Jużeż ja swoje przepędziłem wiosnę,
Żal mi, niestety! i wspomnieć na to
Chwile jej dla mnie zniknęły żałosne,
Bieży po wiośnie równeż i lato.
Mijają płonnym dni moje przelotem,
W nudnych zgryzotach i lichej bidzie
A gdy czas letni tym zmyka obrotem,
Nie inna pewnie i jesień przydzie.
I kwiat uwiędnął, i jagódek ni ma;
Z jakimże jesień ma być owocem?
Co, gdy też gnuśna ukaże się zima?
Dopieroż martwym polegnę klocem.
Taki mój żywot. O ty, serce mojel
Próżno się palisz tkliwie i czuło.
Daremny zamiar, usiłki i znoje:
Zrządzenie los mój jadem zatruło.