Na zenicie z żalem świegoce,
Niżej rzewnie odpowiada,
Gałąź rozchwiana, jak Dryada,
Więziona przez widne noce.
Fiołków woń w mchach mokrych durzy,
Jak wargi, rozwartej nagle;
Nad pniami fiołkowe żagle,
Obłoki gorzkiej podróży.
Ach! łąka do spoczynku wzywa,
Na łęgu zabrzękła struna,
Kołysze się obłoczna Luna.
Martwa bogini, szczęśliwa!
Po rosie świta zmierzch obłocznie.
Zmilkło. Wiosna ziemi kona,
Jak srebrne zwłoki Endymiona,
Gdy z lękiem w murawie spocznie.