Pamiętasz? Tam, w zajeździe w Brescji,
Nie hotel, szara to gospoda.
Mur tynkowany, jak w powieści,
I księżyc. I szumiąca woda.
A rankiem żołty plac. Na skwerze
Plama zieleni. Placyk suchy.
Pousadzane, jak w operze,
W słońcu dziewuchy i staruchy.
I ten dziedzińczyk wśród różowych
Murów. Krużganki wokół kruche.
Wnęki. Cień rzeźki i laurowy.
I chłodna studnia wśród posuchy.
Przypomnij! Noc nas tam zawiodła,
Gdzie ćmy się ważą przez powietrze
Letnie. Posłuchaj brzęku godła,
Jak dźwięczy, rdzawe, na wietrze!
Rafałowi Malczewskiemu