słowa ciężkie i męskie na próżno pisałem
barwami i rytmami na próżno kołysałem
wiem że jestem skazany na płomień bezmierny
tak jak brąz ukochany i tak jak czerń wierny
przed ołtarzem obrazów muszę leżeć krzyżem
w zapachu ciężkim świata w locie świateł chyżym
i widzieć jak ekrany palą się i mienią
i widzieć jak rubinem zachodzą przestrzenie
wszystkie prawdy drapieżne tak długo noszone
wszystkie modlitwy szczere przed śmierci obliczem
bóstwu oddam mojemu i już chyba ciszy
nazbyt słodkiej nie przetną zgrzyty ciężkich powiek
podły jestem jezu podły jestem jezu jezu jezu
jak krzyk ptaków czarownych wykwitają nowe
kolory rdzawej bieli jak śpiewy cięciwy
pląsam jak tancerka i podniósłszy głowę
w scenie serc poszarpanych wstrząsam złoto grzywy