Pożegnanie (Do ***)

Dziesięć lat temu, gdyś w obce strony
Z rodzinnej odjeżdżał ziemi,
Jam w niej pozostał – i rozżalony
Łzami cię żegnał rzewnemi. –

Dziś los niezgojne cierpienia budzi,
Smutną odnawia godzinę;
Ja pośród obcych zostaję ludzi,
Ty w polską wracasz krainę!

Los dręczy srogo przyjaciół dusze
I naszą rozdziela drogę,
Ja wiecznie tylko żegnać cię muszę,
Nigdy powitać nie mogę!

Wiecznie nad nami niebo się chmurzy,
Wieczne nam grożą powodzie:
I kiedyż wreszcie pośród tych burzy
Nasze spotkają się łodzie?

Wszakże w tęż samą wskazuje stronę
Wierna serc naszych busola:
Lecz żagle zdarte – morze wzburzone,
Silniejsze niż majtków wola!

Los nielitosny, fatum bez duszy
Ćmi błysk nadziei zwodniczy,
Ni go błagania, ni płacz nie wzruszy:
Pijmy więc czarę goryczy!

Ty wracaj witać błonia rodzinne,
Miejsca, gdzieśmy razem żyli,
Kędy nam przeszły lata dziecinne,
Gdzieśmy o szczęściu marzyli.

Ja w obcej ziemi ostać zmuszony,
O chmurnym pamiętam niebie:
Myśl moja często lata w te strony,
A więc nawiedzi i ciebie!

Szczęśliwszyś! wkrótce w chwilę godową
Znajome obaczysz twarze:
Każdy cię polską powita mową,
Ja w obcym tęsknię obszarze!

Długim rozdziałem Bóg nam zagraża,
Więc błagaj go duszą całą,
By śród rodzinnych grobów cmentarza
I dla mnie miejsce ostało!

Aix, 1836

Czytaj dalej: Zima - Konstanty Gaszyński