Droga ciśnie się pod nogi,
Słów pożegnania ostatni, upalny mrok.
Po tym tylko przestrzeń wykruszy,
Zapomni dzień i rok.
Kiedy żałuję istnienia,
Zawsze uśmiechem obliczysz nową radość,
A jutro cienie przydrożne
Milczeniem będą się kłaść.
Słońce zajdzie nad śladem
Wyrytym serdecznie i stale.
Będziesz daleko, pod niebem
Inne gwiazdy rozpalać.
Wiatr mi skinieniem pola
Serce objawi ludzkie,
A teraz, człowiek ucichły,
Żegnam się krótko z Tobą.
Kiedy mi znów rozjaśnisz
Sekundy treścią na wpół,
Doczekam chwili pierwotnej.
Nie wiem, co będę czuł.