Patrz, to jest dumne miasto - Warszawa,
więcej niż tysiąc okropnych dni
wlecze się sprawa trudna i krwawa,
a ona walczy, a ona drwi.
I chociaż dzisiaj broczy i krwawi,
z jej krwią pisanych, codziennych kart,
jak płomień pośród burz i błyskawic,
śmieje się co dzień jej dobry żart.
Codziennie krwawo te żarty płaci,
a jednak nie ma nocy, ni dnia,
by żart na szwabskim nie błysł plakacie
na znak, że żyje, walczy i trwa.
Na wszystkich murach co dzień obraża
szkopów, Führera i całą oś
i na latarniach, bramach cmentarza
znów „nur für Deutsche" napisze ktoś.
Wbrew szubienicom, mordom i krzyżom,
wbrew mocy, która podbiła świat,
wielka Warszawo, polski Paryżu,
śmiech na ruinach kwitnie jak kwiat.
Bo ten zwycięży, który się śmieje,
rozpacz to dzisiaj okropny grzech,
dla tych, co zawsze mieli nadzieję,
brzmi twój przekorny, zwycięski śmiech.
Dziś „nur für Deutsche" jutro „für Polen",
zażyjesz jeszcze wolności swej,
jutro zaśpiewasz im carmagnolę,
śmiej się Warszawo, śmiej się nam, śmiej!