Dzień zamyka, noc otwiera na oścież
drzwi nieproszonym gościom
proszą o grosze,
o chleb: zeschłe kromki nieba
tłumaczą, że wczoraj
inaczej
że słońce smagły parobek
orało im błękit: pole zasobne
że gwiazdy: dziewki
szumiały
śpiewem, sierpami
nad kłosianym łanem
że za żółtym żywicznym stołem
nad miską sytych wieczorów
nad spękaną korą rąk
nad gęstym miodem słów
siedziały siermiężne anioły
że każdy sen dojrzałże sypało się ziarno snów
na przednówek mroźnych spojrzeń
że belki: sosnowe żyły
wierzyły pobożną krwią
że co świt wziął
zmierzch oddawał
szczerozłotym potem
że...
dzień zamyka, noc otwiera na oścież
drzwi nieproszonym gościom
żałośliwą litanią
proszą o spleśniałą dobroć:
dostaną
Źródło: Rozmowy z nocą, Henryk Balk, 1936.