Mistyka finansów

Autor:

Osoby: Goldberg i Rapaport.
Goldberg Dzień dobry panu, panie Rapaport.
Rapaport Jak ja pana widzę u siebie, to już o "dzień dobry " nie może być mowy.
(wyłącza gramofon)
Goldberg Kiedy ja pana rozumiem...
Rapaport Ale jak pan tu jest, to siadaj pan. Jak pan tu wszedł? Służąca nie powiedziała panu, że mnie nie ma w domu?
Goldberg Powiedziała. Moja służąca też czasem mówi, że mnie nie ma, jak jestem.
Rapaport Patrz pan, jak ta służba nauczyła się kłamać?
Goldberg A jak byś pan nie był w domu, to ona by przecież też powiedziała, że pana nie ma, co za różnica?!
Rapaport Swoją drogą!...
Goldberg Panie Rapaport, pan mnie oddaje pieniądze czy nie?
Rapaport Wiele jestem panu winien?
Goldberg Osiemset.
Rapaport Ładna sumka.
Goldberg W razie pan oddaje to ładna, nawet bardzo ładna. W razie mnie nie oddaje — nie jest taka ładna. Otóż ja się pana zapytowywuję jeden z ostatnich razów: czy pan mnie oddaje moje osiemset złotych?
Rapaport Naturalnie, że oddaję.
Goldberg Czy pan mi nie może odpowiedzieć po ludzku?
Rapaport Przecież mówię panu od pół roku, że nie mam pieniędzy.
Goldberg To co ja mam robić?
Rapaport Upominać się!
Goldberg Co mi to pomoże?
Rapaport Nic!
Goldberg Szanowny panie Rapaport. Przecież pan rozumie, że osiemset złotych to nie jest suma, której można nie oddać. Można nie oddać dziesięć złotych. Jak się jest bardzo wielki łobuz, to można nie oddać dwudziestu złotych, ale od stu złotych w górę każdy dług się robi honorowy. Pan to rozumie, przecież pan jest kupiec.
Rapaport Panie Goldberg szanowny, ja mam inny pogląd na tę sprawę. Dla mnie osiemset złotych to jest właśnie suma, której nie można oddać. Oddać można dziesięć złotych. Jak się jest bardzo lekkomyślnym, to można oddać dwadzieścia złotych. Ale od stu złotych w górę to każdy dług staje się fikcyjny! Pan to wie! Przecież pan jest kupiec.
Goldberg Słodki panie Rapaport, więc ja się pana pytam, co ja mam robić?
Rapaport To ja się pana zapytam co innego, ale pan mi daje słowo honoru, że pan mnie odpowie całą prawdę!
Goldberg Oficerskie słowo honoru.
Rapaport Ja wolę kupieckie.
Goldberg Niech będzie kupieckie.
Rapaport Otóż pan przychodzi do mnie, że bym panu oddał osiemset złotych. Dajmy na to ja wstaję, podchodzę do kasy i... powiedzmy, wyciągam osiemset złotych i, przypuśćmy, panu je daję. To co by pan o mnie pomyślał?
Goldberg Ech!... panie Rapaport!
Rapaport Kotuchna! Słowo pan dałeś! Pomyślałbyś pan, że jestem a myszygene kopf?
Goldberg No, zaraz a myszygene!...
Rapaport Pomyślałbyś pan tak? Tak czy nie!
Goldberg Tak!...
Rapaport Dziękuję panu!
Goldberg Złocisty panie Rapaport. Teoretycznie pan jest kryty, ale w praktyce pan nie masz racji. Pan mnie musi oddać!
Rapaport Dla samego oddania?
Goldberg Nie! Ja jestem winien Gutmanowi osiemset złotych!
Rapaport Gutman może poczekać!
Goldberg Gutman nie może poczekać, bo jego dusi Rajtman.
Rapaport Rajtman też zaczeka.
Goldberg Rajtman absolutnie nie zaczeka bo on jest winien Maliniakowi.
Rapaport Maliniak też może poczekać. Chociaż nie, Maliniak nie może czekać.
Goldberg Dlaczego?
Rapaport Bo on jest winien mnie, a ja nie mogę czekać.
Goldberg Pan nie może czekać?
Rapaport Bo przecież pan chce, żebym panu oddał osiemset złotych, a ja ich nie mam. Bo ja pożyczyłem Maliniakowi, Maliniak — Rajtmanowi, Rajtman — Gutmanowi, Gutman pożyczył panu, a pan mnie, nikt ich nie wydał, bo każdy drugiemu pożyczył i nikt ich nie ma. To ja się pana pytam, gdzie się podziały te osiemset złotych?
Goldberg A czy ja wiem?!
Rapaport O, widzi pan, to jest ta mistyka finansów. I stąd się wziął ten cały kryzys ogólnoświatowy!
Goldberg Nie rozumiem.
Rapaport Ja panu wytłumaczę. Ameryka pożyczyła Anglii, Anglia — Niemcom, Niemcy pożyczyli do Włoch, Włochy pożyczyli Szwajcarii, Szwajcaria pożyczyła Francji, Francja pożyczyła Anglii, a Anglia pożyczyła Ameryce!
Goldberg To kto ma te pieniądze?
Rapaport Teoretycznie wychodzi, że myśmy powinni mieć te pieniądze.
Goldberg Co myśmy?
Rapaport Bo myśmy nikomu nie pożyczyli i nam nikt nie pożyczył. Sytuacja jest bez wyjścia!
Goldberg Ja mam jedno wyjście.
Rapaport Jakie?
Goldberg Przez drzwi, do domu!
Rapaport Widzisz pan, panie Goldberg. Nareszcie dorósł pan do sytuacji. Przyjdź pan kiedyś znowu się upomnieć — porozmawiamy.
Goldberg Najlepiej nie zastać pana w domu.
Rapaport Niech pan się nie obawia. Jak tylko będę miał pierwsze pieniądze, to zaraz pana zawiadomię przez służbę, że mnie nie ma w domu. Nie do zobaczenia się z panem, pa!
Goldberg Pa.
Rapaport Pa! Paszoł won!

Czytaj dalej: Do prostego człowieka - Julian Tuwim