Oświadczyny

Sroczka skrzeczy na płocie, turkot grzmi na moście,
Pewno jadą do dworu nieznajomi goście.
Strój się, panno dostojna rumianej urody,
Bo na czele orszaku jedzie panicz młody.
Jedzie panicz dorodny z modrymi oczyma,
Szabla błyszczy u boku, w ręku cugle trzyma,
Bo jakby żywe srebro – pod nim konik wrony,
Krzesząc ogień podkową skacze zapieniony.
I jechał młody panicz – a za nim gromadą
Postrojeni panowie ku dworowi jadą,
Jadą drogą w zielone lipy wysadzaną,
Aż wreście na podwórcu przede dworem staną,
Lecz choć sroczka skrzeczała, turkot grzmiał na moście,
Nie byli to we dworze nieznajomi goście;
Bo pan z panią, co z dawna przed gankiem czekali,
Chętnym sercem przybyłych w swym domu witali,
A kiedy się do panny przybliżył młodzieniec,
Obojgu lice kraśny przystroił rumieniec.
I zaledwie że cztery minęło niedziele,
Odbył się ślub w parafii, we dworze wesele!

Czytaj dalej: Zima - Konstanty Gaszyński