I.
Jak z pod fal rozhukanych igrzyska,
Co w muzykę wichrową się kłębią
I aniołom śmierci dziewosłębią,
Że grób stoi, gdzie była kołyska:
Jak z pod fal tych – mogiły już bliska —
Gdy śmiertelny bój tocząc pod głębią,
Na powierzchnię — białością gołębią
Nagle ręka topielca wybłyska:
Z pod niemieckiej nawały pięć-wiecznej,
Z pod Requiem tych strasznych grabarzy,
Żądza życia potężną — odsieczny —
W ziemi śląskiej, śród powodzi wrażej,
Pieśnią dawnych słowiańskich gęślarzy —
Tyś wybłysnął, śpiewaku serdeczny!
II.
A wyszedłeś, gęślarzu świetlany,
Z białej chaty śląskiego wieśniaka,
A na czole twem była oznaka,
Żeś od Boga na wieszcza wybrany.
A krwawiły cię dziadów twych rany
I bolesną była-ć dola taka,
Boś miał skrzydła szlachetnego ptaka,
A duch czujnie w jutro zasłuchany.
Dwojga cierpień — czcigodne wcielenie,
Cierpień kmiecia pod panów batogiem,
Walki Słowian z odwiecznym swym wrogiem:
Śpiewać tobie podwójne cierpienie —
I dwie skargi wygłosić przed bogiem,
Dwa pioruny wlać w swe pokolenie!
III.
Żeś, zwiastując niby nowe świty —
Na wieśniaczym rodził się zagonie;
Żeś wypłynął nad niemieckie tonie:
Kocham ciebie, duchu niespożyty!
A choć lubisz ulatać w błękity
Po złocone Hesperyd jabłonie:
Wiem, że pierwsze miejsce w twojem łonie
Ma ten zagon — w cierpienia obfity.
Ale dla nas obcem jest to łkanie,
Które w niebo uderza z lepianek;
My je znamy w złudzeniu sielanek.
Ty nas prowadź po wieśniaczym łanie,
Bo w twej pieśni jest nowy poranek,
Co rozświeci nam owe otchłanie.
IV.
A więc śpiewaj pieśni twe — z chałupy,
Bo tam więcej dla nas jest tajemnic,
Niż śród puszczy nieprzebytej ciemnic,
Jakby straszne dzieliły nas słupy!
O, nie przebić tej ducha skorupy
Najemników cichych i najemnic,
Jakby żadnych nie było wzajemnic
Między nami — oprócz garści krupy.
Znane wszystkim ballady rycerstwa,
Ale ciemne wieśniacze nam krzyki!
Więc odkrywaj nam chałup tajniki:
A pieśń twoja — jak ten zagon — czerstwa
Będzie jutrznią nowego braterstwa —
I nad wszystkie cię wzniesie lirniki!