i litewski...
Kaden? — Cóż znaczy jeden Kaden.
Za to Rzymowski sprawnie rządzi,
czuje to dzisiaj polska ziemia,
serce stolicy toczy trądzik,
który się zowie — Akademia!
O, znamy akademie wasze
ni cześć Stalina i Hiszpanii,
o, znany dobrze ten zapaszek
„siostrzycy“ Francji, moja pani!
Na pozór nic — nagrody młodych,
Prus, rauty, mowy, posiedzenia,
ale spojrzyjmy, co pod spodem,
nie w salach głównych, lecz w — podziemia!
Tam się drukuje inny „Płomyk",
składają go zecerzy nadzy,
ulotki, druki, tajne tomy —
prawie pod okiem samej władzy.
A władza nie wie! Naturalnie,
o, u nas nie wie się niczego, —
aż kiedyś skończy się fatalnie
ten brak wyczucia państwowego.
Bo, co tu mówić; — w rządzie samym,
(znów od znajomych wiem ajentów)
pewni panowie, pewne panie
otwarcie lgną do elementów.
Już jeśli Ikac piszę o tem,
to coś w tem musi być spewnością,
bo Ikac zawsze wielbi cnotę
i zawsze w walce jest z podłością.
Dlatego radzę — względów nie mieć
dla wodzów, gdy się tępi pionków,
czas zamknąć całą Akademię
i bez wyjątku wszystkich członków!
Źródło: Sygnały, r. 1936, nr 24. Wiersz został unowocześniony.