Śliskiego liścia miękki miąższ
rozcieram w palcach, rozgniatam —
krwi moja z krwią liścianą krąż —
z jednego tryskamy świata.
Bo choć mam słodycz złotych słów —
ty liściu lśniące szelesty —
obaj wołamy mową mów:
Jestem.
Wsysamy szorstki słońca żar —
dwa liście żarłoczne chciwe —
chłoniemy chłodnych wiatru warg
muskania śpiewne pieściwe.
Pijemy deszczu srebrny mrok,
tupot kroplisty i taniec —
serce uderza jak kropel krok —
deszcz drży jak serca granic.
Bo choć mam słodycz złotych słów
ty liściu lśniące szelesty —
obaj wołamy mową mów:
Jestem.
Źródło: Anioł nieznany, Henryk Balk, 1932.