„Pan Tadeusz” Adama Mickiewicza jest znany jako polska epopeja narodowa i jedno z najważniejszych dzieł tego autora, a także w historii literatury Polski. To właśnie w tym dziele pojawia się ciekawa historia dwóch szlachciców, którzy nosili podobne nazwiska, co powodowało wiele nieporozumień.
Spis treści
Historia dwóch szlachciców, którzy byli sąsiadami, zostaje opowiedziana bohaterom „Pana Tadeusza” przez Wojskiego. Dzieje się to w trakcie ich powrotu z polowania. Sednem historii Domeyki i Doweyki jest to, że nosili oni bardzo podobne do siebie nazwiska, które różniły się zaledwie jedną literą. Z tego powodu mężczyźni byli często ze sobą myleni. Nieporozumienia z tego powodu miały miejsce zazwyczaj na sejmikach. Podobieństwo sprawiało tam bowiem, że stronnicy danego szlachcica mylili się i głosowali na drugiego mężczyznę, co wpływało na wyniki głosowania. Łatwo było o taką pomyłkę wśród hałasu i zamieszania towarzyszącym takim zebraniom.
Innego razu nazwiska doprowadziły do innego nieporozumienia. Pewien szlachcic z Wilna pod wpływem alkoholu pojedynkował się na szable z Domeyką. Został dwukrotnie raniony i wrócił do domu, gdzie z kolei usłyszał nazwisko Doweyko. Z tego powodu pomyślał, że to znowu jego przeciwnik i podciął mu wąsy.
W dalszej historii Wojski przedstawił jeszcze kłótnię sąsiadów o niedźwiedzia. Któregoś razu Domeyko i Doweyko strzelali do tego zwierzęcia. Obaj byli też pewni co do celności, zatem przystąpili do sporu o jego skórę, tak jak Asesor z Rejentem. W ciele zwierzęcia tkwiło bowiem wiele kul i trudno było dzięki nim określić, która z nich go powaliła. Wojski pomógł im rozstrzygnąć skutecznie ten konflikt. Zaproponował bowiem sąsiadom, by pojedynkowali się oni na pistolety, podczas gdy on będzie, sekundantem, oni zaś zgodzili się na to. Wydawało się, że przy takiej odległości między pojedynkującymi się, ich wspólny zgon to rzecz właściwie pewna. Kolejnego dnia zjawili się w okolicy karczmy Usza i ustawili się od siebie w odległości skóry zabitego zwierzęcia. Wtedy okazało się, że ich trofeum ktoś porozcinał. Oznaczało to zatem, że nie było już o co się kłócić i spierać. Była to sztuczka Wojskiego, która miała służyć do załagodzenia konfliktu. Spowodowało to też, że zebrana na pojedynku szlachta zaczęła się śmiać z sąsiadów, a Wojski ostatecznie kazał im się ze sobą pogodzić. Tak zatem uczyniono, a po jakimś czasie pożenili się oni ze swoimi siostrami, co sprawiło, że stali się swoimi szwagrami. Zgodnie podzielili też swój majątek na dwie części. W miejscu pojedynku, który się nie odbył, postawili z kolei karczmę, której nadali miano „Niedźwiadek”.
Aktualizacja: 2025-03-17 10:09:27.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.