Burza Europie straszliwa
Całą zewsząd grozi mocą,
Wschód się i Zachód wyzywa,
Południe huczy z Północą.
Pan potęg zagrzmiał, niech uderzy czołem
Duma przed zemsty ognistym aniołem.
On rózgą we krwi broczoną
Ściga tyranów i siecze;
Na wzrok jego kraje płoną,
Tarcze pękają i miecze.
Ale ten, który obie zatrząsł osi,
Poniża pysznych, a pokorne wznosi.
Gdzieżeś, o świata mistrzyni!
Ty, która od trzód i wiosła
Z dzikiej nad Tybrem pustyni
Straszny ów naród wyniosła
I któren potem, w rozwalonym Rzymie
Stracił bez ciebie własne nawet imię?
Ty, której siłom i pieczy
Zlecił Bóg dzieł swych objęcie,
Ażebyś bryłę wszechrzeczy,
W pierwszym wiszącą zamęcie,
Jasnymi wiecznie rozgwieździła koły,
Sporne zwabiwszy ku sobie żywioły.
Bez ciebie my, chlubne dzieci,
Dawnymi mężów zaszczyty,
Gdy się pęk strzał twych rozleci,
Dziś naród wzgardą okryty!
Stoimy u jarzma swej przepaści blisko,
Pastwa stad obcych, a wichrów igrzysko.
Której nie uczuł boleści
Wiek nasz, klęskami ćwiczony?
Jakiej o sobie wart wieści
Gnuśnieć z podłością zmuszony?
Jakimże ciosem nie rozranił serca
Stróż naszych swobód i gorzki szyderca?
On nas na siebie rozburzył,
Chytrze ginącym podchlebny,
On nam sąsiady zachmurzył
Na rozbór z sobą haniebny;
I żeby dzieci z ich ojcem pokłócił,
Styr pod swój ukaz i prawa przewrócił.
Uśpiwszy ptaka swobody,
Skrzydła wprzód uciął orlęce:
Tu w błędach ciemnej niezgody
Oczy nam odjął i ręce;
A świetny naród gdy zgubie przeznaczy,
Powlekł nas wstydem i chmurą rozpaczy.
Przecież tę chmurę Bóg zsunął
Z upokorzonych na harde.
Za ogniem zemsty grom runął
Na wzniosłe gmachy i twarde.
Obłok zaś jego wyjaśnił nadzieję,
Co się ku synom Wolności rozśmieje.
Wdziękami onej ujęty,
Już, widzę, naród mój pala.
I serca, i broń, i sprzęty
Zjednoczyć każe nam chwała.
Pod hasłem Cnoty, a Wolności duchem
Gotów iść Polak godnym siebie ruchem.
Błyśni, o Zgodo żądana!
I okaż chlubę twej sprawy,
Unoś się, sławą trzymana,
Ponad murami Warszawy.
Całości wspólnej i szczęścia powodem,
Złącz naród z królem i króla z narodem.
Sercami władaj i głosy
Wśród wybranego tych koła,
Którym zleciwszy swe losy
Ojczyzna dzisiaj tak woła:
Synowie! odtąd z wdzięcznością wspominać
Albo was będę na wieki przeklinać.