Flecista

Autor:

Był piegowaty mały flecista
W wielkiej stołecznej orkiestrze,
Grzmiące melodje targały przestrzeń,
A on w swój flecik świstał.

Oczki kaprawe błogo przymykał
I mdlał w łkającym spazmie.
Burzą huczała groźna muzyka
W szalonym entuzjazmie.

Grał piegowaty mały flecista
Dla pani w czwartym rzędzie.
Była to pani modro-złocista,
Jak mgława dal w Legendzie.

I dął płucami i piszczał o tem,
Że płacze nocą i tęskni!
Niech jej opowie straszną tęsknotę
Ten pisk, ten pisk zwycięski!

Niech ona wstanie i świętą dłonią
Z ust pocałunek mu prześle!
— Patrzcie — powstaje, staje na krześle
Flecista nad symfonją!

— Patrzcie — on krzyczy i bije w szale
Pięściami w natchnionym gniewie,
Że jego fletu nie słychać wcale,
że ona o niczym nie wie!

I jeszcze ryczą trąby, puzony,
Wiole zanoszą się szlochem,
A już do rzędów zamęt skłębiony
Runął spiętrzonym połochem!

Czytaj dalej: Do prostego człowieka - Julian Tuwim

Źródło: Wierszy tom czwarty, Julian Tuwim, 1923. Pierwodruk: Skamander, r. 1920, nr 1.