Z za szyby wagonu rzeczułka
mroczno-zielona (jak wtedy),
a w niej odbita jaskółka
muska kawałek nieba.
Powracasz w knieje dawne,
w białe, żałobne ulice,
w drżące, nadbrzeżne topole,
wspomnieniem błogiem chory:
szarawo srebrnieją winnice,
rudawo płoną bory.
O, rozrzucone na wiatry
słowa moje pochwalne:
mój Boże! już kwitną astry.