W pogoni za sercem

W‎ ‎Mandżurii‎ ‎bracia‎ ‎z‎ ‎głodu‎ ‎padają,
I‎ ‎pomór‎ ‎żniwo‎ ‎zbiera‎ ‎dokoła.
Na‎ ‎polach‎ ‎trupy‎ ‎na‎ ‎pastwę‎ ‎leżą,
A‎ ‎słońce‎ ‎martwe‎ ‎przepala‎ ‎czoła.
Tam‎ ‎słowo‎ ‎„litość"‎ ‎całkiem‎ ‎nieznane,
Skarga‎ ‎na‎ ‎ustach‎ ‎zamiera‎ ‎z‎ ‎wolna,
Nie‎ ‎słychać‎ ‎pieśni‎ ‎—‎ ‎bo‎ ‎stąd‎ ‎wygnana,
Tylko‎ ‎do‎ ‎jęku‎ ‎pierś‎ ‎chyba‎ ‎zdolna.
Tam,‎ ‎kończą‎ ‎nasi‎ ‎z‎ ‎dala‎ ‎od‎ ‎kraju,
Dla‎ ‎obcej‎ ‎sprawy‎ ‎—‎ ‎smutni‎ ‎rycerze‎ ‎—
I‎ ‎jeśli‎ ‎padną‎ ‎gdzieś‎ ‎na‎ ‎uboczu,
Mongoł‎ ‎im‎ ‎jeszcze‎ ‎serce‎ ‎zabierze.
Wyrwie‎ ‎je‎ ‎z‎ ‎piersi,‎ ‎jak‎ ‎cenną‎ ‎zdobycz,
Nie‎ ‎zadrży‎ ‎ręka‎ ‎przy‎ ‎tej‎ ‎grabieży,
Sztylet‎ ‎zastygłą‎ ‎krwią‎ ‎się‎ ‎nie‎ ‎zbroczy,
Tylko‎ ‎trup‎ ‎człowiek‎ ‎bez‎ ‎serca‎ ‎leży.
I‎ ‎dalej‎ ‎Mongoł‎ ‎idzie‎ ‎żerować,
Gdzie‎ ‎stado‎ ‎kruków‎ ‎krąży‎ ‎gromadnie,
Nowy‎ ‎talizman‎ ‎ciału‎ ‎wydziera,
I‎ ‎cudzą‎ ‎własność‎ ‎po‎ ‎zgonie‎ ‎kradnie.
I‎ ‎z‎ ‎takim‎ ‎łupem‎ ‎zwycięzcą‎ ‎wraca,
Zasusza‎ ‎serce‎ ‎wśród‎ ‎relikwiarza,
Bo‎ ‎wierzy‎ ‎w‎ ‎przesąd,‎ ‎że‎ ‎ono‎ ‎szczęście
Wniesie‎ ‎do‎ ‎jego‎ ‎domu‎ ‎—‎ ‎cmentarza!
I‎ ‎tak‎ ‎za‎ ‎sercem‎ ‎w‎ ‎wiecznej‎ ‎pogoni,
Bezduszna‎ ‎zgraja‎ ‎szczątki‎ ‎roznosi,
Serce‎ ‎za‎ ‎życia‎ ‎—‎ ‎nieszczęściem‎ ‎bywa...
Gdy‎ ‎bić‎ ‎przestanie‎ ‎—‎ ‎szczęście‎ ‎przynosi.

Opublikowano w: Łzy-perły

Czytaj dalej: W noc wigilijną - Maria Paruszewska

Źródło: Łzy-perły, Maria Paruszewska, 1910.