A gdy wpłynę w dobrotliwą ciemność
znajomemi, prostemi ścieżkami,
księżyc wyjdzie przywitać się ze mną
tak jak kiedyś — jak wtedy — z nami...
Pewnie będzie bardzo zdziwiony,
gdy mnie tutaj samą zobaczy —
będzie pytać niespokojny, strwożony,
co ta cicha samotność znaczy?
I niziutko, bliziutko się stoczy,
i nachyli ku mnie jasną głowę,
a ja tylko popatrzę mu w oczy,
jak wiernemu, domyślnemu druhowi — —
Ach, odgadnie, co się stało z nami,
(— choć mu nawet nie powiem i słowa —)
i zapłacze srebrnemi łzami,
i za góry zasmucony się schowa...
Źródło: Imiona świata, Henryka Wanda Łazowertówna, 1934.