Wykołysałam cię we snach,
Jak szczęście, jak pieszczotę,
A gdy się zbudzę, tonę w łzach —
Rozwiały się sny złote.
I cichy smutek pełza tuż,
Spełnione przeznaczenie,
Zwarzyłeś szronem kwiaty róż,
Co kwitły, jak płomienie.
Lecz najdotkliwszy dla mnie cios,
Co spadł na moją duszę:
To ten rozsądku trzeźwy głos,
Że gardzić tobą muszę.
Już nie znam cię, odchodzę w dal,
Nie spotkasz się już ze mną,
Zawiodłam się, ach! jak mi żal...
Odzyskać mnie daremno.
Źródło: Moje pieśni, Maria Paruszewska, 1934.