Co wieczór Wenus nad tym wzgórkiem błyska
i muska kwiaty,
w których się kochał śpiewający biskup,
tłumacz Lukiana z Samosaty;
obok tarnina wróblom na uciechę,
w tarninie chmury białe -
i mówią chmury. "On w kraj spadał śmiechem
jak Zeus złotym deszczem w Danae;
ale mu wlazła śmierć w wesołe oczy,
zielone jak ta mogiła,
to nic, nie cały umarł; zaraz w nocy
Wenus się nad nim zapaliła,
wdzięcznie okrągła. Swymi promieniami
grób srebrzy po wieki wieków.
A to są cienie: To grożą pięściami
upiory urażonych mnichów".