Wokół potężnego dębu;
Piął się bluszcz liściaty
I ozdabiał mu konary,
W swe zielone szaty.
Dąb ku górze wzniósł ramiona,
W koło podziwiany —
Bluszcz mu pieścił korę twardą
I rósł zapomniany,
A gałązki swe miłośnie
Rozpinał po drzewie,
By osłonić je przed burzą,
Kochać — choć nikt nie wie!
Lecz król lasu nie pomyślał —
O bluszczu — sierocie,
Nigdy nie popieścił czule,
Zostawił tęsknocie.
Więdły, bladły bujne liście,
Życie zań dawały,
I na rozwój króla królów,
Z rozkoszą patrzały. —
Raz nadeszła zima sroga,
Bluszcz padł jej ofiarą,
Mróz mu podciął życia nitkę,
Śmierci kosą szarą.
Zeschłe liście się rozwiały,
Jak chmury nad rzeką —
Wiatr je rozniósł po równinie —
Daleko... daleko...
. . . . . . . . . . . . .
Dębem: geniusz — wzięcie - sława
Bluszczem: sny, marzenia -
Czasem się urzeczywistnią,
Częściej — mróz je ścina...
Opublikowano w: Łzy-perły
Źródło: Łzy-perły, Maria Paruszewska, 1910.