Wiosna pensjonarek

Halinie Przewóskiej

Gdy pod fartuszkiem piersi znienacka wyrosną,
a w nich coś pukać zacznie jak dziwny zegarek —
gdy przestało darzyć naiwną miłością
nauczycielki: pannę Felicję i Klarę —

gdy maj szesnasty w życiu zapachnie jaśminem,
a dzieciństwo dogada jak świecy ogarek,
wtedy — jak cud największy — znagła się zaczyna
jedyna i pamiętna wiosna pensjonarek.

Na ciężkim drzewie serca już rosną owoce
słów najsłodszych upojnych jak czerwone wino — —
Miłość jeszcze nie przyszła — choć w gorące noce
zagląda w sny błękitne twarzą Valentina.

Jeszcze trzeba się pytać nieba, gwiazd i wiatru,
gdzie jej czekać, którędy na spotkanie wybiec?
— A może nią jest właśnie ten aktor z teatru,
co ma głos, brzmiący słodziej niż melodia skrzypiec?

— A może ten marynarz wysmukły i śniady,
którego co dzień można koło Wilczej spotkać?
— Albo pan w meloniku, jak hrabia z ballady
o oczach Cherubina i ustach Pierrota?

W małych sercach fantazja dziwne plecie bajki,
w bohaterów z powieści przechodniów zamienia — —
Wieczorem na przechadzkę idą pensjonarki
w tajemniczy tłum wędką zarzucać spojrzenia.

Już miasto zaczarował blask latarni mglisty —
świetlna reklama kina ciemności rozdarła:
pójdą na fotografie popatrzeć artystów
i zachwyt ciepłą falą podpłynie do gardła…

Potem na Mazowiecka pośpieszą ciekawe,
zajrzą w okna cukierni — zdziwią się jak dzieci —
bo oto przy stolikach piją czarną kawę
jak najzwyklejsi ludzie — prawdziwi poeci!

Potem pójdą w Aleje pod drzewami marzyć,
w zbożnym skupieniu słuchać ptasich rozhoworów…
I tutaj je dogoni zgubiony towarzysz,
— bezdomny smutek pustych, dziewczęcych wieczorów…

W parnym powietrzu mglistym srebrem się rozsnuje,
ciepłym, majowym deszczem cichutko zapłacze — —
Zdziwią się same sobie — i nagle poczują,
że późno i że trzeba już do domu wracać.

Szybkim krokiem przebiegną przez podwórze mokre,
jakby jakąś tęsknotą gnane bezimienną…
— Potem na górze długo przy otwartym oknie
oczami łez pełnymi będą patrzeć w ciemność.


* rozhowor – gawęda, rozmowa

Opublikowano w: Zamknięty pokój

Czytaj dalej: Jesień w ogrodzie - Henryka Wanda Łazowertówna

Źródło: Zamknięty pokój, Henryka Wanda Łazowertówna, 1930. Wiersz został unowocześniony.